"Obcy" jest filmem, który na stałe zapisał się w annałach kina sci-fi. Trudno znaleźć fana X Muzy, który nie oglądałby a przynajmniej nie słyszał o tytułowym przybyszu z odległej planety. Fabuła filmu legendarnego brytyjskiego reżysera Ridleya Scotta jest stosunkowo prosta. Do statku kosmicznego Nostromo przemierzającego wszechświat w poszukiwaniu surowców naturalnych dociera sygnał S.O.S. Załoga kierowana ciekawością ląduje na tajemniczej planecie, na której natrafia na pozaziemską cywilizację, a w zasadzie na to, co po niej zostało. To wszystko okazuje się jedynie wstępem do nierównej walki z Obcym, który po tym jak zaatakował jednego z członków załogi został wprowadzony (w celach badawczych) na pokład Nostromo. Hit końca lat 70. mimo, iż jest filmem z pogranicza fantastyki i horroru nie epatuje obrazami, które moglibyśmy uznać za odrażające, czy nazbyt drastyczne. Nie chodzi o to, aby widza przerazić i nim wstrząsnąć, lecz za pomocą świetnej scenografii, muzyki oraz gry aktorskiej wprowadzić w zupełnie inny od otaczającego nas świat. Statek kosmiczny przemierzający otchłań kosmosu, kilkoro członków załogi i forma życia, z którą niewiadomo jak walczyć. Brak możliwości ucieczki i znikający kolejni bohaterowie budzą uzasadniony niepokój. Wspólnie z członkami załogi zastanawiamy się jakie posunięcia dałyby szansę na przetrwanie. Pustka kosmosu nasuwa skojarzenie z nagrodzoną aż siedmioma Oscarami "Grawitacją" Alfonso Cuaróna. Tam również poczucie wyobcowania było aż nazbyt dojmujące. Bohaterowie filmu znajdowali się w zupełnie obcym i nienaturalnym dla człowieka środowisku. W przestrzeni, gdzie zupełny przypadek może zdecydować o życiu bądź śmierci kruchej ludzkiej istoty. ?Obcego? można również z powodzeniem porównać do o kilka lat młodszych "Szczęk". W filmie Stevena Spielberga to rekin ludojad był pokazywany efemerycznie, tak, aby nie odkrywać tajemnicy do końca, a przez to budować atmosferę i pompować coraz większe dawki adrenaliny do naszego krwiobiegu aż do finałowego starcia. Ten zabieg praktykuje się również współcześnie, wystarczy wspomnieć ?Godzillę? z 2014 roku. Takie prowadzenie akcji ma głęboki sens ponieważ zmusza widza do wytężenia swojej wyobraźni a przez to jeszcze bardziej go angażuje.
"Obcego" po raz pierwszy obejrzałem kilka miesięcy temu, zatem ponad czterdzieści lat od jego kinowej premiery. Uważam, że w trakcie tych czterech dekad, kiedy na dużym i małym ekranie dzięki rozwojowi techniki mogliśmy obejrzeć szereg dopracowanych wizualnie perełek recenzowany film wciąż wygrywa w starciu z wieloma produkcjami klimatem, oryginalną historią, którą ma do opowiedzenia i przemyślanymi przez scenarzystę zwrotami akcji. Co więcej, główna rola, którą zagrała Sigourney Weaver stała się dla niej trampoliną do kariery w fabryce snów. Sam ten jeden fakt dobitnie pokazuje, że "Obcy" miał znaczący wpływ na popkulturę kilku ostatnich dekad, w konsekwencji postać Aliena na stałe zagościła w masowej wyobraźni.
Opinia bierze udział w konkursie