- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.ł, że niektórzy już się nie obudzą, inni pozostaną okaleczeni do końca życia. Ten rodzaj zastosowanego przez Rosjan aparatu odycznego nazywano ,,Zgniatarką". O ile większość takich konstrukcji miała wspierać i wzmagać rozmaite przejawy aktywności żywych organizmów, ,,Zgniatarka" - wręcz przeciwnie. Na poziomie fizjologicznym powodowała krwotoki, zaburzenia wzroku, słuchu i orientacji przestrzennej. Oddziaływała na psychikę, osłabiając w szybkim tempie wolę, powodując depresję i myśli samobójcze. Krohne zdawał sobie sprawę, że ma niewiele czasu. Zabrał strzelbę okopową, nie kłopocząc się szukaniem zapasowej amunicji. Wiedział, że jeśli kilka pierwszych strzałów okaże się nieskutecznych, nie będzie miał szansy na oddanie następnych. Po przejściu paruset metrów poczuł, jak z oczu i uszu ciekną mu cienkie strużki krwi, zdecydowane początkowo ruchy stają się coraz bardziej niezborne. Przez krótką chwilę zamajaczyły w mroku światła autobusu, potem wokół oficera zapadła ciemność. Krohne stracił wzrok. Od dłuższego czasu nie słyszał żadnych dźwięków, wszystkie tłumiło kaleczące umysł wycie. Kierował się nienaturalnie wyczulonym węchem, szedł w kierunku, z którego dochodził go zapach spalin i benzyny pomieszany z dziwną, słodkawo-mdlącą wonią ni to farby, ni to lakieru samochodowego. Kiedy odór zgęstniał - strzelił, starając się trzęsącymi dłońmi utrzymać broń na wysokości klatki piersiowej, celować w stronę, z której dochodził wywołujący nudności fetor. Wydawało mu się, że jeszcze kilkakrotnie pociąga za spust, zanim przestał odbierać jakiekolwiek wrażenia. Z odrętwienia wyrwało go mrowienie przyczepionych do ciała elektrod. Odczucie było nieprzyjemne, przypominało drażnienie prądem. Krohne słyszał ciche brzęczenie, wokół krzątali się jacyś ludzie. Kontury sylwetek i wszystkich przedmiotów były zamazane, nieostre, ludzi otaczała barwna, pulsująca w regularnym rytmie aura. Najbliżej siedział starszy, siwy mężczyzna, wpatrywał się w ekran teletroskopu. Czarne kable jak węże oplatały dziwną aparaturę, zwisały z łóżka, najwyraźniej łącząc ją z elektrodami na ciele oficera. Wtem w pole widzenia Krohnego wszedł ktoś w mundurze, z szablą i pistoletem u pasa. Stanął w nogach łóżka, przyglądając się leżącemu badawczo. Ostre, jastrzębie rysy nieznajomego to ukazywały się wyraźnie, to zamazywały, jakby Krohne spoglądał przez zaparowaną lornetkę. - Co się stało? Kim pan jest? - wyszeptał. - Rotmistrz Narbutt-Odolanicki, czternasty pułk ułanów - strzelił obcasami tamten. - Przysłano mnie tu w pewnej misji - dorzucił wyjaśniająco. - Ten pojedynkowicz?! Trzeba kogoś zabić? Dopiero po chwili Krohne zdał sobie sprawę, że myśli na głos. - Ludzie mają różne przywary - wzruszył ramionami kawalerzysta. - Jedni się pojedynkują, inni za dużo piją... - Panowie! Johannes poznał głos Gizeli Koryckiej. - Najmocniej przepraszam - skłonił się Odolanicki. - Co się stało? - powtórzył kapitan. - Sierżant żyje, jest w ciężkim stanie, niemal tak jak ty - odparła kobieta. - Reszta domowników dzięki tobie wyszła z tego obronną ręką, zmarło za to czterech chłopów we wsi nasz zarządca. Umilkła na moment, jakby zbierając siły. - Jest też kilka osób, które nie odzyskały jeszcze przytomności - dodała z wysiłkiem. - Jednak doktor Narkiewicz mó - Narkiewicz tu jest?! - wykrzyknął Krohne. - Do usług - mruknął siwowłosy, odwracając się od teletroskopu. - Marszałek kazał mi doprowadzić pana do stanu używalności. Tyle, na ile to będzie możliwe. - A konkretnie? - spytał kapitan. Wpatrywał się z napięciem w człowieka będącego prekursorem technologii, która zmieniła świat. Początkowo siła odyczna - ukute przez dziewiętnastowiecznego badacza, barona von Reichenbacha, określenie mocy, którą mieli emanować ludzie, rośliny, zwierzęta i kryształy - zajmowała tylko okultystów. To właśnie Jodko-Narkiewicz, jeden z pionierów fotografii, udowodnił, że elektryczność nie jest jedynym czy nawet najważniejszym rodzajem energii mogącym wpływać na ludzkie życie. Skonstruował pierwszy aparat odyczny, później jego myśl podjęli Ochorowicz, Richet i inni naukowcy. Narkiewicz był wysokim, szczupłym mężczyzną o pooranej zmarszczkami, sympatycznej w wyrazie twarzy. Jego sylwetkę otaczała srebrnobiała aura. - Wydaje mi się, że wróci pan do pełnego zdrowia - odezwał się z pewną ostrożnością. - Największym problemem są oczy. Nie mam pewności, czy aparatura będzie w stanie zregenerować popękane naczynia krwionośne i uszkodzoną tęczówkę. Jednak na razie wszystko jest na dobrej drodze - dorzucił optymistycznie. - jak to się stało? - Chodzi panu o odniesione obrażenia? - upewnił się Odolanicki. Krohne przytaknął, poprawił się na poduszk
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | fantastyka, fantasy, mroczna fantasy |
Wydawnictwo: | Fabryka Słów |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Wprowadzono: | 21.10.2011 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.