Ostatnio, w galerii handlowej nieopodal mojego domu, była wystawa samochodów filmowych - w tym i tego z Powrotu do przyszłości. Postanowiłem więc odświżyć sobie pamięć i trylogię obejrzeć ponownie. I dziś, już jako stary koń, mogę stwierdzić, że "trójka" najlepiej przypadła mi do gustu, choć zdaję sobie sprawę, że tym samym podpadnę wielu fanom "Powrotu do przeszłości", którzy ukochali sobie prekusrorską "jedynkę". Mnie jednak urzekła fabuła "trójki" i jej swoisty klimat zbudowany przez przesympatyczne lata `80 wieku XIX, do których cofnąć się musieli nasi bohaterowie ze względu na marzenia doktora Browna. Wszystko się bowiem pozmieniało po ostatniej eskapadzie przez czas i przestrzeń. Mianowicie doktor Brown czuje się już stary i chciałby wreszcie spełnić swoje skryte marzenia z najdawniejszych lat dzieciństwa... i być może mu się uda dzięki wehikułowi czasu, który sam skonstruował. Jest więc okazja, wystarczy tylko... podjąć ten ostateczny krok. Podobnie jak w poprzednich dwóch częściach, tak i tu będzie efektownie, nie tylko ze względu na wizualia, ale i na samą akcję, która została podkręcona na maksa, tak że już więcej się z niej wycisnąć nie da. W całym obrazie widać utalentowaną rękę Spielberga, który jak zwykle z błachej historyjki potrafi uczynić historię prawdziwie wielką... na miarę historii kina! "Powrót do przyszłości 3" to według mnie dobrze skrojony film, że się tak odezwę po krawiecku, to po prostu to dobrze zszyta fabuła, dobry krój, świetny materiał, a wszystko to tak dobrze (na sercu) leży, że całość sprawia niesamowitą rozrywkę dla całej rodziny. Pełno śmiechu i emocji, mnóstwo wspólnie przeżytych przygód... Czego można chcieć więcej od przygodowo-familijnego filmu będącego mieszanką dobrego humoru i akcji, miksem futurystyki i dzikiego zachodu? Ja tu znalazłem wszystko co w kinie najlepsze.