- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.ność, a dostąpisz jawy. Zawód miał gorzki smak porażki. Zrobili mnie w konia, pomyślał Berg. Dałem się wrobić jak jakiś pierwotniak. Dalsze poszukiwania w tym korytarzu nie miały sensu. Nie znajdzie tu nic poza naiwnymi bzdurami dla początkujących. Papką dla zapchania pustych głów akolitów. Będzie musiał zawrócić do podestu schodów i wypróbować inny korytarz. Niedobrze. Stracił dużo czasu, a kręcenie się po Bibliotece może się okazać niebezpieczne. Wlot bocznego korytarzyka był tak wąski, że o mało go nie przeoczył. Tylko nieco ciemniejsza plama na ścianie wskazywała, że w tym miejscu znajduje się przejście. Starannie zamaskowane przed wzrokiem postronnych. Jedynie Oświeceni lub doskonale wyszkoleni adepci potrafiliby je zauważyć, ale nie przekroczyć. Do tego był potrzebny specjalny klucz albo nieprawdopodobny talent. Berg uśmiechnął się. Talent, który mają Mistrzowie Blasku i niektórzy nieliczni Grabieżcy. Na przykład on. Rozejrzał się uważnie. Na szczęście nadal był w korytarzu sam. Nawet jeśli, otwierając przejście, uruchomi jakiś alarm, fizyczny czy mentalny, prawdopodobnie zdąży zgarnąć łup i uciec. Tylko głupiec zrezygnowałby teraz z ryzyka. A Berg za takiego głupca się nie uważał. Podszedł do ściany. Oparł o nią płasko obie dłonie i przymknął oczy. Bardzo wyraźnie wywołał pod powiekami obraz iluzorycznej zasłony. Fałszywe cegły stały się przejrzyste jak szkło. Skoncentrował się i zaczął ostrożnie przekształcać w myślach szklistą powłokę w bladą, cieniutką jak bańka mydlana błonę. Oglądane pod zaciśniętymi powiekami cegły zafalowały. Wybrzuszyły się, drgnęły i zaczęły rozpływać. Berg zwarł z wysiłku zęby. Z trudem starał się utrzymać przed oczami obraz cegieł z cieniuteńkiej błonki. Wreszcie ściana zadygotała i pojawiło się wejście przesłonięte zasłoną z opalizujących tęczowo mydlanych baniek. Berg pozwolił sobie na leciutkie westchnienie ulgi. Czuł, że dłonie wciąż trzyma oparte o cegły, ale mur stał się jakby odrobinę cieplejszy. Teraz powinien zmusić bańki, żeby pękały kolejno, cicho i łagodnie. Zaczął od dolnej warstwy, najbliżej podłogi. Skoncentrował całą siłę woli na obrazie bladych, pękających pęcherzyków powietrza. Znikały niemal bezszelestnie. Niebawem Berg poczuł delikatne mrowienie w palcach. Otworzył oczy. Tynk i cegły rozwiewały się pod dotykiem jak mgła. Po chwili mógł spojrzeć w ciasną, słabo oświetloną odnogę korytarza. Zimno w ramieniu zakłuło gwałtownie. Berg zmrużył oczy. - A, więc nie obeszło się bez pułapki - mruknął. - No, pokaż się, draniu. Gdzie jesteś? Zatrzymał się w pół kroku. Wiedział, że powinien wystrzegać się gwałtownych ruchów. Uważnie przesuwał wzrokiem po krawędzi powstałej szczeliny. Cegły. Zaprawa. Resztki tynku. I cieniuteńki, matowy paseczek czerni. Sieć Stockla. Uśmiechnął się krzywo. Nieźle. To znaczy, że korytarz kryje coś ważniejszego niż zapomniane od dawna obsesje jakiegoś trawionego nieufnością do kolegów Oświeconego. Powoli, możliwie płynnym gestem sięgnął do kieszeni. Od razu wyczuł znajomy kształt małego metalowego prostokąta. Błyskawicznym ruchem wydobył płytkę i przyłożył do ciemnego pasemka na ścianie. Przylgnęła natychmiast. Wyryte w metalu znaczki zadrgały i rozpłynęły się niczym stopione. Płytka powoli od dołu zaczęła zmieniać kolor. Berg poczekał, aż ze srebrnej stanie się zupełnie rdzawa, przybierając barwę miedzi. Pasek w ścianie zmatowiał, jakby spopielał. Sieć Stockla była martwa. - Mam cię - powiedział cicho i wszedł do środka. Chyba nie wywołał żadnego alarmu, ale nie mógł być niczego pewien. Poza tym, że musi się spieszyć. Czas zawsze działał na niekorzyść Grabieżców. Tym razem uderzenie zimna w ramieniu było silne jak ból. Berg natychmiast zastygł w bezruchu. Bał się nawet głębiej oddychać. Napięte mięśnie drgały. Jezu, jest coś jeszcze, pomyślał w panice. Prawie się w to władowałem. Ostrożnie, bardzo powoli obrócił głowę. Lewa ręka pulsowała bólem. Miał wrażenie, że zamieniła się w bryłę palącego lodu. - Co to za cholerstwo? - wyszeptał. Dawno nie natknął się na tak potężną zasadzkę. Czuł, że jest o krok od nadepnięcia na minę. Wpatrywał się w ściany i podłogę tak intensywnie, aż oczy zachodziły łzami, ale niczego nie mógł dostrzec. Jeszcze raz zaryzykował powolny, płynny ruch głową. Jest. Ledwo dostrzegalny błysk między marmurowymi rombami podłogi. Czarna bomba. Nie ma wątpliwości. Teraz widział już mikroskopijną jak ziarnko maku kuleczkę ukrytą w szczelinie posadzki. Mokra od potu tunika lepiła się do pleców. Czarna bomba tkwiła w podłodze jak beznamiętne, złowieszcze oko pająka. Berg oblizał spierzchnięte usta. Dla wkraczającego tu akolity, uzbrojoneg
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | fantastyka, fantastyka naukowa, post-apokalipsa |
Wydawnictwo: | Fabryka Słów |
Rok publikacji: | 2011 |
Liczba stron: | 486 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.