Wiem, że powinnam używać kremów do rąk, jednak zawsze mam z tym problem. Głównie dlatego, że nie pamiętam o tym i nie lubię uczucia tłustości. Idealnym rozwiązaniem dla mnie okazało się znalezienie kremu, który jest na tyle fantastyczny, że będzie mnie motywował do używania.
Pierwszym kremem, jaki zamówiłam od azjatyckiej firmy Frudia był właśnie ten brzoskwiniowy. Wypróbowałam kilka innych, jednak to ten brzoskwiniowy jest najbardziej powalający (oczywiście, mają wiele innych zapachów w ofercie, więc można znaleźć ten jedyny zapach dla siebie).
Krem pachnie intensywnie i przepięknie - na tyle, że gdy smarowałam nim ręce, koleżanka siedząca w pewnej odległości ode mnie zainteresowała się, co tak ładnie pachnie. Po wypróbowaniu kremu stwierdziła, że również musi go mieć :)
Jeśli chodzi o właściwości to nie jest to może najbardziej nawilżający i niesamowity krem, ale jeśli chcę wybitnie dobrego nawilżenia smaruje dłonie grubą warstwą najtańszego kremu Ziaja, owijam folią, nakładam rękawiczki i po tak ekscytująco spędzonej nocy dłonie są nie do poznania. Ten krem jest dla mnie bardziej kosmetykiem dzięki któremu , mogę wyrobić w sobie nawyk używania kremu do rąk.
Tubka jest mała i poręczna, kolorystyka jest bardzo przyjemna, krem ma wygodną zakrętkę. Jest gęsty, nawilża wystarczająco dobrze, szybko się wchłania i nie pozostawia tłustej warstwy na wieki. Opakowanie jest małe, ale wydajne.
Czy mi się kończy, czy nie, mam tendencję do dodawania tego kremu do koszyka z zakupami, gdyż nie jest bardzo powszechnie dostępny, a wiem, że tubkę na pewno zużyję :)