Jeśli pojęcie "ekstradycja" przywodzi Ci na myśl tylko i wyłącznie kwestię problematyki prawa międzynarodowego - znaczy to, że nie znasz jeszcze jednego z najbardziej wyśmienitych seriali w historii telewizji polskiej. A już na pewno najlepszego w latach `90. "Ekstradycja", bo taki właśnie tytuł nosi ów serial (a konkretnie trzy jego sezony), to produkcja kunsztowna w każdym calu. Już w swym zamyśle wykazuje pewien pierwiastek talentu scenarzystów, a dzięki mocno rozbudowanej i nadzwyczaj przemyślanej fabule, pełnej zawiłych wątków, sprawia, że ów pierwiastek zostaje oszlifowany w istny diament. Nie ma co się dziwić, bo te kilkadziesiąt godzin siedzenia przed ekranem to w ani jednej minucie czas stracony. Wartka akcja prezentująca wiarygodnie realia polskiego podwórka polityczno-mafijnego, do tego namacalne, ludzkie problemy głównego bohatera - Olgierda Halskiego (w roli tej Marek Kondrat), zwroty sytuacji, nagłe, niespodziewane, lecz sensowne i wiarygodne, wszystko to sprawia, że "Ekstradycja" jest jakby zapisem prawdziwych wydarzeń, jest jakby sfabularyzowanym dokumentem. I na dodatek ta kunsztowna gra aktorska... nie, to nie jest gra aktorska, to wręcz samo życie, nie widać by ktoś grał, udawał, odwalał swoje rzemiosło zawodowe, tu wszyscy żyją tymi serialowymi rolami, sprawiając, że to istny dokument czy reportaż, choć nakręcony w formie serialu kryminalno-sensacyjnego. Trudno dziś doszukiwać się wśród rodzimych produkcji seriali lepszych, czy choćby do pięt dorastających "Ekstradycji". I mimo nieubłagalnego upływu lat, unowocześnienia technik i technologii filmowych, ten serial wciąż ogląda się w napięciu, z zapartym tchem, z pełnią emocji w duszy... To kilkadziesiąt godzin wyśmienitej rozrywki dla mózgu i oczu żądających wrażeń, na ośmiu wypasionych płytach DVD, w cenie dobrej bombonierki. A przyjemności starcza tutaj przecież na znacznie, znacznie dłużej, wciskając w nas znacznie mniej kalorii niż czekoladki. Polecam! Na prawdę bardzo gorąco polecam wszystkim gandalfowiczom (i nie tylko im).