Książkowe bestsellery z tych samych kategorii

Przegląd Końca Świata BLACKOUT

książka

Wydawnictwo SQN Sine Qua Non
Oprawa miękka
  • Dostępność niedostępny

Opis produktu:

Tylko jedna rzecz jest pewna: zawsze może być jeszcze gorzej.

Kiedy w 2014 roku opracowywano lek na raka i skuteczną szczepionkę przeciwko grypie, nikt się nie spodziewał, że świat stanie na skraju zagłady. Po ćwierćwieczu walki o dawny świat, bez strachu o jutro, ludzkość wyszła na prostą. Wtedy też okazało się, że to nie zombie, a sam człowiek jest największym zagrożeniem. Niespodziewany wybuch epidemii na Florydzie staje się kolejnym kamieniem milowym w spisku stulecia, a ekipa Przeglądu Końca Świata zostaje oskarżona o bioterroryzm. Sytuacja wymaga podziału grupy. Shaun wyrusza zbadać źródło zarazy, natomiast reszta udaje się do legendarnego hakera Małpy po nowe tożsamości. A do tego wszystkiego dochodzi tajemnica Obiektu 7c przetrzymywanego w tajnych laboratoriach CZKC... Pozostało jeszcze tak wiele do zrobienia, a zegary nieubłaganie odmierzają czas do wielkiego finału. Czy młodym dziennikarzom wystarczy odwagi, żeby stawić czoła szalonym naukowcom, wytworom ich eksperymentów oraz pozbawionym sumienia agencjom rządowym? BLACKOUT to wstrząsający finał epickiej trylogii o dziennikarzach przyszłości, poszukujących prawdy w warunkach wybitnie niesprzyjających... podczas zombie-apokalipsy.
S
Szczegóły
Dział: Książki
Wydawnictwo: SQN Sine Qua Non
Oprawa: miękka
Okładka: miękka
Wprowadzono: 20.08.2014

RECENZJE - książki - Przegląd Końca Świata BLACKOUT

4.4/5 ( 5 ocen )
  • 5
    3
  • 4
    1
  • 3
    1
  • 2
    0
  • 1
    0

Natalia Patorska

ilość recenzji:1

brak oceny 24-11-2014 16:00

NAJWYŻSZY PRIORYTET NAJWYŻSZY PRIORYTET
KOPIOWAĆ BEZ OGRANICZEŃ

Kiedy pierwszy raz spotkałam się z Georgią i Shaunem, przeżyłam katharsis. Trudno mówić o czymkolwiek innym - byli tacy inni od wszystkich. Georgia lubi - lubiła - powtarzać i pisać na swoim blogu o prawdzie. Ona wierzyła tylko w nią. Tylko ją głosiła, nawet pod groźbą śmierci. I ja też ogłoszę prawdę, prawdę, która może zmienić Wasze życie: Blackout Miry Grant jest idealną historią.

Przyzwyczailiśmy się z Mahirem i resztą do mamrotania Shauna pod nosem, w końcu jedynie wyimaginowana Georgia - o ironio!, wciąż bystrzejsza od niego - pomagała mu nie załamać się. Wciąż był naszym szefem, a od kiedy powoli zaczęliśmy zagłębiać się w spisek CZKC zaczął być zbyt impulsywny. Okay, Irwin tykający zombie patykiem powinien taki być, bo od tego rosną statystyki... Tylko Shaun wycofał się z błysku fleszy. I nadal tykał zombie patykiem - by odreagować.

Doktor Abbey była trochę szalona ze swoim pomysłem badania prawdziwych żywych (ale wciąż martwych) zombie. Jasne, chciałaby znaleźć lek, odkryć sekret Shauna i jego krwi, ale narażała nas tym nie tylko na bunt martwiaków, ale na wykrycie przez CZKC. Georgia nie żyła, Shaun powoli tracił rozum, a my próbowaliśmy utrzymać Przegląd Końca Świata na powierzchni. I głosić prawdę. Ona by tego chciała.

