Kiedy po raz pierwszy spotykamy się na kartkach "Ucieczki z Festung Breslau" z Dieterem Schielke - kapitanem Abwehry, kawalerem Krzyża Żelaznego i "zagorzałym antyfaszystą" - jest rok 1945, ostatnie dni obrony twierdzy Breslau. Główny bohater tej powieści wydaje się typem prawdziwego herosa, z gatunku zawsze nieskazitelnych rycerzy. Zaraz jednak dowiadujemy się, że to gra pozorów - kapitan nigdy w życiu nie był na froncie (i nie zamierza się tam znaleźć), nie umie strzelać, a wygląd "boga wojny" to starannie stworzony kamuflaż. Mimo to - a może właśnie dzięki temu - udaje mu się uratować połowę, jak się wydawało, już straconego oddziału Wehrmachtu. Kim naprawdę jest były doktorant Oksfordu? I co go łączy z tajemniczym osobnikiem nazywającym siebie "The Holmes"? Aby odpowiedzieć sobie na te pytania, musimy się cofnąć o kilka miesięcy, do końca roku 1944, kiedy to porucznik Schielke - niezbyt lubiany przez szefostwo - nawiązuje kontakt z majorem Maciejem Dłużewskim, agentem polskiego wywiadu. To spotkanie całkowicie odmieni w miarę ustabilizowane życie Dietera - zacznie kraść diamenty na tyłach frontu, polować na brytyjskich szpiegów, zdobywać awanse i odznaczenia, rozwiązywać zagadki kradzieży dzieł sztuki, a nade wszystko - starać się przeżyć.
To nie jest książka o heroicznych czynach. Nie jest to też książka o wojnie. To opowieść o dwóch intelektualistach-pacyfistach, którzy - rzuceni w sam środek wojny - przystosowują się do wojennych warunków na tyle, by przeżyć i zapewnić sobie bezpieczeństwo (oraz pieniądze) na długie lata. Historia upadku Trzeciej Rzeszy jest tu tylko tłem dla opowieści o wielkim gangsterskim przekręcie i prawdziwej męskiej przyjaźni.
Jest to pierwsza książka Andrzeja Ziemiańskiego, po jaką sięgnęłam i muszę przyznać, że było warto. Nie jest to może powieść najwyższych lotów, ale autor zaskoczył mnie niesamowitą lekkością pióra i humorem, który całkowicie mnie podbił. Stworzył całą galerię wyrazistych i zabawnych postaci oraz mnóstwo absurdalnych sytuacji. I choć jest to przede wszystkim humorystyczna powieść przygodowa, nie brak tu także poważniejszych akcentów - miłości, zdrady, śmierci i zemsty.
Bardzo polecam tę książkę, nie jako źródło wiedzy o ostatnich dniach wojny, ale jako dobrą rozrywkę na długie i nudne popołudnia