Magdalena Ogórek do inkwizycji oraz Kościoła ma stosunek jednoznaczny, pisząc o ?inkwizycyjnej pożodze? oraz występkach heretyków ?spreparowanych przez inkwizytorów? (s. 9), którzy ?siali spustoszenie? (s. 59) oraz o tym jak to w połowie XIII w. ?duchowni skupiali się na obsadzaniu stanowisk kościelnych, budowaniu zamętu przez interdykty, schizmy i walki, lekceważyli obowiązki duszpasterskie? (s. 51). Nie ukrywa też, że Jej celem jest próba rehabilitacji heretyków (s. 16). Takie jednoznacznie ideologiczne ustawienie problematyki nie ma wiele wspólnego z prawdą o epoce, obiektywizmem historycznym.
W książce obok ułomności merytorycznych i logicznych, uderzają także te formalne. Nie do końca można tym obciążać Autorkę, gdyż istnieje coś takiego jak redakcja czy korekta wydawnicza, których najwyraźniej nie uczyniono. W przeciwnym razie opublikowany tekst, zwłaszcza w warstwie przypisów, nie przypominałby brudnopisu, gdzie bez przerwy pojawiają się miejsca niechlujne i błędne, niedopowiedzenia oraz niekonsekwencje . Zaraz na początku uderza brak paginacji w spisie treści. Niedociągnięcia te obciążają zarówno Magdalenę Ogórek, jak i wydawnictwo WAW z Raciborza, które książkę wydało zapewne w pośpiechu, bez należytej staranności. Ta nieszczęsna forma oddaje poziom treści, co w sumie czyni przygnębiające wrażenie.
Autorka omawianej książki zupełnie nie panuje nad tekstem, popełnia rażące błędy tak merytoryczne, jak i formalne, a w wielu miejscach zdaje się nie mieć elementarnej wiedzy na opisywany temat. Wszystkie rzekomo ?nowe źródła? mające nadać sens tej rozprawie okazują się być znane, tylko zostały przez Nią błędnie zidentyfikowane, natomiast w rozważaniach nie uwzględniono źródeł ogólnie dostępnych. Wszystko to skłania do konkluzji, że pracy tej trudno przyznać wymiar naukowy.