Mira Grant spisała się na medal - Blackoutowi nie ma nic do zarzucenia. Myślałam, że po rewelacjach z Feedu i Deadlineu, nic nie jest w stanie mnie zadziwić, ale oczywiście Grant lubi robić niespodzianki, tak jak i tym razem. Wydarzenia stały się poważniejsze, co nieco zmieniło odbiór powieści: to już nie dreszczyk emocji i blogerska przygoda, ale rozwiązanie spisku na skalę światową. Rzutowało to na fabułę; nie była już tak skupiona na akcji, ale raczej na ludziach. Na ludziach, którzy byli w stanie się poświęcić dla głoszenia prawdy.

Pisząc o Deadlinie uznałam powieść za dobrą, ale nie przypuszczałam, że może powstać coś jeszcze lepszego. W kwestii oddania charakterów tak bliskich mi Masonów Grant nie miała sobie równych. Zupełnie jakby pracowała z nimi od lat, a potem spisała wszystko. Blackout... jeśli znacie poprzednie tomy, wiecie, w jakim stanie znajdowaliście się po lekturze. A teraz pomnóżcie wasz stan razy dwa i dodajcie brak kontynuacji. Emocjonalna rozsypka gwarantowana.

Może powinnam być Fikcyjną, bo zbyt emocjonalnie podchodzę do wszystkiego. Mahir i Georgia potrafili pisać fakty, to, co było prawdziwie, nie dodając do tego emocji, a ja pisząc o Masonach nie potrafię. Koniec ich ery oznaczał koniec czegoś w moim życiu. Niewiele jest momentów, kiedy się tak czuję. Niewiele razy wydaje mi się, jakby część mnie umarła. I jakbym potem powstała na nowo, ale z frustrującym brakiem czegoś ważnego. Kellis-Amberlee mnie nie dopadł, pomimo to czułam palący głód, chcąc więcej i więcej.

Szkoda, że go nie zaspokoiłam.

I jednocześnie dobrze, że go nie więcej. Przeciąganie na siłę byłoby błędem. Historia Masonów skończyła się w takim momencie, że nie trzeba nawet dodać kropki nad i. Bo Mira Grant tę kropkę dodała. Blackout to zwieńczenie cudownej, intrygującej i tak oryginalnej, jak tylko może być, historii. Historii łączącej w sobie thriller polityczny i medyczny, kryminał i post-apokaliptyczny klimat. Historii, która potrafi zawładnąć człowiek niczym wirus Kellis-Amberlee.

Powstanie nie zniszczyło wielu bibliotek ani księgarni. Stoją otworem, czekając na was. Badania krwi bywają bolesne, ale możecie to zrobić dla Georgii i Shauna - możecie poznać ich historię i rozgłosić ją, rozgłosić, co zrobiło CZKC. Może pokochacie się jak my. Może załamiecie się po tym, jak wszystko się skończy. Mahir przyjął to spokojnie, ale ja nie potrafię. Pożegnania bolą, a ja nie byłam na nie gotowa. Chyba płakałam. Nie mam siatkówkowego KA, ale i tak rzadko płaczę. A z powodu dwójki najwybitniejszych blogerów i końca ich przygody w błysku fleszy, płakałam.

Mira spisała wszystko, a Blackout to ostatnie nasze chwile z Shaunem, Georgią, Mahirem, Maggie, Becks i Alariciem. Przeżywałam wszystkie słowa, wszystkie chwile i wydarzenia. Wydaje się, że Blackout to powieść akcji jak z dawnego świata: pościgi, intrygi i spiski, i dwoje agentów idących przed siebie, zostawiających za sobą płonący helikopter. Jednak to coś więcej niż akcja. To osoby, którzy zdobywają serca innych, którzy przywiązują do siebie ludzi, a potem... a potem odchodzą, kiedy czas zejść ze sceny.

Jeśli nie dane wam było poznać Georgii i Shauna za czasów ich świetności, pozostaje wam Przegląd Końca Świata. Mira Grant zrobiła cudo z ich historii. Blackout był końcem, najlepszym, takim, na jaki zasłużyli. A wy...

