Film "Mała Moskwa" wywarła na mnie ogromne wrażenie. Wbiła w fotel, trzymała przez całe okrągłe dwie godziny, a później jeszcze długi, bardzo długi czas gościła w mej pamięci.
Akcja filmu rozgrywa się 1968 roku w Legnicy, a tematem wiodącym jest wybuch miłości miedzy żoną rosyjskiego oficera, a młodym polakiem.
Cudownie ukazana powoli rodząca się miłość- która oczywiście nie mogła zakończyć się szczęśliwie- i realia życia w czasach PRL-u. Urzekająca muzyka. Wspaniała gra aktorska. I idealne podejście do tematu! Nikt z Europy Zachodniej czy Ameryki Północnej nie mógłby podejść do tego filmu tak, jak jak to zrobił Waldemar Krzystek. To tego bowiem trzeba było posiadać słowiańską duszę, tak bardzo rzucającą się w oczy w każdej sekundzie trwania "Małej Moskwy". Brawa za zakończenie! Niezwykłą przyjemnością były te ostatnie ujęcia, dziękuję!
Cóż więcej, polecam. Naprawdę gorąco polecam!