- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.wałku wystarczająco długo, by dotarły do mnie również fale dźwiękowa i uderzeniowa. Wybuch okazał się niemożliwie głośny, niczym huk zwiastujący koniec świata. Stało za nim tyle fizycznej siły, że wydawał się niemal materialny. Pomimo tego wszystkiego wciąż mogłem słyszeć i widzieć, wciąż słyszałem dudniące mi w piersi serce, choć podmuch uniósł mnie w powietrze, wycisnął oddech z płuc i rzucił mną o ziemię. Trafiłem głową w coś twardego i nagłe, niespodziewane doznania, które poczułem, wyrwały mnie ze snu. Obudziłem się na podłodze sypialni. Bok głowy pulsował tępym bólem, a serce wciąż kołatało. Przekręciłem się na wznak i przez minutę czy dwie spoglądałem w sufit, dopóki częstość akcji serca nie spadła do rozsądnego poziomu. Miałem na sobie jedynie wojskowe majtki i podkoszulek. Klimatyzację w budynku wyłączano na noc, żeby oszczędzać energię, a przez filtry zainstalowane w otwartych oknach dostawał się chłodny jesienny wietrzyk, ale mimo to czułem pot spływający mi po plecach. Zerknąłem na zegar na suficie: 04:38. Podniosłem się powoli i bez szczególnego entuzjazmu. W łóżku obok mnie spała Halley. Oddychała głęboko i miarowo, wiedziałem więc, że jej sny - jeśli je miała - były nieco mniej widowiskowe niż moje. Przypięła sobie do ręki automatyczną strzykawkę, która monitorowała jej stan i utrzymywała we śnie dzięki kontrolowanym dawkom zastrzyków nasennych. Minął już ponad miesiąc od naszego powrotu z systemu Leonidas, a siniaki na twarzy i ciele mojej żony wciąż do końca nie zniknęły. Pokój gościnny na piętrze u chorążego Kopki był maleńki, liczył może z połowę metrażu i tak już ciasnej kwatery, którą dzieliliśmy na Lunie przez rok poprzedzający misję do Leonidasa, ale znajdował się w ziemskiej strefie cywilnej, a nie placówce wojskowej. Poza tym dzieliło nas tylko piętnaście minut jazdy koleją magnetyczną od Bazy Lotniczej Sił Obrony Ziemi Burlington, dokąd Halley udawała się co drugi dzień na rehabilitację. Przeżyła katapultowanie z rozpadającego się okrętu desantowego, ale tytanowa pokrywa kapsuły bezpieczeństwa zatrzasnęła się przedwcześnie, doszczętnie niszcząc lewą połowę ciała Halley. Miała strzaskaną rękę, nogę i biodro, odniosła liczne obrażenia wewnętrzne, a w jej czaszce znajdował się teraz tytanowy implant. Wiedziałem, że wciąż odczuwała spory ból, ale miałem świadomość, że rany skrzywdziły ją zdecydowanie mniej niż pozbawienie statusu pilota. W kwestii znoszenia fizycznego cierpienia Halley była najtwardszą osobą, jaką znałem. Nie chciałem patrzeć na jej udrękę, ale coraz bardziej martwiłem się, co taki stan zawieszenia robi z jej głową. Przeszedłem do łazienki, zamknąłem za sobą drzwi i przemyłem sobie twarz. Woda z Vermont nadal smakowała nieco dziwnie. Nie mogłaby być czystsza - w piwnicy budynku znajdowała się pompa sięgająca do zwierciadła wód gruntowych pod ziemią - ale przez całe życie miałem do czynienia z wodą przetworzoną i przefiltrowaną, najpierw w Dzielnicach Zakwaterowania Komunalnego, a później podczas służby, i to ona wciąż stanowiła dla mnie punkt odniesienia. Obok umywalki znajdowało się okno, otworzyłem więc je, żeby wpuścić więcej chłodnego jesiennego powietrza. Na ulicy panowała cisza. O tej porze nie było przechodniów ani hydrosamochodów, a zamieszkane przez wyższą klasę średnią miasteczko Liberty Falls nie posiadało nocnej ścieżki dźwiękowej typowej dla DZK. Gdy nocowałem tu po raz pierwszy, brak nieustannego szumu tła okazał się dla mnie tak niepokojący, że musiało minąć pół nocy, zanim zasnąłem. Kiedy wróciłem do łóżka, zobaczyłem, że Halley już nie śpi. Mrugała w moją stronę zaspanymi oczyma, a jej głowę otulała nadmuchiwana poduszka dopasowująca się do kształtów użytkownika. Przez lewą stronę twarzy mojej żony, od linii włosów aż do żuchwy, biegł solidny siniak. Z początku był czarny, następnie zbladł do zielononiebieskiego, a teraz nabrał niezdrowego, żółto-brązowego zabarwienia. - Cześć - powiedziałem. - Przepraszam, że cię obudziłem. - Fposządku - wymamrotała Halley. Zmrużyła oczy, wpatrując się w holograficzny zegar na suficie. - O rany. Wracasz spać? - Raczej nie - odparłem. - Pójdę pobiegać. - Teraz? - To najlepsza pora. Nie muszę wymijać cywilów. - Dobra - odrzekła. - Ale tym razem nie idę z tobą. Automatyczna strzykawka na jej ręce wydała z siebie ciche piśnięcie. Halley sięgnęła do niej prawą dłonią i nacisnęła czujnik, aby urządzenie nie uśpiło jej na powrót dawką środków przeciwbólowych. - Dlaczego wstałeś? Gówniane sny? - Gówniane sny - potwierdziłem. - Dobrze się czujesz? - Nie tak źle. Potruchtam trochę, żeby oczyścić głowę. - W porządku. - Popatrzyła na mnie z troską
ebook
Wydawnictwo Fabryka Słów |
Data wydania 2018 |
Zabezpieczenie Znak wodny |
Produkt cyfrowy |
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Wydawnictwo: | Fabryka Słów |
Rok publikacji: | 2018 |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.