Powstańcie, póki możecie.

z Książkoholiczki Nadeine,
bloga Natalii Patorskiej
opublikowano: 19 listopada 2014 roku

Radosław Optymista

ilość recenzji:1

brak oceny 20-11-2014 16:19

Niespodziewany wybuch epidemii na Florydzie staje się kolejnym kamieniem milowym w spisku stulecia, a ekipa Przeglądu Końca Świata zostaje oskarżona o bioterroryzm. Sytuacja wymaga podziału grupy. Shaun wyrusza zbadać źródło zarazy, natomiast reszta udaje się do legendarnego hakera Małpy po nowe tożsamości. A do tego wszystkiego dochodzi tajemnica Obiektu 7c przetrzymywanego w tajnych laboratoriach CZKC? Pozostało jeszcze tak wiele do zrobienia, a zegary nieubłaganie odmierzają czas do wielkiego finału. Czy młodym dziennikarzom wystarczy odwagi, żeby stawić czoła szalonym naukowcom, wytworom ich eksperymentów oraz pozbawionym sumienia agencjom rządowym?

Jak często zdarzało mi się ubolewać z powodu przeczytania jakiejś książki? Trudno policzyć. Jedną z takich powieści jest Blackout. Po jej przeczytaniu moje życie straciło sens. Nie wierzę. Ale, że jak, czy to już naprawdę koniec? Definitywnie? Jakoś dalej nie mogę przetrawić tej wiadomości. To nie może być prawda, to nie możliwe! Nie można kończyć takich historii w tak krótkim czasie! Te trzy tomy, to zdecydowanie za mało! Miro Grant, z całego serca Cię nienawidzę za zrujnowanie mojego życia!


O tym, że autorka potrafi zaskakiwać miałem okazję dowiedzieć się już w pierwszym tomie. I tak z każdą kolejną częścią moje bezgraniczne zaskoczenie wyprzedzało daleko w przód wszystkie ustalone granice zaskoczenia, jakie wywołać może człowiek. Nie wiem jak Mira Grant to robi, ale dzięki niej podczas lektury całej serii, zwłaszcza tego tomu, moja szczęka opadała wciąż niżej i niżej choć z naukowego punktu widzenia bardziej już się nie dało. Jak widać, autorka kpi sobie z wszelkich wyznaczonych granic i z błąkającym się po ustach uśmiechem czyni, co nie możliwe. A gdybyście tylko przekonali się z jaką łatwością jej to przychodzi!


"Jeżeli mamy już upaść, zróbmy to z hukiem."


Z całego serca znienawidziłem również pewną bardzo niegrzeczną organizację. Każdy kulturalny powiedziałby, że to nie ładnie, tak pałać nienawiścią do innych. Czyż nie? Najwidoczniej ci ludzie jeszcze nie mieli okazji zetknąć się ze światem wykreowanym przez autorkę tej serii. W tej bardzo brutalnej rzeczywistości nie mam miejsca na rozterki tego typu. Albo sobie radzisz, albo zwyczajnie zmieniasz się we wrak człowieka. Co najlepsze, możesz liczyć tylko na siebie. Gdyby goniło cię stado wygłodniałych zombie na próżno strzępiłbyś sobie swój słodziutki głos. Pomoc znikąd by nie nadeszła. A Ty powinieneś być tego świadomy.

Po zakończeniu Deadline byłem pewien, że Grant nie będzie w stanie podnieść poprzeczki wyżej. Czy to jest w ogóle legalne, żeby trzymać kogoś w takiej niepewności? Widocznie tak, bo pisarka nadal jest na wolności. Ale wracając do wychwalania finałowego tomu, obserwowanie Obiektu 7c pochłonęło mnie bez reszty. Do tej chwili trochę ciężko jest mi zaakceptować takie rozwiązanie. Emocje sięgnęły zenitu, kiedy okazało się, że Shaun Mason dosłownie zderzył się z owym obiektem. Ciekawy byłem, jak dalej rozegra się cała akcja. Rzecz jasna, znów się nie zawiodłem.

Szanuję i chylę czoła autorce za umiejętność kreowania takich bohaterów. Chociaż pisałbym o nich wiele, nie byłbym w stanie oddać w całości, co tak naprawdę znaczą dla mnie ci papierowi przyjaciele. Najbardziej z wszystkiego, co można w nich polubić przypadł mi do gustu ich charakter. Zadziorni, przepełnieni czarnym humorem, odważni i kontrowersyjni. Szczególnie widać to w sposobie, w jaki się do siebie zwracają. Z kpiącym uśmieszkiem na ustach, gotowi zripostować każdą odpowiedź kolegów. Niektórzy nazwaliby ich po prostu chamami, ja jednak nie byłbym w stanie czegoś takiego powiedzieć. Nie o swoich przyjaciołach.


