Książkowe bestsellery z tych samych kategorii

Alchemia miłości

książka

Wydawnictwo Egmont
Oprawa miękka
  • Dostępność niedostępny

Opis produktu:

Kiedy w 1582 roku młody Will Lacey został hrabią Dorset, czekało go trudne zadanie. Zmarły ojciec zostawił majątek w ruinie i Lacey musiał jak najszybciej ożenić się z posażną panną, aby uratować swój ród. Na dworze Elżbiety I pełno było takich dam, lecz serce Willa biło mocniej tylko dla Ellie - ślicznej, uczonej dziewczyny, która nie posiadała nic poza bezwartościowym hiszpańskim tytułem. Gdy rodzina nalegała, aby Will poślubił lady Jane, piękną i bogatą szlachciankę, której majątek mógłby podnieść ich ród z upadku, młody hrabia stanął przed odwiecznym wyborem - serce czy rozum? Książka Eve Edwards jest mądrą opowieścią o miłości w trudnych czasach, podległych wielkiej polityce. Anglia, której król Henryk VIII narzucił przejście na protestantyzm, pod władzą Elżbiety I żyje obsesją katolickich szpiegów i zagrożenia ze strony Hiszpanii. Szlachcic z dworu królowej, który zakochał się w dziewczynie z hiszpańskim tytułem, wiele ryzykował?
S
Szczegóły
Dział: Książki
Wydawnictwo: Egmont
Oprawa: miękka
Okładka: miękka
Wprowadzono: 21.09.2013

