Szczerze mówiąc rozczarowała mnie lektura ostatniej książki Michała Witkowskiego. Nie mogą tego zmienić nagrody literackie, entuzjastyczne recenzje, a nawet umieszczone na czwartej stronie okładki erudycyjne pochwały Marii Janion - książka jest nudna. Ale! Zmieniłem radykalnie zdanie, gdy usłyszałem tego audiobooka. Mistrzostwo! O ile powieść z każdą kolejną stroną wzbudzała we mnie coraz mniejsze zainteresowanie, a po skończonej lekturze wiedziałem, że nigdy doń nie powrócę, o tyle audiobooka przesłuchałem już kilka razy i... ciągle mi mało. Michał Witkowski okazał się niezrównanym interpretatorem własnej książki, wydobywając z niej to, co najlepsze - niebanalny, inteligenty humor, komizm sytuacyjny, subtelny liryzm i oryginalne żarty językowe. Charakterystyczny głos Witkowskiego, nawet jeśli może początkowo uchodzić za irytujący, szybko okazuje się idealnie dopasowanym do tej historii opowiedzianej knajackim językiem pomieszanym z cytatami z dzieł klasyki polskiej literatury. Dopiero w tej dykcji słychać satyryczne ostrze pamfletu wymierzone w dzikie i mityczne początki polskiego kapitalizmu. Tej książki nie warto czytać. Należy ją słuchać.