Wakacje w Italii

Włoskie klimaty i romantyczne historie - wydawałoby się, że od tego aż tłoczno jest na księgarnianych półkach. Z jednej strony kobiece historie popularnej Jodi Picoult, z drugiej strony włoskie opowieści i wspomnienia (bądź co bądź wyśmienite) rodem z Ferenca Mate i Frances Mayes. A jednak niełatwo znaleźć dobre połączenie obu klimatów. Mi udało się znaleźć tu, w powieści "Wakacje w Italii" autorstwa włoskiej dziennikarki Nicky Pellegrino. Historia zawarta na łamach 400 stron jest równie barwna i równie ciepła jak zamykająca ją z obu stron okładka. A ciepłem swym napełnia ona duszę czytelnika. Bo choć jest to powieść momentami uciekająca się do delikatnego echa nostalgii, w innych chwilach sięga po wątki niezbyt radosne, generalnie jednak promieniuje optymizmem, pozytywnym myśleniem, radością dnia dzisiejszego i wiarą w dzień nadchodzący, dzień jutrzejszy. Ważni są tu sami bohaterowie - Rosie, Toni, Lou i Addolorata - ludzie jak najbardziej żywi, niemal namacalni, z ludzkimi słabościami i życiowymi troskami oraz problemami szarej codzienności. Brak tu ulepionej z wymyślnych wydarzeń rażącej sztuczności... Dlatego jest ona taka żywa i prawdziwa, niemal wyczuwalna w otaczającej nas atmosferze.

Książkę tę czyta się niezwykle przyjemnie, w końcu nie na darmo ciepła historia czwórki przesympatycznych przyjaciół, a przede wszystkim przeuroczej Rosie, została napisana w sposób literacko przystępny. Tym bardziej, że zapowiada się pełen optymizmu, radosny, wszystkich satysfakcjonujący finał... który będzie obfitował w miłość namaszczoną oliwą, ochrzczoną czerwonym włoskim winem i obsypana płatkami woniejących kwiatów.

Romantycznie? Ciepło? Pozytywnie? Namacalnie? Tak właśnie jest w "Wakacjach w Italii"... Polecam bardzo gorąco!