"Juno" to imię głównej bohaterki filmu, który stanowił spore zaskoczenie na gali oskarowej w 2008r. Reżyserem jest Jason Reitman sprawdzający się raczej w produkcjach, które tak jak "Juno" dotykają kwestii obyczajowych, samotności, poszukiwania prawdziwej miłości, akceptacji i tym podobnych. Mogliśmy się o tym przekonać chociażby niedawno w związku z wyjściem na DVD filmu pt. "Długi, wrześniowy weekend" a wcześniej w przypadku "Kobiety na skraju dojrzałości". Jednak "Juno" spośród wymienionych filmów jest tym najlepszym, który jak w soczewce i co najważniejsze w sposób wiarygodny potrafi skupić prawdziwe a nie wydumane problemy i podać to w ciekawej, zabawnej konwencji. Tytułowa bohaterka to licealistka, która w wyniku niefrasobliwości, nudy, ciekawości ona chyba sama nie wiedziała dlaczego, zaszła w ciążę ze swoim kolegą również licealistą. W tym momencie zaczął się problem, co dalej? Juno wraz ze swoją rodziną postanowiła odnaleźć rodzinę zastępczą i urodzić dla niej dziecko. W gazecie udało się znaleźć ogłoszenie pary, która chciałaby adoptować dziecko i to do niej skierowała się Juno ze swoją propozycją. Para okazała się nadzwyczaj przyjaźnie nastawiona, widać było, że im zależy aby stać się wreszcie pełną rodziną i zrobią wiele aby ten cel osiągnąć. Juno pomimo, że była dość osobliwą dziewczyną z niekonwencjonalnym poczuciem humoru i dość luźno traktującą wszelkie konwenanse zaufała nowo poznanym ludziom- Vanessie i Markowi. Wpadała do nich na niezapowiedziane wizyty, informowała o ciąży jednak w pewnym momencie przyjaźń trojga ludzi została wystawiona na próbę i sytuacja zaczęła się nagle komplikować gdyż Mark uznał, że nie dorósł do roli ojca i chce się rozwieść z żoną. Vanessa kobieta bez wątpienia pragnąca macierzyństwa wykazała się odpowiedzialnością i sama postanowiła adoptować dziecko Juno, która z pewnością jeszcze nie dorosła aby pełnić odpowiedzialną funkcję. "Juno" to film głębszy i więcej dający do myślenia niż mogłoby się na początku wydawać. Po pierwsze podejmuje bardzo ważną kwestię niechcianej ciąży wśród nastolatek, które po prostu sobie z tym nie radzą. Po drugie film pokazuje otoczenie głównej bohaterki, które w gruncie rzeczy pozostaje neutralne wobec nowo zastanej sytuacji, nie otacza wystarczającym ciepłem życzliwością i zrozumieniem swojej przyjaciółki i córki. Po trzecie z filmu dowiadujemy się wiele o relacjach międzyludzkich na różnych poziomach, między licealistami, małżonkami, przyjaciółmi. Na każdym z tych poziomów, wzajemna odpowiedzialność za drugiego człowieka i uczucia są definiowane w odmienny sposób co da się bardzo dobrze zauważyć. O filmie Reitmana można by pisać wiele, bo pomimo dość prostej historii obfituje w prawdziwe emocje w moim przekonaniu przede wszystkim dzięki znakomitej kreacji Ellen Page, która weszła w tytułową postać brawurowo i niezwykle sugestywnie.