Duet Brad Pitt i Morgan Freeman to gwarancja sukcesu kasowego filmu i nie inaczej jest w przypadku "Siedem" w reżyserii Davida Finchera. "Siedem" to jeden z najsłynniejszych thrillerów jakie do tej pory powstały a jest to spowodowane kilkoma czynnikami. Po pierwsze Fincher jak mało kto we współczesnym kinie potrafi budować atmosferę grozy i ciągłego zagrożenia. Jego bohaterowie każdorazowo są osamotnionymi jednostkami pośród dziwnej często zwariowanej rzeczywistości. Zatomizowane postacie często nie radzą sobie z własnym jestestwem. W "Siedem" taką postacią jest seryjny morderca John Doe zagrany przez szalenie popularnego obecnie Kevina Spacey. Doe to psychopata, który kieruje się tylko jemu znanymi przesłankami, motywującymi go do bluźnierczego działania. Poszukuje swoich ofiar, które wpisują się w katolickie pojmowanie grzechu jako zła skategoryzowanego pod postacią 7 grzechów głównych. Doe staje się katem ale i wyzwolicielem od ziemskich przewinień, zabija swoje ofiary lub też przedłuża ich cierpienia w taki sposób jak same żyły tylko w sposób o wiele koszmarniejszy posunięty do absolutnych granic ludzkiej wytrzymałości. Tymi, którzy stają na jego drodze są wspomniani na początku detektywi David Mills (B.Pitt) oraz William Somerset (M.Freeman), ci dwaj stróże prawa zostają rzuceni na bardzo głęboką wodę i mogą liczyć w zasadzie tylko i wyłącznie na siebie, na własne doświadczenie i umiejętności analityczne. Cała potyczka przedstawiona w filmie Finchera jest niezwykle sugestywna i budowana w sposób, który nie daje żadnej jednoznacznej odpowiedzi aż do samego końca kiedy wszelkie nadzieje z mocnym przytupem zostają jednoznacznie rozwiane. "Se7en" to znakomity film, którego żelazna logika i fabularna wielowątkowość sprawiają, że można go oglądać po wielokroć gdyż w żadnym razie nie widać po nim upływu już blisko dwóch dekad od daty pierwszych wyświetleń na ekranach kin.
film 
