Filmowe bestsellery z tych samych kategorii

Oppenheimer DVD   Film 47,61 zł
Barbie DVD   Film 42,18 zł
Avatar 2: Istota wody DVD   Film 42,18 zł
Psi Patrol: Film DVD   Film 29,96 zł

Witaj w klubie DVD

film

Data wydania 2013
Nośnik DVD
  • Dostępność niedostępny

Opis produktu:

Zdobywcy Oscarów i Złotych Globów (Matthew McConaughey i Jared Leto) w pełnej swoistego humoru, inspirowanej prawdziwymi wydarzeniami historii człowieka, który nie zamierza żegnać się z życiem.
Ron (McConaughey) żyje z dnia na dzień. Pali jak smok, lubi burbon, kobiety i rodeo - nic ponad szybkie i proste przyjemności. Wiadomość o tym, że jest nosicielem wirusa HIV, to dla niego szokujący wyrok, z którym nie chce się pogodzić. Tym bardziej, że w jego środowisku ta choroba kojarzy się wyłącznie z homoseksualistami, a on nim nie jest. Jedzie do Meksyku, z którego zamierza szmuglować zakazane w USA leki. Po powrocie niespodziewanie zdobywa sojusznika w osobie transseksualistki Rayony (Leto). Ten pozornie niedobrany duet wspólnie zaczyna prowadzić klub, w którym inni szukają ratunku.
S
Szczegóły
Dział: Filmy
Dystrybutor: Imperial CinePix
Oprawa: pudełko
Rok publikacji: 2013
Nośnik: DVD
Wprowadzono: 20.10.2014

RECENZJE - Film (DVD) - Witaj w klubie

4.7/5 ( 6 ocen )
  • 5
    5
  • 4
    0
  • 3
    1
  • 2
    0
  • 1
    0

en

ilość recenzji:128

brak oceny 1-09-2014 13:03

Temat AIDS jest mimo swojej wagi niezwykle rzadko podejmowany przez reżyserów. Jak wielu zauważa (słusznie zresztą) ostatni film, który w sposób poważny zajął się tematem ludzi chorych na tę nieuleczalną chorobę była "Filadelfia" z pamiętnymi kreacjami Denzela Washingtona oraz Toma Hanksa. Po 20 latach nastąpił czas aby jeszcze raz podjąć ten temat w równie wyrazisty sposób jak zrobił to reżyser "Filadelfii" Jonathan Demme . Tym razem otrzymujemy produkcję gdzie w główną rolę wcielił się zdobywca Oskara Matthew McConaughey. Matthew zagrał chorego na AIDS elektryka z Teksasu Rona Woodroofa, który usłyszał od lekarzy wyrok- 30 dni życia. Pomimo faktu, że Ron nie prowadził zbyt interesującego życia, w zasadzie spędził je na libacjach alkoholowych, przygodnym odbywaniu stosunków płciowych, przebywaniu na rodeo i związanych z tym drobnych oszustwach nie mógł się pogodzić z diagnozą lekarzy. Nie chciał wierzyć jak każdy zresztą w takiej sytuacji, że to właśnie jego może spotkać śmierć. Odwrócili się od niego wszyscy przyjaciele, a jedyną osobą, która dotrzymywała kroku Ronowi do końca był transseksualista Rayon (Jared Leto) zdobywca Oskara za najlepszą rolę drugoplanową. Ron jest znakomitym przykładem człowieka, który za wszelką cenę stara się pozyskać trochę więcej czasu, wyrwać go ze szponów przeznaczenia i cieszyć się nim póki może. W tym celu stworzył tytułowy klub, w którym sprzedawał specyfiki sprowadzane z Meksyku, które podawane w odpowiednich ilościach rzeczywiście pomagały chorym na AIDS. Po pewnym czasie od otwarcia klubu, wzięły go pod lupę władze, które ukróciły cały proceder prowadzony przez głównego bohatera. Faktem jest, że Ron zamienił 30 dni o których mówili lekarze na 7 lat życia, pełnego emocji, bólu, pragnień, oczekiwań i zawodów ale jednak 7 lat, które dla człowieka z wyrokiem miesiąca życia to niesamowicie wiele. "Witaj w klubie" w pełni zasłużył na trzy Oskary, którymi został nagrodzony w tym roku. Znakomite kreacje McConaugheya i Leto sprawiają, że film jest niezwykle sugestywny a widz kibicuje głównym bohaterom w ich starciu z bezlitosnym losem.

