Angielski pacjent to jedna z moich ulubionych powieści, dlatego też Divisadero od razu znalazła się na mojej liście żelaznych pozycji do przeczytania. Miałem nadzieję, że w tej książce odnajdę ten specyficzny sposób utrwalania uczuć, poetycką lekkość słowa, delikatność, obecną nawet w rozważaniach na temat rzeczy trudnych. Ondaatje rzeczywiście sporo ze swojej najsłynniejszej pozycji zawarł w najnowszej powieści, nie jest to jednak zaleta Divisadero. Bez trudu możemy tu odnaleźć motywy znane z Pacjenta: podróż mieszkańca Ameryki Północnej do Europy, podobna rola muzyki w kontekście uczuciowym bohaterów, postać złodzieja, rola rodziców w kształtowaniu emocjonalności, by wyliczyć tylko te najbardziej oczywiste konotacje. Autor nie poszedł po najmniejszej linii oporu i postarał się o atrakcyjność formalną swego dzieła: mamy przejścia w narracji od 1. osoby do 3., co pozwala nam przyjrzeć się postaciom z różnych punktów oddalenia. Divisadero to także wielka polifoniczność bohaterów, trudno tu wskazać jedną, dwie czy trzy główne postaci. Co chwilę mamy bowiem innego bohatera, jego uczucia i jego historia stają się wiodącymi. Niestety, ta polifonia sprawia, że poszczególne historie zagłuszają się wzajemnie. Owszem, można znaleźć w nich wspólne punkty odniesienia (chociażby rola przeszłości na teraźniejszość), jednak mnie nie opu[...]o poczucie powierzchowności uczuć, przez co Divisadero jest bardziej rozrywką intelektualną, niż emocjonalną. Jednak nawet na tym poziomie rozczarowuje. Oddziaływanie zdarzeń przeszłych na teraźniejszość to główny motyw powieści. Bohaterowie Ondaatje są pasywni wobec zmian związanych z upływem czasu, analizują je, przyglądają się im, ich oddziaływaniom, brakuje jednak interpretacji, a co za nią idzie wyciągania wniosków, prób naprawy. Postaci ciągle idą z prądem, nie walczą ze swoją teraźniejszością. Nie mają z tego powodu poczucia straty, dramatycznej chęci wyrwania się z trybów czasu. Nawet, jeśli czasem biorą sprawy w swoje ręce, robią to chaotycznie, by nie powiedzieć bezmyślnie. Startują szybko, by po kilku metrach zakończyć swój bieg. Ondaatje wciąż krąży wokół prozy somatycznej; wieloaspektowa fizyczność człowieka towarzyszy nam ciągle, w tym wypadku podkreślając m.in. ulotność i kruchość ciała ludzkiego wobec czasu, ale nie jest to jedyna funkcja. Mnie osobiście najbardziej podobał się fragment dotyczący romansu Coopa i Bridget. Tu autor trzyma formę, jakiej nie starcza mu na całość. Divisadero mocno rozczarowuje, nieudaną polifonią; tym, że bohaterom nie nadano indywidualnych cech na tyle wyrazistych, by mimo swej odrębności, podkreślały ideę utworu. Na pocieszenie wciąż można wrócić do angielskiego pacjenta.