- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.truskawkami następnego ranka były wyjątkowo smaczne. Irena - teraz Ślinka na samą myśl napłynęła mi do ust. Zdobyłam się na wielki wysiłek, by ją przełknąć. Miałam wyschnięte gardło. Strasznie mi się chciało pić. Kiedy ta pielęgniarka łaskawie się zjawi? Mleko z kilkoma ziarenkami kaszy manny nie zaspokoiły mojego głodu. Dobry apetyt miałam zawsze. Woda, marzyłam o kilku łykach wody. Nie będę nikogo o nic prosić, nikogo wołać, dam sobie radę sama! Jeszcze nie zniknęłam z tego świata. Irena Konwicka żyje i ma się dobrze. No może niepotrzebne skreślić. Ale czy na pewno jestem? Może już mnie nie ma? Skąd się wziął ten zapach? Cukier puder i delikatny aromat podsmażanego ciasta. Naleśniki podawane przez Janusza były ostatnim naszym wspólnym posiłkiem. Nie miałam zamiaru odbierać od niego telefonu. Pierwszy raz zawsze smakuje najlepiej. Faceci. - Może mi pani podać szklankę wody? - Pielęgniarka bez pukania weszła do sali. Podeszła do łóżka, spojrzała na tablicę, wiszącą na oparciu, po czym, bez słowa, poprawiła moją nogę. Dopiero po chwili, skończywszy udawać, że robi coś pożytecznego, podstawiła mi pod nos szklankę wody ze słomką w środku. Łapczywie rzuciłam się na słomkę, odpychając ją nosem od siebie. Pielęgniarka ani drgnęła. Czekała z ironicznym uśmieszkiem, kiedy uda mi się manewr złapania słomki ustami i wciągnięcia do przełyku kilka łyków wody. Wychodząc z pokoju wcisnęła czerwony przycisk na pilocie ustawionego na wprost mnie telewizora. Wyszła bez słowa. Wyszła bez spojrzenia mi w oczy. Wyszła tak jak weszła - bezdusznie. A ja widziałam jaskrawe sylwetki, z których wydobywał się piskliwy bełkot. *** Wieczory są najgorsze. Z drugiej jednak strony wprowadzają we mnie jakiś spokój. Dziwnie to brzmi. Spokój w mojej sytuacji. Zespalam się z mrokiem i trwam w bezruchu. Pozwala mi to na poznanie innego życia. Życia, które rozpoczyna się co dzień po dwudziestej i trwa aż w końcu wpadnę w sidła Morfeusza. Życie nieznane, dziwne, niespokojne, inne. Za uchylonymi drzwiami, które nigdy nie są zamykane do końca, nawet na noc. Życie w cienkiej poświacie bladego światła z korytarza. Najpierw słyszę ciszę. Ciszę, w którą wkrada się syk jarzeniówki. Głuche kroki na korytarzu powoli się uspokajają. Coraz rzadziej słychać tupot. Pojedyncze skrzypnięcia drzwi. Trzaski fotela w dyżurce pielęgniarek. Zdumiewające, ile człowiek potrafi odróżnić dźwięków, na które, prowadząc normalny tryb życia, nie zwraca najmniejszej uwagi. Łyżka spadnie ze stołu, trzaśnie ołówek na pół, metalowy guzik otrze się o aluminium zlewu, pusta szklanka, nieco silniejszym ruchem ręki, zostanie postawiona na kuchenny blat, wtyczka wyciągnięta z kontaktu ląduje na drewnianych panelach. Kran. Cieknąca woda. Kap, kap. Kap, kap. Powolne kap w mych myślach nagle zmienia się w powtarzane wraz z upadkiem kropli do zlewu stonowane ,,łap". Łap, łap. Łap, łap. Łapię oddech, z każdą chwilą, staram się go łapać, ale nie wychodzi. Jeszcze nie rozumiem, jak to się stało, co czuję. Nie rozumiem tego, co widzę, zresztą wydaję mi się, że nie widzę zupełnie nic. Słyszę kap, ł kap, łap. Zaczynam łapać każdy dochodzący dźwięk. Skrzypnięcie drzwi, głuche stuknięcie metalowej klamki o ścianę. Nawet nie wiem, czy jest to ściana jak w każdym szpitalnym korytarzu, bladozielona do połowy, wyżej biała z obsypującym się tynkiem. A może cała zszarzała z biegiem czasu. Nie wiem. Wyobrażam sobie, że tynk się osypuje w kącikach, że na podłodze stare linoleum w kratę przywołuje w pamięci stare komunistyczne szpitale. Chcę uderzyć pięścią w metalowy stelaż szpitalnego łóżka. Chcę tego najbardziej na świecie. Silę się w tym pragnieniu, aby wykonać odpowiedni ruch. Nic się nie dzieje. Drzwi się nie zatrzaskują, kiedy słyszę jej kroki. To jej kroki na sto procent. Wiem o tym, gdyż tylko ona przychodzi codziennie o tej samej porze, za pięć dwudziesta. Tylko ona stawia nogi niespiesznie, zaczynając od pięty. Musi mieć mokasyny albo adidasy. Nie zawsze udaje mi się to sprawdzić. Czasem tak. Czarne mokasyny, jakich już nikt nie nosi. Skrzydło drzwi majta się w jedną i drugą stronę kilka razy, póki się całkiem nie zatrzyma. W tym czasie ona pokona odległość kilku metrów i wejdzie do dyżurki, pukając przy wejściu delikatnie w szybkę, często płosząc siedzącą tam pielęgniarkę. - Powinnam się już przyzwyczaić - powitała ją starsza kobieta, najspokojniejsza ze wszystkich piguł. Nie licząc jej oczywiście. - Powinnaś, dobry wieczór. Jak jest dziś? - spytała. Nie dobiegła mnie odpowiedź. Może rozmówczyni kiwnęła głową, dając do zrozumienia, że jest spokojnie. A może wręcz przeciwnie. Powinnam sobie może wyobrazić jakiś scenariusz. Jednak nie zdobywam się na to. Jestem zmęczona
audiobook mp3 do pobrania
Wydawnictwo SAGA Egmont |
Data wydania 2021 |
Zabezpieczenie Znak wodny |
Produkt cyfrowy |
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | literatura piękna, powieść psychologiczna |
Wydawnictwo: | SAGA Egmont |
Rok publikacji: | 2021 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.