"Polowanie na robale" to świetna imprezowo-edukacyjna gra, w której gracze wcielają się w wygłodniałe kurczaki, próbujące podebrać z rusztu (tak, z rusztu!) jak największą ilość grillowanych robali. Jak widzicie, fabuła gry na kolana nie powala i jest dość abstrakcyjna, co nie oznacza, że się w nią nie wciągniecie.
Rozłożenie gry zajmuje góra pół minuty - układacie płytki z robalami w odpowiedniej kolejności (będą tworzyć ruszt), wyciągacie osiem kostek, ustalacie kolejność graczy i dalej! łapmy robala! W swojej kolejce gracz rzuca wszystkimi kośćmi i odkłada obok siebie wszystkie z jedną wartością (np. wszystkie czwórki), następnie rzuca pozostałymi kośćmi, znów odkłada na przykład wszystkie trójki i znów rzuca, i tak w kółko, dopóki suma odłożonych wartości na kostkach pozwoli zabrać mu z rusztu którąś z płytek z robalami. Im wyższa suma oczek, tym wartościowsza (bogatsza w robale) płytka, ale uwaga - w jednej turze gracz nie może odkładać po kilka razy kości o tych samych wartościach. A więc: im więcej rzutów, tym większa szansa na lepszy wynik, ale jednocześnie ryzyko spalenia rzutu - gdy nie można odłożyć kości lub gdy suma oczek jest zbyt niska, by podwędzić robala z rusztu. Ryzykujesz? Ok, rzucaj dalej, tłuste robaczki czekają. Palisz rzut? Oddajesz wcześniej zdobytą płytkę z robalami, coś za coś; jest ryzyko, jest zabawa.
Gra jest strasznie losowa, praktycznie wszystkim rządzą tutaj kości, ale o dziwo nie jest to frustrujące, bo o zwycięstwie decyduje też gracz, który może ryzykować i polować na lepsze płytki lub odpuścić ryzyko, odpuścić kolejne rzuty i drobnymi kroczkami ukuć dla siebie laur zwycięstwa. Nie ma tu zbyt wiele do kombinowania, nie ma miejsca na głębszą strategię, ale gra się w to świetnie, lekko, bez presji, zawsze z uśmiechem, a dobrej zabawy na pewno nie popsuje krztyna negatywnej interakcji, pozwalającej graczom na wzajemne podbieranie sobie płytek z robalami. Na plus zaliczę tu jeszcze dynamikę rozgrywki - wszystko idzie gładko jak po maśle, nie ma zbędnych przestojów, nie ma przedłużającego się móżdżenia nie wiadomo nad czym, a szala zwycięstwa aż do ostatniej płytki na ruszcie przechyla się od jednego gracza do drugiego, lub trzeciego czy czwartego; im więcej osób, tym weselej i fajniej.
Ta gra ma tylko dwa minusy. Pierwszy to kostki - drewniane, zbyt lekkie, mało estetycznie wykonane i obarczone ryzykiem zbyt szybkiego zużycia się/wytarcia. Drugi minus - cena. Zdecydowanie zbyt wysoka, patrząc na zawartość pudełka, mimo naprawdę sporej frajdy z gry.
Ogólnie polecam, bo warto co jakiś czas wcielić się w wygłodniałego kurczaka :) Jest to gra idealna dla siedmiolatków wzwyż, aż do stulatków (bo czemu nie?), rozwija matematycznie i odstresowuje. A jak się nieco przynudzi, w pudełku wersji Deluxe znajdziecie specjalny dodatek, z którym zarwiecie sporo kolejnych wieczorów.
Widzicie robala? Bierzcie go!
Opinia bierze udział w konkursie