Ania

ilość recenzji:863

brak oceny 13-10-2016 15:40

Myślę, że każdy człowiek w zetknięciu ze śmiertelną chorobą jest w stanie zrobić wszystko, aby przeżyć. Twardy kowboj, któremu mówią, że czas już umierać, jest w stanie zrobić jeszcze więcej. Kiedy dostępne środki zawodzą, rusza w świat, aby znaleźć lek, który mu pomoże. Ambitne, dobre kino, poruszające "niewygodne i trudne" tematy. Momentami smutne, momentami radosne. Oscar dla Matthew McConaughey za wkład w tę rolę - całkowicie zasłużony, bo to wręcz niezwykła przemiana fizyczna i psychiczna. Podobnie, jak również doceniony Jared Leto. Zaczniesz oglądać i przepadniesz na dwie godziny - to pewne.

Magdalena Borkowska

ilość recenzji:326

brak oceny 8-08-2014 16:04

"Witaj w klubie"
Chociaż od wielu lat z nieufnością spoglądam na filmy nagradzane przez Amerykańską Akademię Filmową, tym razem się nie zawiodłam. "Witaj w klubie" to autentyczna historia mężczyzny, który "radość" życia odnajdywał wyłącznie w narkotykach, alkoholu i seksie z kimkolwiek i gdziekolwiek.Przychodzi jednak kryska na Matyska i nasz kowboj dowiaduje się, że za miesiąc zejdzie z tego świata z powodu AIDS. Mamy lata 80., w powszechnej świadomości więc HIV i AIDS są domeną wyłącznie homoseksualistów i ćpunów. Szansą wydaje się lek w USA niedostępny i niezatwierdzony. Bohater postanawia go zdobyć za wszelką cenę.
Nie, to nie kolejna historia o nawróceniu w obliczu choroby i ostatnich dni życia. Przez długi czas bohater ani nie rezygnuje z hulaszczego trybu życia, ani nie odstawia ryzykownych zachowań na bok. Nie znajdziemy w filmie anioła po metamorfozie, który odnajduje nową drogę, by pomóc sobie i innym. Ron Woodroof do końca bywa irytujący, wulgarny, nawet egocentryczny. Jak "prawdziwy" mężczyzna i kowboj - nienawidzi gejów. Walczy z systemem farmaceutycznym łamiąc prawo, przede wszystkim dla własnej korzyści. Nie oszukujmy się - tytułowy "klub" zakłada z myślą, by pomóc sobie, a przy okazji zarobić. To, że przychodzi mu pożegnać się ze znaczną częścią swoich klientów, których AIDS dosłownie pożera, oczywiście musi wpłynąć ostatecznie na Rona.
Siłą filmu nie jest wcale Matthew McConaughey i zrzucenie przez niego kilkunastu kilogramów, by postać Rona była "sugestywna". McConaughey jest rzeczywiście tutaj mocny i pokazuje klasę mistrzowską. Ale siłą filmu jest co innego - twórcom tego dzieła udało się nie stworzyć landrynkowej, wyciskającej łzy z oczu historii o walce Goliata z Davidem. Mimo powagi fabuły udało się reżyserowi stworzyć film nie pozbawiony humoru, przyznaję - czasem bardzo przaśnego; film, którego fabuły nie śledzi się z nabożnym przejęciem, ale często z uśmiechem na twarzy. I uśmiech ten wcale nie bagatelizuje historii, nie wycisza tragizmu bohatera i nie zaciera cierpienia jemu podobnych. Tragizm postaci, ich nierówna walka z przeciwnikiem, którym w zasadzie staje się państwo, są ciągle obecne, ale mają wyważony ciężar.Dzięki temu udało się uniknąć zbędnego patosu, pompatyczności, a film nie stał się nadmuchanym tragedią, przerysowanym, nienaturalnym tworem. Trudno zrobić film o ciężkich sprawach z taką "lekkością" - Jean-Marc Vallée spisał się na medal.