"Patrz, mamo! Porwałam prezydenta! Nie jesteś dumna ze swojej córeczki?"


W Blackout się dzieje. Bardzo dużo się dzieje. Jakby tego było mało, opisywane zdarzenia mają tempo ekspresowe. Akcja wciąż przyśpiesza, nie dając nam nawet chwili na odpoczynek! Dokładnie tak jakbyśmy czuli na swoim karku nieświeży oddech zombie, śliniących się czymś ohydnym, co kiedyś prawdopodobnie było śliną, na widok świeżego mięska, jakże szybko uciekającego. Dziki slalom pomiędzy intrygami, zagadkami i ludźmi, którzy wiele by dali, żeby nas wyeliminować, był bardzo ekscytujący i okropnie mi smutno, że cała ta przygoda dobiegła już końca.

Wszystko dobiega końca, ale z tym finałem ciężko jest mi się pogodzić. To dla mnie jak apokalipsa. Po prostu nie do przyjęcia. Moja przygoda z tym oryginalnym rodzeństwem i ich znajomymi dobiegła końca. Z gorącego serca zachęcam więc was do głębszego zapoznania się z tą historią. Naprawdę warto!



POWSTAŃCIE, PÓKI MOŻECIE!

Andrzej

ilość recenzji:1

brak oceny 27-10-2014 15:33

"Feed" i "Deadline" były świetne, także zakup ostatniej część trylogii był oczywistą oczywistością! Powieść nie zawodzi, stanowi super połączenie thrillera medycznego, politycznego oraz horroru! Mira Grant dopracowała fabułę do perfekcji, zadbała o każdy szczegół świata przedstawionego, barwnych bohaterów i szczyptę humoru. Myślę, że książka jest godnym zwieńczeniem cyklu z motywem zombie w tle.

Sylwia Węgielewska magicznyswiatksiazki.pl

ilość recenzji:490

brak oceny 20-09-2014 11:15

Pierwsza część trylogii Przegląd Końca Świata autorstwa Miry Grant pt FEED była całkiem niezłym początkiem historii Georgii i Shauna Masonów, dwojga światowej klasy blogerów, dla których najważniejszym celem ich zawodowej pracy było głoszenie prawdy. Za wszelką cenę. Kontynuacja - DEADLINE okazała się być znacznie lepsza od poprzedniego tomu. Kwestie polityczne nie wysuwały się już na pierwszy plan, było więcej akcji oraz zapierających dech w piersi momentów. Nic więc dziwnego, że ta część spodobała mi się o wiele bardziej. Mając za sobą 2/3 historii nie mogłam doczekać się chwili, kiedy w me ręce trafi ostatni tom - finał trylogii, zwieńczenie dzieła Miry Grant - BLACKOUT. To, co znalazłam na jego stronicach, okazało się być...

Zanim jednak dokończę swą myśl, pozwólcie, że wpierw przybliżę Wam co nieco zarys fabuły ostatniego tomu trylogii Przegląd Końca Świata. Ci, co czytali poprzednią część, doskonale zdają sobie sprawę z tego, jaki miała ona finał. Pozostałym osobom wystarczyć musi to, iż po niespodziewanym wybuchu epidemii wirusa Kellis-Amberlee na Florydzie, została ona uznana za strefę o najwyższym stopniu zagrożenia dla życia ludzkiego i odcięta od reszty kraju. CZKC winą za ów incydent obarcza członków ekipy Przeglądu Końca Świata jasno określając ich jako bioterrorystów. Ci natomiast zmuszeni są się ukrywać jeśli chcą zachować życie. Zdają sobie sprawę, że tak naprawdę nigdy i nigdzie nie będą bezpieczni, a przynajmniej dopóki, dopóty nie doprowadzą sprawy do końca - nie odkryją, kto i dlaczego stoi za ogólnoświatowym spiskiem oraz nie powiedzą ludziom całej prawdy i tylko prawdy. Jednakże żeby móc to zrobić zmuszeni są się rozdzielić. Po raz pierwszy. Shaun wraz z Becks wyrusza w kierunku Florydy, aby tam, na polecenie dr Abbey, złapać choć jednego z owadów przenoszących śmiertelnego wirusa. Kobieta chce zbadać źródło zarazy, a bez jej nosiciela nie będzie to możliwe. Alaric najchętniej pojechałby wraz z nimi, by uratować młodszą siostrę znajdującą się w zakażonej strefie. Jednakże z braku odpowiednich umiejętności do działania w terenie zmuszony jest pozostać u boku szalonej pani doktor w jej nielegalnym laboratorium. Tymczasem Mahir oraz Maggie kierują się ku Seattle, gdzie podobno przebywa Małpa, człowiek, który jako jedyny mógłby wyrobić dla nich nowe dokumenty tożsamości, nie do namierzenia przez CZKC. Żadne z nich nie ma jednak pojęcia o tajnym projekcie CZKC. Eksperymencie, który nie tylko odmieni raz na zawsze życie każdego z nich, ale również nieodwracalnie wpłynie na losy całego świata...

