Wyobraźcie sobie, że lądujecie na wsi, liczącej sobie lekko ponad trzydziestu mieszkańców, samych starszych. Do tego nie ma Internetu, a telefon można równie dobrze wyrzucić, jako że żadna sieć tam nie sięga. Bylibyście zadowoleni? Żeby Was ostatecznie zachęcić, dodam że zgraja starców zachowuje się co najmniej podejrzanie, jakby praktykowali satanistyczne obrzędy bądź przeganiali wampiry; mężczyzna biega z bronią po wsi tępiąc dzikie psy, a nikt nie pała do Was sympatią. Pełna idylla, co?
On ? niepijący alkoholik, niespełniony artysta, nerwowy tata. Ona ? zmęczona żona, troskliwa matka, niespełniona kobieta. Czaruś ? inteligentny dziewięciolatek, trochę nieśmiały, ale ciekawy świata. Tylko nie mówi. Przeprowadzają się na wieś, gdzie zamiast upragnionego spokoju od zgiełku miasta, otrzymują sporą dawkę tajemnic i mrożących krew w żyłach scen. Do tego nowo poznani mieszkańcy wcale nie pomagają w rozwiązaniu tych sekretów. Jeden z nich bawi się w szamana, zaś inny zdaje się czytać w myślach. Wieś Wisioły zdecydowanie nie należy do najpogodniejszych. I najbezpieczniejszych.
Piotr Kulpa stworzył bohaterów ze słabościami, które tak doskonale są znane nam, szaraczkom. Alkohol, romanse, bójki bądź walka o życie. Bezwzględna walka o życie. Nikt z nich nie jest idealny, dlatego też wydają się być całkowicie przystępni, normalni, jakbyśmy mogli ich spotkać na ulicy. Nikogo nie byłam w stanie znielubić. Gdy wydawało mi się, że jest złą postacią, to nagle przekonywał mnie swoimi słowami, pragnieniami.
Powieść kompletnie mnie wciągnęła. Nie byłam w stanie się od niej oderwać i czytałam ją w każdej wolnej chwili. Co prawda nie odczuwałam grozy, ale tajemnica zdecydowanie owiewała tą historię. Wszystko było jakby osnute mgłą, tak że nic nie było dla mnie jasne i czytelne, wciąż czekałam na wyjaśnienie sekretów przeszłości oraz teraźniejszości. A przyszłość wcale nie wydaje się klarowniejsza. Dlatego właśnie nie mogłam zostawić książki na dłużej. Chciałam poznać lepiej bohaterów, ich dzieje.
Styl, którym posługiwał się Piotr Kulpa zdecydowanie przypadł mi do gustu. Pisał prosto, ale wciągał w swoją historię, sprawiał że zatraciłam się w niej, z niecierpliwością oczekiwałam rozwinięcia tej historii. Do tego zmieniał narrację. Raz pisał w pierwszej osobie, innym razem w trzeciej bądź w formie pamiętnika. W ten sposób nie tylko towarzyszyłam wielu bohaterom i miałam okazję poznać ich opowieść, ale również wprowadzał pewne orzeźwienie, zmiany.
?Pan na Wisiołach. Mroczne siedlisko? to dopiero pierwsza część tej historii. Jestem niesamowicie zainteresowana następnym tomem, gdyż zakończenie nic mi nie wyjaśniło, a tylko pobudziło moją ciekawość i apetyt. Do tego rewelacyjna okładka, która współgrała z intrygującą opowieścią, wzbogaciła odbiór powieści. Szczerze polecam tą książkę, bo jest warta uwagi.