?Rurka wodna? potrafi odurzyć dzieci opakowaniem, a także tematyką ? ponieważ nasze urwisy kochają zjeżdżalnie ? zresztą my też, no może tylko do pewnego wieku i sprawności, ponieważ potem wysiada nam błędnik i zaczynamy mieć mdłości.
Opisywana dzisiaj gra bazuje na kafelkach, nawiązuje do największych atrakcji parków wodnych ? już nie pływalni, ponieważ obecnie więcej się bawimy niż pływamy wyczynowo.
Przyznam szczerze, że do końca nie rozumiem, dlaczego ta gra funkcjonuje z oznaczeniem od 7 roku życia, z własnego doświadczenia szkolnego wiem, że w tym wieku takie ? jednak bardzo dziecinne ilustracje nie cieszą się już tak dużym powodzeniem. Czas rozgrywki zajmuje ok. 15 minut, ale może dłużej, kiedy zaczyna się robić tłoczno w przestrzeni gry ? organizacja zabawy, kombinowanie odnośnie wyboru i położenia płytki. O tytuł mistrza ślizgu konkurujemy w gronie 2-6 osób, generalnie im więcej tym trudniej się dołożyć do planszy, natomiast zabawa w parze staje się monotonna ? najlepiej ucelować gdzieś pośrodku.
Celem zabawy jest wybudowanie najdłuższej rury poślizgowej, na końcu zabawy będziemy cofali nasz pionek i liczyli poszczególne fragmenty zjeżdżalni na danych kaflach oraz podliczali punkty bonusowe, przyznawane nam kiedy przy okazji przedłużania własnej konstrukcji pomożemy w budowie cudzej.
Patrząc na opakowanie może się wydawać, że gra będzie obfitowała w fajerwerki graficzne, ale to myli ? poza kilkoma atrakcjami parku, jak statek piracki czy wir i tunel, nie ma tutaj wiele elementów mogących zaciekawić dziecko ? rury nie są specjalnie atrakcyjne. Aczkolwiek skojarzenia z wesołą aktywnością w realu z pewnością bardzo grze pomagają.
Każdy z nas otrzymuje pojedynczy kafelek, kartę postaci ? bardzo fajnie, że są różne rasy ? oraz układa odpowiedni pionek na dwustronnej kafli startowej. Podczas układania płytek należy przestrzegać zasady, aby unikać kolizji z cudzym torem jazdy oraz nie podłączyć się pod otwarty wlot startowy przeznaczony dla nieaktywnego gracza.
Duże potrójne płytki dodajemy do układu, kiedy użyjemy standardowej z ich wskazaniem, wtedy mała odrzucana jest do pudełka i dokładamy właściwą ? te mogą nieźle namieszać, wprowadzają dużo przestrzeni, które możemy wykorzystać dołączając do nowych ciągów naszą obecną rurkę.
Aby się nie zapętlić i uciec ze skupiska obcych rur wprowadzono tunel ? wjazd trafi się losowo, a wyjazd dobieramy z widocznych elementów, czekających z boku pola gry. Podobnie wykorzystuje się pary kafli ratowników. Tutaj należy pamiętać, że wskakując do odpowiednio numerowanego połączenia, dodawany gdzieś na uboczu wylot lub drugi ratownik muszą stykać się z rurkami obecnymi już w grze właściwymi ? tymi samymi numerami ? naturalna kontynuacja ciągłości toru jazdy.
W grze występują również tory oznaczone kreskami ? te super rurki po dołożeniu do układu pozwalają nam wyłożyć kolejny kafel. Oczywiście pamiętamy o uzupełnieniu ręki, a w swojej turze o dobraniu drugiej kafli gwarantującej możliwość bieżącego wyboru.
Gra jest dziwna ? dla nas niekonkretna w swojej kategorii i wymykająca się jednoznacznej ocenie. Z jednej strony bajeczna ilustracja na froncie ? dla najmłodszych idealna, z kolei wzornictwo kafli ? niewyróżniające się, spokojne i miłe lecz odrobinę ubogie, odbiegające od tła z pudełka. Zasady dokładania ? generalnie banalne, ale z możliwością szybkiego zaplątania się kiedy gra nas więcej osób, dlatego należy być ostrożnym w planowaniu trasy, czyli dzieci grające na żywioł nie zawsze ułożą poprawnie.
Fajny pomysł, ale porównując z innymi grami kafelkowymi będącymi w naszym posiadaniu lub u znajomych, ta gra nie przebije się, pomimo swojej oryginalnej tematyki, na dłuższy czas preferujemy inne pozycje ? w kolekcji nie zostanie. Dla dużo grających z dziećmi rodziców ? taki sobie umalowany Kopciuszek.
Warto jednak zaznaczyć, że córka od razu chciała ją testować i dopytywała się kiedy znowu razem ruszamy na basen! W formie prezentu pozycja niewątpliwie sprawdzi się, będzie to upominek na bogato, z którym można się pokazać i solenizantce przypuszczalnie będzie się podobał.