Bajka o małym, niewinnym, Czerwonym Kapturku, który wybił wilkowi zęby. No, niekoniecznie zęby, ale tak w skrócie można by opisać fabułę tej przewrotnej opowieści. Początkowo akcja filmu odbywa się w dość przewidywalny sposób. Mała lolitka umawia się z dorosłym mężczyzną na spotkanie w kafejce, on wyraźnie jej imponuje, ona jest w widoczny sposób naiwna i prowokująca. Ciąg dalszy znany – fotograf zaprasza dziewczynkę do swojego domu a widz ze zgrozą obserwuje jak łatwo udaje się łowcy upolować swoją zdobycz. Zgroza to dobre słowo, bo film obliczony jest przede wszystkim na wywołanie u widza szoku. Upolowana zdobycz szybko zrzuca maskę i przejmuje kontrolę nad sytuacją, która według reguł prawdopodobieństwa miała się skończyć tragicznie. Tyle o fabule, grzechem byłoby zdradzać zakończenie. Chciałabym polecić ten film nie ze względu na spodziewaną dwuznaczność sytuacji czy oczekiwane sceny makabry (choć i takich nie zabraknie), ale z uwagi na przejmująco dobrą grę głównej bohaterki. W rolę Hayley wcieliła się świetna Ellen Page (znana z późniejszej, utytułowanej Oskarem ,,Juno”). Młoda aktorka genialnie odgrywa słodką, ciekawską nastolatkę. Tym bardziej uderzający jest kontrast pomiędzy Hayley-lolitką i Hayley-mścicielką. Film faktycznie opiera się na dialogu dwójki głównych bohaterów. Paradoksalnie, to sceny rozmowy (a nie jako powszechnie przyznano -sceny tortur) kata i ofiary należą do najbardziej zapadających w pamięć. Mimika, ton głosu, nieznaczne gesty - Page udało się stworzyć bohaterkę, z którą widz sympatyzuje (sprawiedliwość jest po jej stronie) i jednocześnie się jej boi. Chciałoby się rzec: ,,damski Dexter”. I nie ważne, że rozsądek neguje, by dziecko (!) było w rzeczywistości zdolne do takiej zemsty. Chcemy wierzyć, że oprawca w pełni zasługuje na karę i do końca kibicujemy bohaterce. Film zdecydowanie wart uwagi, do przemyślenia i ku przestrodze.