Pierwsze wrażenie: świetne zdjęcia i intrygująca muzyka. Drugie: czyżby jednak łzawy melodramat? Niechciany, wymuszony przez rodzinę ślub bohaterki, ewidentnie niemęski i nieco gapowaty mąż (rola jak znalazł dla świetnego Nortona…), potem zdrada i pokuta. Trzecie wrażenie: a jednak nie! Norton i Watts przekonująco oddali role niedojrzałych małżonków. To ona zdradza, ale i on nie ukrywa, że właściwie ,,kupił ją” od ubożejącej rodziny. Fabuła nabiera kolorów, gdy zdesperowany mąż zmusza połowicę do przymusowej ,,pokuty”, czyli wspólnego wyjazdu z odpowiedzialną misją, wiążącą się z zamieszkaniem w rejonie dotkniętym epidemią cholery. Odosobnienie na tle surowej, ale pięknej przyrody, konfrontacją ze skrajną biedą i warunkami w jakich żyją tubylcy, wszystko to wpływa stopniowo na zmianę postrzegania samych siebie przez bohaterów. Proces ten został pokazany z dużą wrażliwością, półcieniami, urywkami zdań, czasem jednym spojrzeniem albo motywem muzycznym. W ciekawy sposób zmienia się Kitty, która stopniowo odkrywa swoje nowe możliwości i powoli rehabilituje się w oczach widza. Finał niestety w pełni melodramatyczny, ale całość zdecydowanie zasługuje na uwagę. Obraz, w który trzeba się wsłuchać i wpatrzeć. Polecam.