Dobrze więc, skoro mamy już za sobą delikatny szkic historii, jaka czeka na was na kartach omawianej dziś powieści, przejdę może do dokończenia pewnej mojej myśli mającej swój początek we wstępie tej recenzji, a następnie postaram się was przekonać do tego, czy warto (bądź i nie) sięgnąć po ostatni tom tej zombiastycznej trylogii. A więc: "To, co znalazłam na jego stronicach, okazało się być..." bardzo dobrym zakończeniem historii, choć może nie do końca tak zaskakującym, jakbym się tego spodziewała, albo wręcz tego oczekiwała. I choć co prawda do pewnych wniosków doszłam sama, innych domyśliłam się z wyprzedzeniem, to i tak uważam, że ostatni tom trylogii trzyma poziom poprzedniej części i tak jak ona jest o wiele lepszy niż otwierający ją FEED. Warto, naprawdę warto było powrócić do świata z przyszłości oraz jego bohaterów, aby móc przeżyć wszystko to, co przygotowała dla nich autorka powieści. Brakowało mi zwłaszcza Shauna, którego polubiłam najbardziej spośród wszystkich członków ekipy Przeglądu Końca Świata. Nadal co prawda rozmawia ze swoją zmarłą siostrą zupełnie tak, jakby siedziała tuż obok niego, jednakże ten szczególny rodzaj jego szaleństwa absolutnie mi nie przeszkadzał i nie zmienił żywionych przeze mnie względem niego uczuć. Choć przyznać muszę, że w tej części irytowało mnie nieco to ciągłe jego przypominanie sobie i wypominanie, że ma nie po kolei w głowie i że ma to totalnie gdzieś, bo jemu z tym dobrze. To chyba jedyny mój zarzut względem BLACKOUT, bo cała reszta jest po prostu super. Akcja, akcja i jeszcze raz akcja. Zero czasu na nudę czy myślenie o niebieskich migdałach. Przez cały czas skupiona byłam na tym, co działo się na kartach powieści (a działo się naprawdę sporo!!) i to do tego stopnia, że trudno było mi odkładać książkę na bok, by zająć się czymś innym, co akurat wymagało mojej uwagi i mojego czasu. Gdyby tylko było to możliwe, nie przerywałabym lektury nawet na moment dopóki nie dotarłabym do samego końca. Świetna książka i fascynująca trylogia. Już nie dziwi mnie jej ogólnoświatowa popularność. Zasłużyła sobie na to.

Autorka w swej trylogii dość realistycznie nakreśliła to, jak mógłby wyglądać nasz świat, gdyby faktycznie doszło do wybuchu śmiercionośnej epidemii. Wiele z tego, o czym będziecie mieli okazję tu przeczytać, z pewnością nie będzie wam obce ? chociażby walka o władzę, za wszelką cenę. Zawsze bowiem znajdą się tacy, których największym pragnieniem będzie przejęcie kontroli nad innymi, pal licho jakimi metodami, byle tylko dopiąć swego. Jednakże trylogia Przegląd Końca Świata to nie tylko historia o zombie i polityce. To również opowieść o sile miłości, przyjaźni, wzajemnej lojalności, oddaniu i poświęceniu. To dowód na to, do czego tak naprawdę zdolny jest człowiek w imię wyznawanych przez siebie wartości, siły jego determinacji w dążeniu do upragnionego celu. Jeśli jeszcze nie mieliście okazji rozpocząć swej przygody u boku członków ekipy Przeglądu Końca Świata, nie wahajcie się. POWSTAŃCIE, PÓKI MOŻECIE i przeżyjcie tę historię razem z nimi. Bo to wasz NAJWYŻSZY PRIORYTET, NAJWYŻSZY PRIORYTET, NAJWYŻSZY PRIORYTET. KONIEC PRZEKAZU...

