- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.runkiem? - zapytał kardynał. - Villequier - odpowiedział Guitaut. - Do diabła!... - rzekł Mazarini. - Pomów z nim sam, wiesz, żeśmy na siebie krzywi, odkąd ty miałeś polecenie aresztować księcia de Beaufort, a on utrzymywał, że to jemu, jako kapitanowi gwardii króla, należało się to szczęście. - Wiem o tym dobrze i już mu sto razy mówiłem, iż nie ma najmniejszej racji. Król nie mógł mu dać tego rozkazu, bo i król wówczas miał dopiero lat cztery. - Tak, ale ja mogłem był dać mu ten rozkaz, a wybrałem ciebie. Guitaut, nic nie odpowiedziawszy, pojechał naprzód, dał się poznać szyldwachowi i kazał przywołać pana de Villequier. Ten zaraz podszedł. - A!... To pan Guitaut - rzekł kwaśno, a zwykle był kwaśny. - Cóż pan u diabła tu porabiasz? - Przychodzę pana zapytać, czy tu co nowego słychać. - A cóż pan chcesz, u diabła, żeby tu było słychać. Krzyczą: ,,Niech żyje król" i ,,Precz z Mazarinim", ale to nie nowina, już od dość dawna przywykliśmy do tych krzyków. - I należycie do chóru - odpowiedział Guitaut ze śmiechem. - Dalibóg, miałbym wielką ochotę, bo, mój panie Guitaut, według mnie, oni mają rację; ja sam oddałbym przez pięć lat moją pensję, której mi wcale nie płacą, ażeby tylko król był o pięć lat starszy. - Doprawdy? A cóż by się przez to zmieniło, gdyby król miał o lat pięć więcej? - To, że król stałby się pełnoletni i sam wydawałby rozkazy, a większą przyjemnością przecie byłoby słuchać wnuka Henryka IV niż syna Piotra Mazariniego. Dla króla dałbym się zabić z ochotą!... Ale gdybym poniósł śmierć za Mazariniego, jak o mało co dziś siostrzeniec pański, żaden raj, nawet najbardziej błogi, nie pocieszyłby mnie nigdy. - Dobrze, dobrze, panie Villequier - odezwał się Mazarini - bądź pan spokojny, nie omieszkam o tym przywiązaniu zawiadomić króla. Potem zwrócił się do eskorty: - Wszystko idzie dobrze, panowie, wracajmy. - O! - rzekł Villequier. - I Mazarini był tutaj! Tym lepiej, od dawna pragnąłem mu w oczy powiedzieć, co o nim myślę; dostarczyłeś mi tej sposobności, Guitaut, a chociaż twoje względem mnie zamiary nie były może najlepsze, jednak ci dziękuję. I okręciwszy się na pięcie, wszedł do kordegardy [Kordegarda - strażnica nieopodal bramy pałacu.], gwiżdżąc śpiewkę frondystów. Tymczasem Mazarini powracał głęboko zadumany. To, co usłyszał kolejno od Commingesa, Guitauta i Villequiera, utwierdziło go w myśli, że - w razie ważniejszych wypadków - miałby po swojej stronie tylko królową, a na domiar złego królowa tak często opuszczała swych przyjaciół, że ministrowi, pomimo wszelkich przedsiębranych ostrożności, poparcie jej wydawało się bardzo niepewne. Przez cały czas tej nocnej przejażdżki, która trwała prawie godzinę, kardynał, przyglądając się kolejno Commingesowi, Guitautowi i Villequierowi, badał szczególnie postawę jednego człowieka. Człowiek ten, który wobec pogróżek ludu pozostał niewzruszony i ani się zmarszczył na żarty Mazariniego, jak i na te, które je wywołały, człowiek ten wydawał mu się istotą wyjątkową, dostateczne zahartowaną na wypadki, jakie się odbywały obecnie, a zwłaszcza na te, które łatwo dawały się przewidzieć już w bliskiej przyszłości. Zresztą nazwisko dArtagnan nie było mu zupełnie nieznane, jakkolwiek Mazarini przybył do Francji dopiero w roku 1634 czy 1635, to jest w siedem czy osiem lat po wypadkach, które opowiedzieliśmy w poprzedniej historii. Zdawało się kardynałowi, że nazwisko to jest wsławione jako należące do człowieka, który w pewnych okolicznościach, jakich już sobie nie przypominał, złożył dowody wzorowej odwagi, zręczności i poświęcenia. Myśl ta tak opanowała jego umysł, że postanowił ją niezwłocznie wyjaśnić; ale tych wiadomości o dArtagnanie mógł jawnie żądać tylko od niego samego. Z kilku słów, które wyrzekł porucznik muszkieterów, kardynał poznał gaskońskie pochodzenie, a Włosi i Gaskończycy znają się zbyt dobrze, zbyt są do siebie podobni, aby nie przypisywali sobie nawzajem własnych cech. Kardynał, powróciwszy do Palais-Royal od strony parkanu ogrodowego, zapukał do małej furtki i podziękowawszy dArtagnanowi oraz poprosiwszy go, żeby zaczekał na dziedzińcu pałacu, skinął na Guitauta, ażeby za nim podążył. - Mój drogi Guitaut - rzekł kardynał, opierając się na ramieniu starego kapitana gwardii - mówiłeś mi przed chwilą, że już od lat dwudziestu służysz królowej. - Tak, to prawda - odpowiedział Guitaut. - Otóż, drogi mój - ciągnął dalej kardynał - zauważyłem, że oprócz odwagi, aż nazbyt znanej, i wierności nieporównanej, odznaczasz się jeszcze doskonałą pamięcią. - Wasza ekscelencja to zauważył - odrzekł kapitan - do diabła, tym gorzej dla mnie. - Dlaczego?... - Bo jednym z najważniejszych
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Wydawnictwo: | Zielona Sowa |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Wprowadzono: | 06.07.2011 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.