Wall Street od szeregu lat stanowi synonim wielkiego biznesu, światowej stolicy finansów ale również kryzysu gospodarczego i nieetycznego zachowania bankierów. Wielu ekonomistów, maklerów giełdowych i innych specjalistów od inwestycji pragnie dostać wakat na Wall Street. Było tylko kwestią czasu aż powstanie film, który przedstawiałby styl życia i sposób zarobkowania tych, którym udało dostać się do mitycznej krainy znajdującej się na nowojorskim Manhattanie. Oliver Stone podjął się reżyserii filmu "Wall Street" z Michaelem Douglasem i Charliem Sheenem w rolach głównych i o tym jak mu się to udało napiszę w paru następnych zdaniach. Charlie Sheen gra młodego maklera Buda Foxa, który wywodzi się z biednej rodziny. Jednakże idzie mu całkiem dobrze kończy prestiżową nowojorską uczelnię, dostaje się do biura maklerskiego i w pewnym momencie rodzi się pytanie co dalej? Krokiem na przód staje się spotkanie ze znanym inwestorem Gordonem Gekko. Gekko to fenomen finansjery, którego gwiazda nie przestaje świecić już od kilkudziesięciu lat. Znany jest z agresywnych przejęć i braku jakichkolwiek skrupułów. Pieniądz w jego życiu stał się celem samym w sobie, którego zdobycie już nie stanowi takiego wyzwania jak niegdyś. Jednak kolejne przejęcia, inwestycje i wątpliwe zagrywki powodują, że życie Gordona jest interesujące. W to wszystko wprowadza swojego nowego maklera, który początkowo zafascynowany jest światem do którego trafił. Wszechobecny blichtr, piękne kobiety, prestiżowe rezydencje, drogie samochody i restauracje, któż by nie zmienił swoich zasad pod takim natężeniem bodźców. Fox łamie się w pewnym momencie co prowadzi do przejęcia przez Gekko ważnej dla Foxa firmy lotniczej. Przejęcie samo w sobie nie jest niczym złym o ile prowadzi do restrukturyzacji przedsiębiorstwa jednakże tutaj Gekko absolutnie nie miał takich zamiarów. Fox dowiedział się o tym i postanowił dopiec Gekko za złamanie umowy. Co dzieje się dalej, każdy powinien zobaczyć sam, bo Oliver Stone jak każdy dobry reżyser nie daje jednoznacznej odpowiedzi. Wall Street jako punkt na mapie świata gdzie stykają się ze sobą wielkie pieniądze i wielka polityka to niemal miejsce mityczne, dla wszelkiej maści specjalistów od obrotu pieniędzmi. To na Wall Street skupiają się często oczy całego świata jako papierku lakmusowym stanu globalnej gospodarki. Stone świetnie zaobserwował wszelkie zależności, które rządzą nowojorską giełdą. Mamy tu do czynienia nie tylko z niezrozumiałymi dla wielu procesami rynkowymi i specjalistyczną nomenklaturą ale również z ludzką psychiką i zachowaniami, które nie są znowu tak dalekie od tych, które obserwujemy obok siebie. Te czynniki sprawiają, że film Stonea ogląda się z dużą przyjemnością.