Moja ocena: 5/6

everydayxbook.blogspot.com

ilość recenzji:1

brak oceny 4-09-2014 17:54

Kiedy usiadłam do lektury Deadline poczułam, że kończy się dla mnie coś ważnego i przełomowego. Stałam się trochę bardziej antyspołeczna niż dotychczas, bo wiedziałam, że muszę zakończyć przygodę z Przeglądem Końca Świata na jakiś czas. Do tej pory (minęło sporo czasu odkąd skończyłam czytać) nie wiem czy się cieszyć z tego, iż miałam okazje przeczytać tak genialną trylogię czy pogrążyć się w rozpaczy z powodu jej zakończenia. Kobiety są w sumie bardzo niezdecydowane, wiec pozwolę sobie na jedno i drugie... bo mogę, o!

Końcówka drugiego tomu zmiażdżyła chyba prawie każdą osobę, która ją przeczytała. To było najbardziej niespodziewane zakończenie z jakim się spotkałam i szczerze współczuję każdemu, kto musiał tak długo czekać na kontynuację. Podziwiam was za nerwy ze stali. Drugi tom postawił wysoką poprzeczkę trzeciej części, bo tak naprawdę w Deadline autorka rozkręciła się, pokazała na co ją stać przekazując na kartach powieści intrygującą fabułę oraz bohaterów którzy ewoluowali.

Blackout zaczyna się jak każda poprzednia część, czyli od krótkich notatek z blogów postaci przewijających się w historii. Spodobał mi się taki zabieg, wyjaśnia on niektóre niejasności oraz wprowadza dokładniejsze przemyślenia bohaterów, dzięki czemu czytelnik może ich lepiej poznać.
Już wiemy, że Georgia wróciła do życia a autorka postanowiła znowu włączyć ją do akcji. Tajemnica jej zmartwychwstania jest banalnie łatwa, ale jednocześnie zaskakująca. Przynajmniej ja tak miałam. Ucieszyłam się, że to znowu Georgia przejmuje stery i moja ulubiona postać po raz kolejny będzie mnie oczarowywać swoim bystrym umysłem oraz ciętym językiem.

Z drugiej strony mamy do czynienia z prowadzącymi Przegląd Końca Świata. Grupa postanawia odkryć pewne tajemnice, a Shauna głównym celem jest wyeliminowanie osób odpowiedzialnych za śmierć jego siostry.
Tylko Mira Grant potrafi wprowadzić zamęt przez zmutowane genetycznie komary, które zarażają wirusem Kellis-Amberlee, a na dodatek robi to w świetnym stylu.

Najbardziej irytującą dla mnie sprawą były liczne powtórzenia, ale można je już dostrzec od pierwszego domu. Trochę to niekomfortowe, ale nie zmienia odbioru historii, która jest godna polecenia.

W Przeglądzie Końca Świata bohaterowie nie tylko zajmują się zabijaniem zombie. Raczej walczą o przetrwanie czy też walczą z niesprawiedliwością ludzi, których zadaniem jest sprawowanie pieczy nad obywatelami. Ponadto to nie tylko thriller polityczny, ale także uczucia, z którymi muszą zmagać się ludzie podczas apokalipsy, wybieranie mniejszego zła, czy podejmowanie odpowiednich decyzji.

Moim zdaniem, Przegląd Końca Świata to naprawdę udana trylogia, w której autorka porusza tak wiele problemów, które są obecne teraz, że każdemu powinna się ona spodobać. Dla mnie te trzy książki stanowią coś odmiennego, przełomowego i na pewno nie zapomnę tej historii oraz bohaterów za szybko.