Nivea Sensitive Recovery to balsam regenerujący skórę podrażnioną podczas golenia. W swoim składzie balsam ten zawiera między innymi rumianek (który działa przeciwzapalnie i przeciwbakteryjnie, jednocześnie zmiękczając i chłodząc podrażnioną skórę) oraz korzeń lukrecji, znany ze swoich właściwości nawilżających.
Mimo powyższych zalet oraz wysokiej jakości gwarantowanej przez markę Nivea balsam ten nie do końca przypadł mi do gustu. Moim zdaniem jego konsystencja jest zbyt rozwodniona i jakoś tak dziwnie "niewygodnie" nakłada mi się go na twarz. Czas wchłaniania w skórę wydaje mi się nieco przydługawy - balsam zbyt długo świeci mi się na gębie jak lampki na choince, z czym nie do końca czuję się komfortowo (kobietom może bardziej by to pasowało). Ponadto po użyciu balsamu mam dziwne wrażenie, że noszę... niewidzialną maseczkę. Naprawdę dziwne wrażenie... Najgorsze jest jednak uczucie zmęczonych oczu. Tak, stosuję się do zaleceń producenta, by podczas aplikacji balsamu "omijać okolice oczu", ale mimo to balsam paruje (czy co tam innego) i drażni mi oczy - jakby cały czas chciało mi się spać. A przecież mi się nie chce :/
Na co dzień używam wód po goleniu, a balsam Nivea Sensitive Recovery jedynie sporadycznie i to zazwyczaj tuż przed snem (ze względów podanych w poprzednim akapicie). To, że czasem do niego wracam jest zasługą nie tylko właściwości regenerujących, ale przede wszystkim braku alkoholu w jego składzie - to miła (dosłownie) odmiana po codziennym używaniu piekących, alkoholizowanych wód po goleniu, taki odpoczynek dla skóry. Na stałe, na co dzień, na pewno się nie zakumplujemy, ale na pewno "spotykać się" będziemy dalej w miarę regularnie.
I jeszcze słówko o zapachu - delikatny, nienachalny, niezbyt intensywny i dość neutralny; bez rewelacji, ale jak na balsam: jest ok.
Moja ogólna ocena - 4 gwiazdki. Produkt warty uwagi i warty wypróbowania. Mój teść używa go regularnie i na nic innego nie daje się namówić.