RECENZJE - książki - Alchemia miłości

4.4/5 ( 8 ocen )
  • 5
    6
  • 4
    0
  • 3
    1
  • 2
    1
  • 1
    0

Sylwia Węgielewska http://magicznyswiatksiazki.pl

ilość recenzji:490

brak oceny 22-10-2013 10:49

Kiedy Will Lacey miał zaledwie czternaście lat, zmarł jego ojciec. Swej rodzinie pozostawił jedynie zrujnowany majątek i przyszłość jawiącą się w niezbyt kolorowym świetle. Duży udział w upadku bogactwa rodziny miał nijaki Arthur Hutton, alchemik. Will będąc najstarszym z synów zmarłego został nowym hrabią Dorset. Jego pierwszą decyzją było to, aby znienawidzony przez niego Hutton oraz jego córka natychmiast opuścili Lacey Hall i nigdy więcej nie wracali na jego ziemie. Mijają cztery lata, jest rok 1582. Mimo starań młodego hrabiego, rodzinny majątek ma się coraz gorzej. Jedynym ratunkiem wydaje się być dobrze przemyślany ożenek z jakąś zamożną panną, która wnosząc swój posag podreperowałaby finanse Dorsetów. W tym celu Will wyrusza na dwór królowej Elżbiety I, aby tam rozejrzeć się za odpowiednią narzeczoną. Wybór pada na piękną i bogatą szlachciankę lady Jane. Ale życie lubi mieszać ludzkie szyki. Na drodze hrabiego staje inna dziewczyna, równie śliczna, ale też wykształcona. Nie posiada jednak odpowiedniego majątku, który byłby ratunkiem dla rodu Dorsetów. Poza tym skrywa przed nim pewien sekret, który może zaważyć na ich dalszej znajomości. Co zrobi hrabia, kiedy w końcu pozna prawdę na jej temat? Czy posłucha serca wybierając ubogą dziewczynę, czy też może postawi na rozsądek i oświadczy się zamożnej lady Jane? Co zwycięży - serce czy rozum? "Alchemia miłości" Eve Edwards otwiera cykl powieściowy Kroniki Rodu Lacey. Uwielbiam romanse historyczne i bardzo chętnie sięgam po książki z tego gatunku. Historia rozgrywa się w czasach panowania dynastii Tudorów, a dokładniej królowej Elżbiety I. Anglia stoi w obliczu wojny z Hiszpanią, która ma podłoże głównie religijne. W kraju tępione są wszelkie przejawy katolicyzmu. Powoływane są odpowiednie służby mające na celu wyśledzenie tajnych agentów Rzymu krzewiących wśród społeczeństwa dawną wiarę. Podczas lektury czytelnik na własnej skórze poczuje, jaki wówczas szerzył się w związku z tym fanatyzm oraz jak bezwzględni potrafili być ludzie odpowiedzialni za wyłapywanie katolików. Autorka w bardzo obrazowy sposób przedstawiła w swej powieści nie tylko ówczesną sytuację polityczną, ale również codzienne życie mieszkańców jej kraju i to na każdym szczeblu drabiny społecznej. Były to czasy, w których liczyły się koneksje, znajomości, wpływy u ważnych osobistości. Dużą rolę przykładano to konwenansów. Krzywo patrzono na związki wysoko urodzonych z przedstawicielami pospólstwa. Mezalianse były nie do przyjęcia. Nie trudno wobec tego wyobrazić sobie sytuację głównych bohaterów, z których jeden wywodzi się ze znamienitego rodu poważanego przez samą królową, a drugi poza nic nie wartym tytułem nie ma co wnieść do ewentualnego małżeństwa. Najważniejsze było zagwarantowanie sobie odpowiedniego statusu społecznego, przez co wielokrotnie nie zważano na uczucia łączące dwoje przyszłych małżonków. Nie musiało być pomiędzy nimi miłości, ba!, nie musieli się nawet lubić. Gwarantem udanego związku było posiadanie odpowiedniego majątku. Lady Jane, bogata i piękna kobieta, zdawała się być wymarzoną kandydatką dla młodego hrabiego. Dzięki połączeniu tych dwojga rodzina Dorsetów nie musiałaby się więcej lękać o swoją przyszłość, która póki co jawi się w bardzo pesymistycznych barwach. Tylko czy można zapomnieć w tym wszystkim o uczuciach trawiących głównych bohaterów niczym gorączka, mącących ich myśli? Czy faktycznie odpowiedni status społeczny może być gwarantem udanego i szczęśliwego życia? Ellie z miejsca przypadła mi do gustu. Młoda, dziewczęca, niewinna, a przy tym dotkliwie doświadczona przez los z powodu niedorzecznej pasji swego ojca. Mimo wieku nie jedno w swym życiu przeszła zbierając okrutne żniwo będące wynikiem szaleństwa jej rodziciela. A najgorsze w tym wszystkim było to, iż jej ojciec w żaden sposób nie zdawał sobie sprawy, iż swym zachowaniem wyrządzał wielką krzywdę własnej córce. Nie zważał na jej protesty, nie słuchał dobrego słowa. Nieugięcie poszukiwał sposobu wydarcia naturze sekretu tworzenia złota. Wielka szkoda, że nie zauważał, jak wielki skarb miał u swego boku... Dopiero powtórne pojawienie się w jej życiu Willa sprawiło, że ujrzała promyczek nadziei, iż i ją może spotkać coś dobrego. Tylko czemu okrutny los sprawił, że poza uczuciem nie miała zupełnie nic do zaoferowania wybrankowi jej serca? Czy można w jakikolwiek sposób pokonać barierę społeczną? "Alchemia miłości" to opowieść o uczuciach, godności, poczuciu własnej wartości, ale również o trudnych wyborach oraz osobistym poświęceniu. Mimo tego, że cała ta historia przewidywalna jest aż do bólu, to i tak lektura powieści była dla mnie czystą przyjemnością. Miło spędziłam przy niej czas. Jeśli potrzebujecie chwili relaksu, oderwania się od codzienności, sposobu na uprzyjemnienie sobie wieczoru, to lektura "Alchemii miłości" będzie dla Was odpowiednim wyborem. Z przyjemnością sięgnę po kolejną część tego cyklu i mam nadzieję, że po zapoznaniu się z pierwszym tomem, sami z chęcią to uczynicie. "Czuło się, że łączy ich jakaś miłosna alchemia, magiczny związek dusz, o którym śpiewają minstrele..." (s. 280) Moja ocena: 5/6

