Książkowe bestsellery z tych samych kategorii

Modlitwa o lepsze dni

książka

Wydawnictwo Muza
Oprawa miękka
  • Dostępność niedostępny

Opis produktu:

Książka jest udaną próbą realistycznego opisu sytuacji we współczesnym Meksyku. To pięknie napisana, chwytająca za serce opowieść - potężny, nieokiełznany świat handlarzy narkotyków, porywaczy, zabójców ukazany jest oczami dzielnej Ladydi, bystrej dziewczyny, której przyszło żyć w brutalnym świecie. Guerrero, stan w Meksyku, gdzie dziewczęta przebierane są za chłopców, szpecone i ukrywane, aby nie zostały uprowadzone, tym, które wpadły w ręce porywaczy, stały się ich ofiarami, grozi, że zostaną zmuszone do szmuglowania narkotyków do Stanów Zjednoczonych lub uprawiania prostytucji, kartele narkotykowe, zbójcy rozprawiający się z ofiarami z zimną krwią to codzienność w tym miejscu. Sępy wskazują miejsca porzucenia kolejnych ciał, z nieba spada deszcz pestycydów, Ladydi nazywa to miejsce domem.
S
Szczegóły
Dział: Książki
Wydawnictwo: Muza
Oprawa: miękka
Okładka: miękka
Wprowadzono: 17.09.2014

RECENZJE - książki - Modlitwa o lepsze dni

4.5/5 ( 12 ocen )
  • 5
    10
  • 4
    0
  • 3
    1
  • 2
    0
  • 1
    1

Magdalena Borkowska

ilość recenzji:326

brak oceny 23-11-2014 20:31

Meksyk - kraj Ameryki Południowej, powierzchnia 2 mln km2, 122 mln mieszkańców, język urzędowy hiszpański, jednostka monetarna peso, numer kierunkowy 52. Tyle wie większość z nas w ramach elementarnej wiedzy o świecie. Że różnice klasowe powodowane sytuacją materialną - tego uczą nas choćby amerykańskie filmy: mało to służby meksykańskiej w tamtejszych serialach? To że gosposia w amerykańskim domu będzie Maríą, a ogrodnik - José to pewne jak w banku. Że kartele i wojny narkotykowe - to równie oczywiste, przez Meksyk biegnie przecież "biały szlak" ku Stanom Zjednoczonym. Ale czy wiedzieliście o masowych, notorycznych porwaniach młodych dziewcząt? O wiecznym strachu rodziców, którzy wszelkimi sposobami starają się upodobnić dziewczynkę do chłopca? O tym, iż każde nowo narodzone w wiosce dziecko rodzice ogłaszają chłopcem, by uchronić córkę przed porwaniem? O uczennicach, które świadomie się oszpecają, by udawać uczniów? Wiedzieliście o ignorancji władz? I o tym, że mieszkańców Meksyku nie chroni nikt: ani policja, ani urzędnicy, ani prawo? Meksyk znajduje się w czołówce najbardziej skorumpowanych państw świata: rządzą nim w znacznym stopniu narkotykowi bossowie, a wieśniacy stają się ofiarami ich działań. Z meksykańskiej wsi możesz wydostać się na cztery sposoby. Raz: uda ci się (jeśli masz pieniądze, uczciwego przewodnika i szczęście) przekroczyć granicę ze Stanami Zjednoczonymi, a wtedy dołączysz do grona nielegalnych imigrantów. Dwa: staniesz się członkiem narkotykowego kartelu, a wówczas nie znasz dnia ani godziny. Trzy: jeśli jesteś ładną dziewczynką, pewnego dnia bądź pewnej nocy pojawi się przed twoim domem samochód, wysiądzie z niego kilku uzbrojonych mężczyzn i ci, nie pytając kogokolwiek o zgodę, zabiorą cię ze sobą. Będziesz kochanką, niewolnicą, pracownicą na narkotykowych plantacjach: własnością, przedmiotem, nie kobietą, nie człowiekiem. Sprzeciwisz się, zbuntujesz, spróbujesz się nie ugiąć - zginiesz: to ostatni sposób, by "opuścić" wioskę. "Modlitwa o lepsze dni" to historia wielu kobiet - tak wielu, że aż trudno uwierzyć -których losy odzwierciedla bohaterka powieści - Ladydi. Meksyk w powieści Jennifer Clement to świat pełen przemocy, przesądów, strachu, bezprawia. Matki boją się o swoje córki, córki boją się o swoją przyszłość, policja boi się gangsterów. Mafia płaci urzędnikom, korumpuje funkcjonariuszy, kupuje nowych członków. Tutaj, gdy znajdujesz ciało, zakopujesz je pod osłoną nocy, byle tylko nie zwrócić na siebie niepotrzebnej uwagi. Tutaj każdy defekt fizyczny staje się dla dziewczynki jej wybawieniem. Tutaj dzieci mają szansę na edukację tylko wówczas, gdy nauczyciel ma ochotę je uczyć: przecież i tak podpisze świadectwo końcowe, po co więc prowadzić zajęcia? I na cóż uczniom w tej zapadłej dziurze jakakolwiek wiedza? "Modlitwa o lepsze dni" to ten rodzaj powieści, przy której należy pominąć kwestię językową. Powieść powieścią jest bardziej z nazwy, bo w zasadzie należało by ją zaliczyć do literatury faktu: stąd też i język utworu bliższy dokumentowi niż wielkiej literaturze. Clement nie zamierzała stworzyć wybitnego dzieła literackiego. Pragnęła przekazać czytelnikowi porażającą, brutalną prawdę o meksykańskiej rzeczywistości, w którą tak trudno uwierzyć. Jeszcze trudniej uwierzyć w to, że świat patrzy i nie widzi; widzi a milczy.