"Czas zamykania" to drugi wydany w Polsce - po "Królestwie spokoju" - zbiór opowiadań amerykańskiego pisarza Jacka Ketchuma. Tym razem autor uraczył czytelników dziewiętnastoma krótkimi formami utrzymanymi w typowych dla siebie klimatach mrocznej melancholii i - co równie charakterystyczne - łączącymi w sobie cechy zarówno horroru, thrillera, kryminału, jak i powieści obyczajowej czy psychologicznej. Porównując "Czas zamykania" do poprzedniego zbioru, można dostrzec tendencję autora do rezygnacji z szokowania ciemną stroną ludzkiej natury na rzecz filozoficznych refleksji nad światem i człowiekiem. Ten nowy, niespodziewany rys w twórczości Ketchuma przekłada się na jakość i siłę przekazu niniejszych opowiadań, wśród których czytelnik znajdzie zarówno teksty zupełnie przeciętne, niczym szczególnym się nie wyróżniające, jak i prawdziwe literackie perełki.
Do najbardziej udanych utworów zamieszczonych w zbiorze należą te utrzymane w konwencji horroru - opowieści grozy czy klasycznej ghost story, jak na przykład "Powroty" - historia mężczyzny, który powraca jako duch, by być świadkiem ostatnich chwil życia swojej ukochanej kotki czy też "Na słowo honoru" - opowieść o kobiecie zatrzymującej się na nocleg w pewnym nietypowym motelu na odludziu. Pierwsza z nich, naładowana emocjami, to bolesna i piękna historia wyjątkowej, nadnaturalnej więzi łączącej człowieka ze zwierzęciem; druga - zachwyca klimatem charakterystycznym dla amerykańskiej prowincji lat 50-tych, co w połączeniu z ledwo uchwytną, wiszącą w powietrzu grozą, daje zaskakująco ciekawy efekt. Warto także zwrócić uwagę na "Nieuchwytne" - opowieść o mężczyźnie, któremu obejrzenie pewnego fimu uniemożliwiają osobliwe zbiegi okoliczności - w tym przypadku Ketchum po mistrzowsku zobrazował sposób, w jaki zacierają się granice między fikcją a rzeczywistością, jawą a snem, życiem i śmiercią.
Całkiem ciekawie prezentują się też utwory z pogranicza kryminału i thrillera; "I tak niedobrze" to historia mężczyzny prowadzącego ze swoim psychoterapeutą grę psychologiczną, "W tych traperach do nieba nie zajdziesz" opowiada o człowieku, który zleciwszy zabójstwo własnej żony wstępuje do pobliskiego baru, by zapewnić sobie alibi, zaś "Sekcja druga" traktuje o pewnym doprowadzonym do ostateczności kelnerze greckiej restauracji. Choć opowiadania te nie wywołują tak solidnego dreszczu grozy, do jakiego Ketchum zdążył przyzwyczaić czytelników, są w stanie przykuć uwagę i na dłuższą chwilę zająć myśli.
Najsłabszymi tekstami w "Czasie zamykania" są te, które najłatwiej zaklasyfikować do literatury obyczajowej i psychologicznej. Wyjątkiem jest tu "Dzielna dziewczynka", tematycznie nawiązująca do osławionej "Dziewczyny z sąsiedztwa" opowieść o pewnej czterolatce ratującej życie własnej matce - przewrotne zakończenie potęguje siłę wyrazu i robi naprawdę wielkie wrażenie. Niestety, ani "Fontanna", poruszająca problem dziecięcej przemocy, ani "Pejzaż nadmorski" - refleksyjna opowieść o przewrotności losu i nieuchronności śmierci, ani historia byłego policjanta pracującego w centrali kryzysowej, "Gorąca linia", nie tylko nie zaskakują - chyba że brakiem wyrazistej puenty i swoją przeciętnością - ale wręcz nużą.
"Czas zamykania" to bardzo nierówny zbiór opowiadań, którego lektura wywołała we mnie sprzeczne emocje. Po autorze "Dziewczyny z sąsiedztwa" czy "Jedynego dziecka" spodziewałam się literackiego trzęsienia ziemi, niestety nic takiego nie nastąpiło. Moim zdaniem niezbyt udanym zabiegiem było postawienie na fabułę sprowadzającą się do filozoficznych refleksji - wolałabym, żeby Ketchum pozostał przy tym, co wychodzi mu najlepiej: analizowania najgorszych przejawów ludzkiej natury, epatowania złem i okrucieństwem, do jakich zdolny jest człowiek, kreowania mrocznych, niepokojących, owianych tajemnicą światów stwarzających doskonałą iluzję rzeczywistości. W "Czasie zamykania" tego mi właśnie brakowało: niepokój i groza emanujące z tekstów są chwilowe i nie wszechogarniające, większość tekstów to nie nurzanie się, ale zaledwie muśnięcie emocjonalne czy psychologiczne - brakuje im siły rażenia, a często również głębi przesłania. Kilka naprawdę dobrych utworów nie pozwoliło mi jednak do końca zwątpić w Jacka Ketchuma - w końcu łatwość, z jaką potrafi narzucić swoją wizję czytelnikowi i zagrać na jego emocjach, w budowaniu nastroju dosłownie kilkoma pociągnięciami pióra oraz biegłość, z jaką się nim posługuje, każą wierzyć, że jeszcze nie powiedział ostatniego słowa. "Czas zamykania" polecam głównie wielbicielom twórczości amerykańskiego pisarza - to okazja do przyjrzenia się zupełnie innej odsłonie jego prozy - sami zadecydujcie, czy lepszej od dotychczasowej.