http://all-you-need-is-book.blogspot.com

ilość recenzji:234

brak oceny 12-10-2013 21:31

Anglia, rok 1582. Młody Will Lacey zjawia się na dworze królowej Elżbiety I, aby tam wśród bogatych panien znaleźć dla siebie żonę. Wszystko rozchodzi się o pieniądze, bo co prawda Will może poszczycić się tytułem hrabiego Dorset, ale cały majątek znajduje się w ruinie. Jedyną nadzieją jest małżeństwo z posażną panną, której wkład finansowy uratuje rodzinę młodego hrabiego. Wszystko idzie zgodnie z planem, gdyż wśród panienek na wydaniu znajduje się lady Jane, piękna i nieprzyzwoicie majętna szlachcianka, która patrzy przychylnym okiem na zaloty Willa. Niestety spokój młodzieńca zostaje zmącony, kiedy poznaje bliżej Ellie, uroczą i uczoną córkę alchemika, która poza hiszpańskim tytułem szlacheckim nie posiada nic wartościowego. Jak łatwo się domyślić bohaterowie zostają uwikłani w skomplikowany trójkąt miłosny, a Will jest rozdarty między tym czego pragnie, a tym czego się od niego oczekuje. Jakby problemów było mało obie panienki zaprzyjaźniają się...

Nie można odmówić autorce lekkości pióra i naturalności w prowadzaniu dialogów. Kilka razy zdarzyło mi się poprzewracać oczami na bohaterów i ich perypetie, ale tak zazwyczaj reaguję na wszystkie romanse. Postaci zostały tak wykreowane, że intuicyjnie wiemy kto jest dobry, a kto zły i z kim należy sympatyzować. Szczerze polubiłam Ellie, Jane i Willa i zaangażowałam się emocjonalnie w ich problemy, choć nie przeczę, zdarzały się momenty przewidywalne i przesadnie słodkie. Najbardziej niejednoznaczną postacią jest pokojówka Nell, która choć jest postacią poboczną, to jednak najbardziej zapadła mi w pamięć.

Eve Edwards ujawnia lekkość obyczajów panujących na dworze, która objawie się głównie tym, że panienki (zarówno szlachcianki, jak i te nisko urodzone) bez większych oporów dają się zaciągnąć na siano i w krzaki. A przy tym dwoją się i troją, żeby zmanipulować mężczyzn zgodnie z własnymi planami, a tym samym zapewnić sobie względnie bezpieczne i dostatnie życie. Mistrzynią takich gierek jest zdecydowanie Nell, która pomimo wyrachowania wzbudziła moją sympatię swoim bezpośrednim sposobem bycia. Ponadto ciekawym tematem poruszonym w powieści jest problem prześladowania katolików przez ich protestanckich braci.

?Alchemia miłości? to lekkie i niezobowiązujące czytadło, które usatysfakcjonuje wszystkie wielbicielki romantycznych powieści. Zdecydowanie najprzyjemniej czyta się takie historie w długie, jesienne wieczory. Już wkrótce wydawnictwo Egmont wypuści drugą część ?Kronik rodu Lacey?, czyli tomik o wiele obiecującym tytule ?Demony miłości?. Przeczytam z przyjemnością! A wy?

Abigail

ilość recenzji:18

brak oceny 10-10-2013 18:13

Na czym polega fenomen tej książki? Krótkie rozdziały? Może po części. Barwni bohaterowie? Oczywiście, ale chyba brakuje czegoś jeszcze. Świetnie zbudowana fabuła i porywająca akcja? O tak, to zdecydowanie to. Alchemia miłości jest niesamowicie wciągająca, lekka i świeża. Momentami bywa naiwna, jednak wychodzi jej to zdecydowanie na korzyść. Przez tę swoją naiwność, niewinność i tajemniczość jest naprawdę bardzo ciekawą lekturą, koło której nie można przejść obojętnie. Ja jestem naprawdę nią zachwycona i jednocześnie bardzo zdziwiona, że aż tak mi się spodobała. Z niecierpliwością czekam na kolejny tom, którego się nawet nie spodziewałam - według mnie skończyło się w naprawdę idealnym momencie dla naszych bohaterów i przez to jeszcze jestem bardziej ciekawa tego, czym autorka zaskoczy nas w Demonach miłości. Z czystym sumieniem: polecam!

