Driss to młody czarnoskóry chłopak z przedmieścia, bezrobotny, wychowany przez ulicę. A Philippe to przykuty do wózka inwalidzkiego milioner, który wskutek nieszczęśliwego wypadku został sparaliżowany od szyi w dół. Obaj żyją w dwóch skrajnie różnych światach, patrzą na wszystko całkiem odmiennie i mają inne podejście praktycznie do wszystkiego. Któregoś dnia urząd pracy kieruje Drissa do domu Philippe`a - ma on się tam starać o pracę całodobowego pielęgniarza. Driss traktuje to skierowanie jako stratę czasu, będąc przekonanym, że i tak tej pracy nie dostanie. Philipp jednak przyjmuje kandydaturę Drissa i tak oto dwa różne światy odnajdują wspólną drogę...
"Nietykalni" to niezmierzona gama kontrastów. Z jednej strony Driss - bezpośredni, otwarty, trochę nieokrzesany, wyluzowany, z kryminalną przeszłością, ledwie wiążący koniec z końcem, z bagażem niezbyt szczęśliwych doświadczeń życiowych, ale pełen optymizmu. Z drugiej strony Philippe - zamożny pan w podeszłym wieku, "z dobrego domu", dystyngowany, obcujący z muzyką klasyczną, obeznany w świecie szeroko pojętej kultury i sztuki, a jednocześnie zamknięty w sobie i pogodzony z losem inwalidy.
Zdawać by się mogło, że spotkanie obu panów musi zakończyć się konfliktem. A jednak! Nić wzajemnego porozumienia z każdym dniem staje się coraz mocniejsza; Philippe nie ma uprzedzeń co do przeszłości Drissa, a ten nie widzi w swoim podopiecznym wegetującego kaleki. Ich wzajemne relacje są nadzwyczaj naturalne, pędząc nieuchronnie ku czemuś, co nazywamy prawdziwą przyjaźnią. Philippe i Driss, tak różni od siebie, uzupełniają się nawzajem; każdy z nich wnosi w życie drugiego sporą część siebie, mimo to będąc zawsze sobą i zawsze zachowując własną oryginalną tożsamość.
"Nietykalni" to komediodramat porażający swoją prostotą i naturalnością, bez wyszukanych dialogów, bez widowiskowych ujęć, z klimatyczną muzyką w tle. Ten prawie dwugodzinny seans to lawina zabawnych życiowych historii, z chorobą Philippe`a schodzącą zdecydowanie na drugi plan, a pierwsze skrzypce gra tutaj niesamowita relacja międzyludzka, bezpretensjonalna i pozbawiona kompleksów. Dla widza jest to niezła huśtawka nastrojów, bo okazji do śmiechu jest co niemiara, ale i momentów, podczas których w oku zakręci się łza, też jest sporo. Film wzrusza dogłębnie; to jedna z tych produkcji, o której myśli się jeszcze dłuuuugo po obejrzeniu, o której tak łatwo się nie zapomina, i do której zawsze warto wracać. Ja widziałem ten film trzy razy i za każdym razem było to dla mnie na nowo odkrywane niesamowite przeżycie.
"Nietykalnych" obejrzały miliony widzów na całym świecie; film otrzymał też sporo różnych nagród. I nic dziwnego, bo w każdym calu jest to kinematograficzny majstersztyk, zwłaszcza pod względem gry aktorskiej głównych bohaterów. Wszystko jest tu wręcz doskonałe, nie ma słabych ani nudnych momentów. Proza życia w cudownym wydaniu. Ku pokrzepieniu serc lekarstwo idealne.
#zostańwdomu