- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.. Kiedy zaś zasypiał na krótko, matka wystraszona i przerażona patrzała tylko, czy jeszcze oddycha, i tym bardziej bała się zasnąć. Tyle zdołałam wydobyć ze spieszącej się wiecznie Polańskiej, która rzucała mi tylko urywane zdania. Dzisiaj jednak chyba przyszła na dłużej. Sama nie wiem, czy tam wejść. Jakoś dziwnie cicho. A może jej czego potrzeba? Uchyliłam drzwi. Spała leżąc na brzuchu, z twarzą skręconą w bok, jak umarła, z nogami sterczącymi poza tapczan, w pantoflach i w żakiecie, tak jak padła widocznie zaraz po przyjściu. Zastanawiałam się, czy ją ułożyć wygodniej, ale dałam spokój. Bałam się, że jak się obudzi, pobiegnie znów do szpitala, a tak to sobie przynajmniej trochę odpocznie. Czy to możliwe, że ona śpi pierwszy raz od miesiąca? Swoją drogą chłopcu musi być lepiej, skoro zasnęła. Miałam rację. Chłopiec będzie żył. Tylko, mój Boże -- sparaliżowany. Więc jakże to będzie, jak ta kobieta sobie poradzi? I jak tu spojrzeć w oczy takiemu nieszczęściu? Jak z nią rozmawiać? Jak z nim? Nie dość było nieszczęść wojennych -- jeszcze teraz coś podobnego! I ten chłopiec taki kwitnący, wysportowany -- jakże to będzie? Naprawdę czuję, że z moim sercem jest niedobrze, kiedy o tym myślę. Mieć tak ciężko chorego w domu to i dla mnie katastrofa. A może będzie chciał sobie odebrać życie? Może będą jakieś spazmy, krzyki po jego powrocie -- jak ja to zniosę? Gdybyż można jak za dawnych czasów wyprowadzić się z tego mieszkania, po prostu uciec. Nie mogę udawać, że ich nie znam, a znów w przeciwnym razie bodaj część brzemienia spadnie po trosze i na mnie. Człowieka przeraża takie nieszczęście. Nie czuję się na siłach, aby się z nimi widywać, rozmawiać. Nasze stosunki zawsze były raczej oficjalne, trzeba je jeszcze bardziej ochłodzić. Przecież to dla mnie ani brat, ani swat. Po prostu przypadek nas złączył pod jednym dachem. Inna rzecz, że ta Polańska to dziwna osoba. Kiedy jej chciałam okazać współczucie -- niezdarnie oczywiście, jak zawsze w takich razach -- spojrzała na mnie chłodno i powiedziała: -- Dziękuję pani, ale najgorsze minęło. Najważniejsze jest to, że będzie żył. Poza tym niedługo zdejmą mu gips z lewej nogi. -- Jest nadzieja, że będzie chodził? -- wyjąkałam wściekła zresztą na siebie. Jakoś mi się to wymknęło. -- Nie wiem -- powiedziała surowo, przebierając się pośpiesznie. -- I już pani kiedyś powiedziałam: nie mam zamiaru się roztkliwiać. -- Po czym dodała z tym swoim przepraszającym, bolesnym uśmiechem: -- Po prostu w takiej sytuacji nie można sobie na to pozwolić. Odłożyła grzebień, którym czesała włosy, i opuściła bezradnie ręce. -- Jestem zmęczona. Ale głównie tym, że muszę się ciągle uśmiechać. -- Co takiego? Pani się uśmiecha? Tam, w szpitalu? Popatrzyła na mnie ze zdziwieniem. -- A jakże inaczej? Nie tylko się uśmiecham, ale śmiejemy się często. Z byle czego. Przecież to jedyny sposób. Nie, coś podobnego! Patrzałam na jej postarzałą twarz, nie umyte, jak gdyby mokre włosy i lśniący nos. Moja sąsiadka była zawsze osobą wypielęgnowaną, nawet elegancką. Teraz wyglądała jak spracowana chłopka. Głębokie bruzdy biegły jej od nosa do ust. Usta, zazwyczaj pełne i wesołe, zaciskały się w jakimś przykrym skurczu. Tylko zęby pozostały białe jak dawniej. Uśmiech przeistaczał jej twarz. Istotnie, musiała się uśmiechać, aby jej syn się nie przeraził. I musiało ją to męczyć jak tortura. No dobrze, uśmiech, ale przecież nie śmiech. -- Jak to: śmiejecie się -- spytałam nie rozumiejąc. -- Z czego się śmiejecie? -- Och, ze wszystkiego -- odparła, siadając na chwilę z przymkniętymi oczami. -- Tyle jest rzeczy zabawnych. Już pani nie pamięta, jak było w czasie okupacji? Też przecież śmieliśmy się często. Jest tam jedna siostra, zupełnie podobna do indyczki. Ale to zupełnie. Albo czytam mu głośno ,,Klub Pickwicka". Niech będzie błogosławiony Dickens. Chciała się uśmiechnąć, ale tym razem usta jej znowu ściągnął ten bolesny skurcz. -- Niech się pani nie wysila bodaj teraz -- powiedziałam. -- Nie trzeba się zmuszać. -- Kiedy nie to jest trudne. Bo czasami, mimo wszystko, pewne rzeczy mnie śmieszą. Taką już mam naturę. Ale uśmiech trudny jest wtedy, kiedy mówię, że wszystko będzie ż no mniejsza z tym. Nawet bym chciała, żeby mi opowiedziała trochę o tej chorobie i jak, i co. Ludzie lubią przecież opowiadać, ale z tą kobietą nic nie może być tak, jak z innymi. Kiedy tylko z nią zacząć o chorobie syna, odpowiada zawsze, że jest lepiej, i zawsze mówi coś pomyślnego: a to, że spał tej nocy, a to, że mu gips zdjęto, a to, że apetyt mu się poprawia, a to, że rękami porusza. Gdyby tak sumować wszystko, co ona mówi, biedny Grzegorz powinien by już tańczyć, a To nie znaczy, że
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | literatura piękna, powieść społeczno-obyczajowa |
Wydawnictwo: | SAGA Egmont |
Rok publikacji: | 2021 |
Liczba stron: | 231 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.