Sol

ilość recenzji:1

brak oceny 10-10-2013 16:55

Już na samym początku niniejszej recenzji muszę Wam się do czegoś przyznać... Otóż haniebne myśli mnie naszły, że ów tytuł będzie miszmaszem tych wszystkich dobrych książek, o podobnej tematyce. Jednak sądziłam, że ten miszmasz będzie niefajny, nieciekawy i mało tego - nużący. Jakie było moje zaskoczenie, kiedy wdrożyłam się w tę piękną historię! Żaden miszmasz, co to, to nie! Bardzo przyjemna i wciągająca powieść, która pozwoliła mi się oderwać od tych wszystkich (moich kochanych) książek fantasy i przypomniała mi, za co kocham książki osadzone w bardzo odległej epoce. Piękna, klimatyczna i wciągająca - tymi trzema przymiotnikami określę tę książkę, a są to słowa, które pierwsze przyszły mi na myśl po jej przeczytaniu. Dodałabym jeszcze zniewalająca, ale ktoś mógłby pomyśleć, że to będzie kolejna oda do książki. Ostatnio czytam same dobre pozycje! Z jednej strony to dobrze, z drugiej zaś... Niemniej jednak, ja bardzo cenię sobie książki wydawnictwa Egmont i ciągle twierdzę, że są - nie tylko pięknie wydawane, ale w pełni dopracowane... O ich cudownym klimacie nie wspomnę. Jak sam tytuł mówi, książka pani Eve Edwards jest głównie o pięknym uczuciu zwanym miłością. Lecz! Lecz nie zrażajcie się tylko dlatego, że macie takich książek o błahej miłości aż po dziurki w nosie, bowiem przez takie podejście stracicie świetną powieść! Dlaczego tak zaznaczam to zdanie? Nawiązuję tym samym do wstępu niniejszej recenzji i moich podejrzeń względem tejże książki, nie chcę abyście czasem popełnili ten sam błąd. Książka ta jest naprawdę warta przeczytania, a miłość wcale nie jest tutaj przekoloryzowanym elementem, lecz czymś czego w książkach ostatnio brak. Mam tutaj na myśli rozkwitające uczucie pomiędzy dwójką bohaterów, a nie trzask prask i po krzyku. Wielka miłość od pierwszego wejrzenia - co to, to nie. Tutaj wszystko zaczyna się dosyć nieoczekiwanie, porywająco i tym samym napięcie rośnie. Wszystko dzięki świetnej relacji zdarzeń, a głównie kreacji osobowości poszczególnych bohaterów. Skoro o bohaterach zaczęłam... Urodziwa, mądra i wykształcona Ellie - to na pewno nie słodka, nieśmiała i cicha dziewoja, która nie ma własnego zdania, a kiedy wpada w tarapaty nie czeka na księcia z bajki. Sama podejmuje ryzyko i sama płaci za swoje błędy - takich bohaterek mało, a szkoda. Natomiast Will? Można odnieść z początku dosyć mylne wrażenie, iż ów młodzieniec jest zapatrzony w czubek własnego nosa. Dopiero z biegiem treści odkrywamy, że hrabia Dorset dostrzega znacznie więcej i ma wielkie serce. Jednak w książce tej mamy naprawdę całą paletę barwnych postaci, z których każda pochłania naszą uwagę i, dzięki nim nie sposób się nudzić. W dodatku cała akcja toczy się w czasie panowania Elżbiety I, stąd też wiele wzmianek odnośnie religijności i kategorycznemu zakazowi praktykowaniu katolickich obrzędów. Bowiem katolicy w tych czasach byli prześladowani, torturowani i więzieni. Wszystkie te wzmianki świetnie oddają ducha epoki i czasów tudorowskich. Autorka bardzo dobrze poradziła sobie z przedstawieniem świata czytelnikowi - za co kolejny wielki plus. Intrygi, miłość, przyjaźń i władza, oraz panowanie Elżbiety I. Dla każdego kto lubi historyczne wzmianki w literaturze, będzie to ciekawa przygoda. Polecam ją tym, co lubią takie klimaty, ale szukają również czegoś odmiennego od popularnych książek młodzieżowych, paranormali itp. Ja osobiście bardzo się cieszę, że miałam tą niewątpliwą przyjemność skosztowania "Alchemii miłości".