Książka interesująca, napisana językiem dostępnym dla zwykłego mola książkowego , wolnym od cytatów ze starych kronik i rozważań na temat znaczenia, każdego z łacińskich słów. Opowieść jest jak legenda. dawno, dawno temu podczas majowej uczty zmarł książę krakowski Kazimierz. We wrześniu następnego roku nad rzeką Mozgawą spotkały się wojska prawie całej książęcej rodziny. Książę Mieszko z Wielkopolski miał najwyższe prawo do tronu po zmarłym młodszym bracie. Wcześniej panował w Krakowie, jednak jego nie konformistyczna postawa nie zjednała mu sympatii miejscowej ludności. Prawdopodobnie miał też tendencje do pogarszania jakości monet. W pierwszej fazie bitwy Wielkopolanie starli się ze zwolennikami małoletniego Leszka ( w przyszłości będzie usprawiedliwiał odmowę udziału w krucjacie do ziemi świętej brakiem piwa w tamtych rejonach) syna Kazimierza. po stronie Leszka stanęli Krakowianie, Mazowszanie, książe ruski Roman ( siostrzeniec Mieszka), Bitwa początkowo przebiegała pomyślnie dla Mieszka. Jednak wkrótce poległ jego syn Bolesław, a sam książe został ranny. Po tym strony wycofały się. W drugiej fazie bitwy starli się spóźnieni sojusznicy obu stron: Ślązacy z wojskami wojewody sandomierskiego. Bitwa nie została rozstrzygnięta. Książe Roman uchodził z pola ranny, za jedenaście lat powrócił ze swoim wojskiem i zginął w bitwie pod Zawichostem ścierając się tym razem z wojskami Leszka i jego brata Konrada. Przebieg bitwy pod Mozgawą w sposób dla siebie właściwy opisał Jacek Kowalski w Pieśni o bitwie nad Mozgawą - warto posłuchać.