Dire Straits - The Studio Albums 1978-1991
Na początku muzyka tworzona przez Marka i resztę nie do końca mi się podobała. Z czasem doceniłem umiejętności gitarzysty i polubiłem muzykę tego zespołu.
W małym pudełko odnajdziemy 6 kopert z płytami CD. Mają one jednakowy kolor. Jedynie "Brothers in Arms" ma kolorowe malowanie.
Na pierwszy rzut oka rzuca się dosyć średnia jakość nadruku. Mogła być lepsza, ale jak za pełną płytotekę za nieco ponad 100 zł jest dość dobrze.
Sama muzyka nie odbiega od pierwowzoru. Brzmienie jest bardzo podobne do oryginałów z sprzed wielu lat. Na zestaw złożyły się albumy
W kopertach umieszczone są dyski CD, a za nimi mała kartka. Wysuwany, a ona rozkłada się i na jednolitej białej nakładce kredowej kartce są teksty wszystkich utworów na płycie. Zdjęć jedynie brak. Na minus chaotyczność. Trudno odnaleźć koniec jednego kawałka, a początek drugiego. Mogło to być lepiej rozplanowane.
Wszystkie krążki to niewątpliwy aranżacyjny majstersztyk. Płyty są melodyczne jak "Dire Straits", a także nieprzewidywalne jak "Love Over Gold". Trudno wskazać najlepszą. Szczególnie, że cały materiał jest na bardzo wysokim poziomie i w każdym Knopfler zawarł ogrom wirtuozerii. Jeśli chodzi o samą zawartość fizyczną to dysk do albumu "Brothers in Arms" został zaopatrzony w wesołe radosne kolory nie do końca pasujące do wzoru okładki. Reszta płyt jest czarna.
Czy box set jest wart swej ceny? Raczej tak. To niewygórowana cena, jak na możliwość zaopatrzenia się w studyjną dyskografie zespołu. A do tego od razu mamy krążki z jednego wydania, co ładnie skomponuje się z resztą w kolekcji. Czy mogło być to lepsze wydawnictwo? Owszem, szczególnie te kartki. Gdyby chociaż były to rozkładane dwuskrzydłowe digipacki, to efekt byłby o wiele lepszy. A tak jest to ciekawe, ale nie wybitne wydawnictwo.
muzyka 
