Pani Kolędowa to personifikacja reżimu komunistycznego. W jej rodzinie jest jak w PRL-owskiej gospodarce, co by nie było, jaki krach nie wisiałby nad głową, trzeba innym pokazać, że jest całkiem nieźle, a może i nawet lepiej niż było dotychczas. Kolędowa stosuje tę zasadę z perfekcją i zawziętością godną odnotowania – szuka dla ciężarnej córki zastępczego męża, z którym wkrótce po ślubie się rozstanie. Dlaczego zastępczego? Bo nie wiadomo z kim tak na prawdę ma dziecko. Lecz czy aby na pewno udawany ślub miał być dobrym wyjściem awaryjnym? Ja wiem tylko tyle, że to dobra komedia, która jest niezłym wyjściem awaryjnym, gdy w domu jest nieco nudno.