Frank Castle czyli tytułowy Punisher to twardziel jakich mało nawet w świecie komiksu a co dopiero w hollywoodzkich produkcjach. Żaden tam Batman pełen bajerów czy herosi w kolorowych kostiumach lateksowych. Ot zwykły gliniarz z solidnym komandoskim przeszkoleniem, którego tragedią było stracić rodzinę z rąk jednego z miejscowych mafiosów. Ale ta tragedia Franka okazało się prawdziwym przekleństwem dla większości zbrodniarzy w mieście, ponieważ w ten sposób powstał żądny krwi i zemsty Punisher. Wyrwał się śmierci i ku rozpaczy świata przestępczego, nie bacząc na własne życie i zdrowie, postanowił wykonać bezwzględną egzekucję na każdym napotkanym kryminaliście, jaki stanie mu na drodze. Wiele osób zarzuca temu filmowi jedną podstawową wadę: Punisher jest zbyt miękki. Nie wykazuje znanych z komiksu upodobań do brutalnych tortur swoich przeciwników a na dodatek za dużo czasu traci na swojego (w ostateczności) bezużytecznego autoczołga. I zgodzi się z tym każdy kto czytał komiksy i widział film. A co z tymi nieczytelnymi, których młodość nie otarła się o fenomen DC Comics czy Marvela? Czy oni również się zawiodą? Zaryzykuje stwierdzenie, że nie. Bo po pierwsze większość współczesnych filmów o komiksowych bohaterach można by pu[...] na dobranockę więc widz jest przyzwyczajony do najniższej kategorii wiekowej. A po drugie poza tą skazą film jest po prostu dobry. Jest to konkretny film sensacyjny ze sporą dawką akcji, wyrazistych postaci, dobrej muzy i spójnej fabuły. Żadnego zagłębiania się w psychikę bohaterów- prosta ale efektywna formuła na film sensacyjny rodem z komiksu. To i tak o niebo lepsze od tych lalusiowatych „superbohaterów” którymi raczy nas bez końca Ameryka.