Pamiętam jak kiedyś byłam mała i zawsze gdy tylko ten film leciał w telewizji, rezerwowałam sobie czas przed szklanym ekranem właśnie wtedy, żeby nie przegapić przygód Kevina. I co ważne robiłam to zawsze! Dzisiaj wszyscy marudzą, że co święta leci Kevin sam w domu, a ja nigdy nie narzekałam, że leci – po prostu siadałam i oglądałam. I dzisiaj w sumie robię tak samo, choć dzisiaj zasiadam przed telewizorem z moim synkiem, który najwyraźniej zamiłowanie do tego filmu przejął po mamusi. Z tym, że on ma teraz większy komfort ode mnie. Po pierwsze ogląda to na lepszym telewizorze, niż ja 20 lat temu. Po drugie, kupiłam Kevina samego w domu na DVD, więc możemy go oglądać kiedy chcemy. A jest co oglądać, bo film jest zabawny, wesoły i pełen przygód. Nie można się przy nim nudzić!