Jeśli będziecie kiedyś czytać listę najlepszych filmów akcji w historii to istnieje bardzo duża szansa, że znajdzie się na niej (i to zapewne w samej czołówce) ?Mad Max: Na drodze gniewu?. Mało tego, zapewne spotkacie się również z opiniami, że jest to w ogóle jeden z najlepszych filmów wszech czasów.
?Mad Max? przedstawia iście przerażającą wizję przyszłości. Po wojnie na niespotykaną dotąd skalę świat zamienił się w postnuklearną pustynię. Niedobitki ludzkości wegetują rozproszone w małych grupkach. Trwa brutalna walka o resztki zasobów, a na bezdrożach szerzy się anarchia i prawo dżungli. Taka rzeczywistość to prawdziwy raj dla wszelkiej maści degeneratów i szaleńców. Rozmaici watażkowie, którzy zdołali zgromadzić wokół siebie małe armie, terroryzują wszystkich dookoła niczym współcześni barbarzyńcy. Mówimy o totalnym upadku prawa, moralności i religii.
Fabuła filmu jest mocno uproszczona, żeby nie powiedzieć pretekstowa, a zawiązanie akcji następuje błyskawicznie. Już w pierwszej scenie poznajemy Maksa (Tom Hardy) - tajemniczego twardziela, którego prześladują wspomnienia o nieżyjącej już rodzinie. Zostaje on schwytany i uwięziony przez oprychów Wiecznego Joego - charyzmatycznego przywódcy Cytadeli, który kontroluje dostawy wody pitnej w całej okolicy. Wskutek zbiegu okoliczności Max łączy siły z miejscową wojowniczką szos Imperatorką Furiosą (Charlize Theron) i razem z bardzo cennym ładunkiem wymykają się z osady. W pościg za nimi rusza wściekły Joe z całą swoją armią.
Wbrew pozorom nie jest to opowieść o tytułowym Szalonym Maksie. Ten pełni oczywiście istotną rolę w historii, ale jednocześnie pozostaje jakby wycofany. Zgodnie z zamysłem twórców ustępuje on zdecydowanie pola Furiosie. W pewnym sensie w ?Mad Max: Na drodze gniewu? mamy do czynienia z symbolicznym przekazaniem pałeczki, jeśli chodzi o główną ?twarz? serii.
Charlize Theron wystąpiła w bardzo nietypowej dla siebie roli. Zaczęła zresztą wówczas swój ?romans? z kinem akcji, który tak na dobre trwa do dziś. Furiosa w jej doskonałym wykonaniu to silna, niezależna i niezwykle zdeterminowana kobieta, której rola nie sprowadza się do bycia ozdobnikiem, ani obiektem seksualnym. Ona jest sprawcą i motorem napędowym wydarzeń, ale jednocześnie przyciąga wzrok niczym magnes i w pełni absorbuje naszą uwagę. Można nawet zaryzykować stwierdzenie, że ?Na drodze gniewu? była jedną z produkcji, która spopularyzowała w mainstreamie ten nowy archetyp postaci kobiecej. Jeszcze parę lat wcześniej była to raczej rzadkość.
Jak nietrudno zgadnąć, szaleńcza ucieczka to motyw przewodni filmu i jednocześnie doskonała okazja do zaprezentowania na ekranie niesamowitej akcji. Polowanie na uciekinierów z Cytadeli wypełnione jest po brzegi niezwykle dynamicznymi i rozbudowanymi scenami pościgów. Mamy tu dosłownie wszystko ? wyścig z czasem, walka wręcz i strzelaniny na ogromnej prędkości, starcia pojazdów w tumanach kurzu, burze piaskowe okraszone gwałtownymi wyładowaniami elektrycznymi, efektowne wybuchy i spektakularne kraksy. Znajdziemy tu też dużo brutalności i dosadnej przemocy, ale pozostaje to w zgodzie z ciężkim klimatem filmu.
Antagoniści są przerysowani niczym postacie z komiksów. Trepy Wiecznego Joego to przedziwna zbieranina wariatów i wybryków natury jakiej dawno w kinie nie widziałem. Wszyscy poruszają się uzbrojonymi po zęby i często zupełnie absurdalnymi samochodami, motorami, ciężarówkami i innymi wehikułami, które możemy właściwie uznać za osobnego bohatera tego filmu. Kreatywność twórców tych konstrukcji wprost nie zna granic.
Warto podkreślić, że świadomą decyzją reżysera i twórcy całej serii - George?a Millera - było oparcie produkcji na praktycznych efektach specjalnych. Oznacza to, że podziwiamy prawdziwe pojazdy, kostiumy, plenery i scenografię. Popisy kaskaderów, trzeszczące blachy i fruwające w powietrzu odłamki nabierają dzięki temu autentyczności. Ograniczenie do minimum ingerencji komputerów to iście karkołomna decyzja w dzisiejszych czasach. Dzięki takim odważnym ruchom jednak przygody Szalonego Maksa i Imperatorki Furiosy stanowią wybitne osiągnięcie w praktycznie każdej kategorii technicznej - reżyserii, zdjęć, montażu, dźwięku czy charakteryzacji.
?Mad Max: Na drodze gniewu? to film szalony, odważny, często niedorzeczny i jadący po bandzie, ale za to go uwielbiam. Tempo akcji przyprawia o zawroty głowy, a adrenalina jest pompowana do naszych żył niemal przez cały seans. Momentów na zaczerpnięcie oddechu uświadczymy tutaj zaledwie kilka. Przez większość czasu siedzimy wgnieceni w fotel. I tylko pomyśleć, że ta ostra jazda bez trzymanki została wyreżyserowana przez 70-latka.