- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.później, w domu, gdy powoli oswajamy się z sytuacją. -- Obiecaj, że tego nie zlekceważysz. -- No pewnie, że nie zlekceważę! Kotku, ja mam młodą żonę, małe dzieci, za dużo do stracenia -- zapewniam z przekonaniem. I po raz nie wiedzieć który powtarzam zaklęcie: nic się wielkiego nie dzieje. Zmienię sposób życia, dietę, przejdę na abstynencję, zrzucę, ile tam będzie trzeba, nawet czterdzieści kilo, a co za problem, przecież wiem jak. I zapiszę się na siłownię. Albo na pływalnię, na kręgosłup lepsze pływanie. A Mania, młodsza, zaraz potem włazi na mnie i podskakuje na moich fałdach -- tluścinkach, jak to nazwała Zosia, starsza. Oleńka mówi ,,miszeleny", bo rzeczywiście, trochę przypominam przez nie tego ludka z reklamy opon, ale wolę określenie córki. -- Duzi bziuch! Duzi bziuch! -- woła Mania, zdaje się, że to dla wszystkich dzieci ulubiona zabawa: skakanie po tacie. Jak zwykle pyta przy tym co i raz: -- Tataaa, dlacego mas taki duzi bziuch? A ja zawsze: bo za dużo jadłem. Teraz mówię: naciesz się nim, bo tata będzie musiał schudnąć. Nic wielkiego się nie dzieje, wieczór jak każdy. Ale Ola nie może się obronić przed powagą. A ja, dla odmiany, przed paplaniem, w kółko o tym samym -- że teraz przecież jest zupełnie inaczej niż za czasów mojego taty, że medycyna, ho, ho, jak poszła do przodu, wszystko się w ogóle zmieniło, zresztą w ogóle, cukrzyca, co to za problem, niewygoda, owszem, ale tylko tyle. Za dużo tego gadania -- uświadamiam sobie w końcu -- żeby brzmiało wiarygodnie. Właśnie w takiej chwili człowiek najbardziej potrzebuje szklaneczki -- a tu akurat się okazało, że limit na życie został wykorzystany, koniec. Kiedyś się zaprosi gości, żeby dopili niepotrzebne już zapasy, przynajmniej to, co już odkorkowane, resztę się z czasem rozda na prezenty. Dużo tego niewypitego zostało. Szkoda. ? Poniewczasie do mnie dotarło, że to akurat 15 lutego. Dzień śmierci taty. Feralna data. ,,Dnia piętnastego Burns pozbierał wiosła / I wyszedł w zamieć, jakby wchodził w kościół". Dwa dni później, wieczorem Dopiero teraz się przejąłem -- po rozmowie z lekarką. Zapisuję, żeby się jakoś pozbierać. Nasza domowa lekarka, od zaglądania dziewczynkom w uszy i noski, oczywiście nie liczyłem, że się zajmie sprawą, niech tylko kogoś poleci. Wiadomo, jak jest z lekarzami, każdy na swój strój, a ty nie masz najmniejszej szansy tego zweryfikować -- trzeba móc zaufać, albo robić z siebie idiotę, biegając między jednym a drugim. Nasza pani doktor oczywiście nie chciała mnie dołować. Wprost przeciwnie -- a co tam za choroba, ludzie z tym żyją latami, pan przecież jest odpowiedzialnym człowiekiem. Jest kilka rodzajów lekarzy, ona akurat należy do tych, którzy sposobem postępowania z pacjentem nieodparcie przypominają szwadronowego felczera: baczność, chory, przestańcie się nad sobą litować, wy nawet nie wiecie, co to naprawdę choroba, nic wam nie jest właściwie, szpila w siedzenie i nazad do szeregu. Na mnie ta obcesowa pewność siebie rzeczywiście działa uspokajająco. Pani doktor -- oczywiście, bez problemu, ma bardzo dobrą koleżankę, proszę się nie przejmować, że bez profesorskiego tytułu i młoda, ale bardzo dobrze się zna, a poza tym pracuje na Komarowa, no, a trzeba będzie załatwić miejsce na oddziale. Zaraz, co, nie przesłyszałem się? No niech się pan nie boi, chłop jak byk, a się boi szpitala, przecież nie będą tam pana operować. Nie boję się, ale po co od razu do szpitala? Ja nie mam czasu się wylegiwać w szpitalu, mam w opór roboty, umówione spotkania, i w ogóle po co, przecież to nic, co by trzeba z dnia na dzień, nie przewrócę się na ulicy. Ale proszę pana, to jest rutyna, tak się robi, trzeba ściągnąć ten cukier do normy kroplówkami, bez tego nie ma żadnego leczenia, nawet badań nie ma sensu robić. Ja znowu na to, ale po co, znajomy znajomego -- dwa dni wystarczyły, mam już całą kolekcję takich casusów do opowiadania -- samą dietą i zieloną herbatą, w kilka tygodni, i ma wszystkie badania jak złoto, a inny kolega kolegi, też samą dietą i ćwiczeniami, i już trzy lata, nawet żadnych leków nie Panią doktor raczej to rozbawiło, niż przekonało -- a ile lat ten kolega ma? Trzydzieści? A ile miał tego cukru? Sto czterdzieści na czczo? Może nawet sto pięćdziesiąt? No, ale jak się ma lat czterdzieści sześć (pięć, poprawiam bezsilnie, sześć dopiero we wrześniu) i cukier ponad trzysta, to nie ma co gadać. Zresztą to koleżanka zadecyduje, ale na parę dni musi pana położyć, dla pana dobra, i niech się pan przestanie bać, duży chł Znowu jest w tym coś dragońskiego: wykon, i nie widzę inaczej! Powinienem na wyjście trzasnąć obcasami. Nie, powtarzam sobie. No nie. Nie zgadzam się. Jak będzie trzeba, to oczywiście, nie jestem jakimś wariatem, co się będzie
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | literatura piękna, powieść społeczno-obyczajowa |
Wydawnictwo: | Zysk I S-Ka |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Wprowadzono: | 20.07.2011 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.