Dziś przyszła pora na kolejny udany debiut.
(Kiedyś) Antonio Mancini odkrywa w sobie talent muzyczny i w krótkim czasie zostaje gwiazdą włoskiej muzyki. Olbrzymia sława uderza jednak młodemu chłopakowi do głowy i pewne zdarzenia powodują, że z dnia na dzień staje się on osobą niepożądaną w społeczeństwie, staje się bankrutem i by ratować swoją karierę, postanawia wyemigrować do Stanów Zjednoczonych...
(Dziś) Tom Whait dostaje kolejne marne zlecenie... ma dać koncert w podejrzanej spelunie gdzie "bywa" mafijny półświatek, a on sam staje się mimowolnym świadkiem zabójstwa.
Tom, chcąc spłacić długi i w końcu zjeść porządną kolację nie zdaje sprawy, w jaką aferę się wmieszał, powracając na miejsce zbrodni... Chłopak zostaje wciągnięty w lawinę mafijnych porachunków i niebezpiecznych wydarzeń, a i jego życie wisi na włosku....
Więcej już nie zdradzę, ale koniecznie sięgnijcie po tę książkę, by przekonać się, jak potoczyło się dalsze życie Toma.
Książka zaciekawiła mnie od samego początku. Autor wykreował ciekawe postacie, zbudował ciekawy i mroczny klimat, miał świetny pomysł na fabułę świetny- ale w moim odczuciu nie do końca został on wykorzystany. Dla mnie troszkę za mało "mafii w mafii" i mega przesłodzone zakończenie. W moim odczuciu epilog jest totalnie zbędny i psujący całość. Zepsuł on cały mroczny klimat, który powstał wokół zaistniałych w książce wydarzeń.
Brakowało mi też troszkę opisów miejsc, w których działa się akcja. Toczyła się ona początkowo w Mediolanie potem w Stanach, ale nie było to zbyt mocno zaakcentowane, więc można było odnieść wrażenie, że mogła ona toczyć się w każdym dowolnym miejscu na świecie.
Akcja początkowo może się troszkę ciągnąć, bo poznajemy początki kariery i drogę do upadku młodego Antonio, jednak jest to preludium do mocnego uderzenia. Gwałtownie przyśpiesza po strzelaninie w klubie i wtedy zaczyna się przysłowiowa jazda bez trzymanki. Jest wciągająco i momentami bardzo zaskakująco. Czyta się przyjemni i szybko. Podoba mi się styl i lekkie pióro autora.
Ważne w tej powieści jest to, że autor przy pomocy Toma Whaita pokazał jak spektakularnie można "skiepścić"sobie życie gdy nie potrafimy poskromić uderzającej do głowy wody sodowej i wydaje nam się, że możemy zrobić i mieć wszystko, czego dusza zapragnie.
"Wszystkie twoje słabości" to dokładnie pokazany schemat upadku na dno, a wiemy przecież nie od dziś, że "im wyżej siedzimy, tym z większym hukiem zlecimy".
Powolne wychodzenie na prostą nie zawsze może pójść gładko, ale zawsze warto podnieść rzuconą przez los rękawicę i stanąć do walki o siebie i swoją przyszłość.
Tak jak wspomniałam, jest to debiut i w moim odczuciu jest to bardzo udany debiut (pomijam zakończenie).
Pan Krzysztof ma w sobie olbrzymi potencjał i predyspozycje, by w przyszłości stworzyć genialną powieść.
Z wielką ciekawością będę śledzić jego dalszą pisarską drogę.
Czy polecam?
Zdecydowanie tak. Każdy znajdzie w tej historii coś dla siebie.
POLECAM...
Opinia bierze udział w konkursie