(...) Maxx był mężczyzną o wielu obliczach, żyjącym jednocześnie w wielu różnych światach. Dużo czasu zajęło mi pogodzenie się z osobą, którą był w każdym z nich, i z tym, jak wszystkie te osoby współistniały w jednym ciele.
Uzależnienie zniszczyło Maxxa, ale również Aubrey. Utraciła siebie, nie wiedziała kim już jest, a jej kariera terapeutki wisiała na włosku. Jednak kobieta wiedziała, że musiała podjąć taki krok, aby ocalić ich obu. Podczas, kiedy Maxx jest na odwyku, aby móc zmienić swoje życie i udowodnić jej, że odnajdzie w nim oparcie, dziewczyna musi zmierzyć się z konsekwencjami jakie wynikły z powodu ich związku. Zostaje zawieszona w programie terapeutycznym. Musi udowodnić, że jej związek z mężczyzną już nie istnieje, a ona jest gotowa wziąć odpowiedzialność za swoje czyny. Aubrey wie, że ma dwójkę najlepszych przyjaciół, którzy będą przy niej trwać. Małymi kroczkami, chociaż nadal z ciężkim sercem jej życie powoli powraca do normy, ale wtedy znów pojawia się Maxx i wywraca wszystko do góry nogami.
Jest takie powiedzenie: dać się zwieść raz to błąd, ale dwa razy o głupota.
Pierwsza część podbiła moje serce. Nie mogłam oderwać się od książki, a później łaknęłam więcej.
Wróć za mną nie do końca spełniło moje oczekiwania, ale nie było też aż tak źle.
Ta część była trochę za bardzo monotonna. Na początku nic się nie działo, autorka skupiała się głównie na uczuciach główniej bohaterki, czego moim zdaniem było też za dużo. Dopiero jak postać Maxxa znów pojawiła się na pierwszym planie, zaczęło się coś dziać.
Nie mogłam przekonać się do postaci Aubrey, brakowało mi w niej czegoś, co sprawiłoby, że polubiłabym ją. Za to autorka świetnie wykreowała postać Maxxa.
Wróć za mną skupia się głównie na jego przemianie. Obserwujemy jak próbuje odbudować swoje życie. Jak pomimo przeciwności losu i kopniaków od życia nadal prze do przodu, aby zasłużyć na przebaczenie od swojego brata i Aubrey, aby udowodnić im i sobie, że narkotyki nie będą rządzić jego życiem. Jego silna wola i determinacja jest godna szacunku. Dopingowałam mu, wierzyłam, że sobie poradzi chociaż momentami obawiałam się, że Maxx złamie się i wybierze najkrótszą drogę. Autorka budowała jego postacią napięcie podczas czytania.
Wróć za mną jest trochę mniej lepsza od poprzedniczki. Pierwsza część zatrzęsła moim serduszkiem, ta ledwo nim potrząsnęła. Jednak uważam, że warto po nią sięgnąć. Pokazuje, że warto walczyć o siebie, że na końcu drogi zawsze czeka odkupienie. To historia również o przebaczeniu nie tylko innym, ale również sobie. Walcząc o coś dla nas ważnego, nigdy nie będzie łatwo. Będziemy napotykać przeszkody, rzeczy przez które zaczniemy tracić nadzieję, ale warto stanąć do boju.
Pomimo wszystkiego cieszę się, że przeczytałam kontynuację. Wam również polecam, ponieważ porusza trudne tematy, ale również jest zwieńczeniem historii Maxxa i Aubrey.