Słucham od kilku dni z niezmiennym zachwytem. I tylko chrypnę przy śpiewaniu refrenów. "Życzę miłego słuchania i aktywnego udziału w refrenach" - napisał Olek Grotowski w komentarzu do jednej z piosenek, więc wszystko się zgadza. Przy "Największych hitach" nie można odpocząć, nawet na moment. Bo raz - że znajdą się tu przesławne "Transatlantyki", bez których nie może się obejść żaden koncert, ogniskowa "Jesień idzie" czy dynamiczny "Jarocin" ze słowami Artura Andrusa, to jeszcze na jednokrotnym przesłuchaniu krążka się nie skończy i już wkrótce słuchacze zaczną nucić inne piosenki - wzruszający "List w sprawie polonistów", genialne "Bez aluzji", a nawet historyczno-erotyczne kawałki - na przykład "Balladę o rogach". Gosia Zwierzchowska i Olek Grotowski łapią błyskawiczny kontakt z publicznością (koncert zarejestrowany został Pod Harendą w 1997 roku), bez problemu namawiają odbiorców na wspólne śpiewanie i dyrygują publicznością. Bawią do łez - tekstami Andrzeja Waligórskiego i Artura Andrusa, ale też własnymi anegdotkami. Kto chociaż raz słyszał te utwory w interpretacji Olka Grotowskiego, z magicznym brzmieniem gitary i charakterystycznym śpiewem, połączonym ze śmiechem, ten już zawsze będzie kochać piosenki z "Największych hitów". Płyta obowiązkowa dla miłośników satyry, poezji śpiewanej, dla wielbicieli duetu Zwierzchowska-Grotowski i dla tych, którzy lubią pośmiać się przy inteligentnych tekstach i odpocząć przy dobrej gitarowej muzyce. Uwaga: po przesłuchaniu chce się kolejnej dawki kompozycji Grotowskiego, co może być mankamentem, jeśli nie ma się pod ręką innej płyty...