- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.e nie zakładali wsi ani miast. Podstawową jednostką osiedleńczą był lauks - osada zamieszkana przez jedną rodzinę z gospodarzem - nobilem - na czele. W skład rodziny wchodziły żony i dzieci, niewolnicy, ich kobiety i dzieci, szybko zresztą naturalizujący się. Ale dorośli synowie, jeśli chcieli za życia ojca założyć rodzinę, musieli wraz z żoną opuścić dom i iść w puszczę, karczować las i mozolnie budować nową sadybę, płodzić dzieci i wychowywać je, wyruszać na łupieżczą wyprawę do sąsiadów po niewolną siłę roboczą i potrzebne gospodarskie statki. No i trzeba było wybierać się dalej, nie do braci Galindów, ale gdzieś do Jaćwięgów lub Mazowszan. W przeciwnym przypadku bliscy sąsiedzi skrzyknęliby się i w odwecie zrównali z ziemią nowy lauks wraz z gospodarzami. Grupa kilkunastu, kilkudziesięciu lauksów stanowiła rodzaj wspólnoty osiedleńczej, ,,małą ziemię" ze swoją władzą w postaci wiecu nobilów rzadko zresztą zwoływanego, przeważnie wówczas, kiedy groziło niebezpieczeństwo najazdu albo kiedy trzeba było przedsięwziąć wyprawę łupieżczą lub odwetową szczególnie w ramach większej wspólnoty plemiennej bądź nawet całego plemienia. Wtedy i tylko wtedy na tę jedną okazję wybierano wodza, najbardziej doświadczonego, najdzielniejszego. Jednoczono się także przy budowie i utrzymywaniu gródków obronnych gdzieś w niedostępnym miejscu. Wyznaczano wtedy nobila odpowiedzialnego za stan fortalicji i mającego w sprawie obronności nieograniczone uprawnienia władcze, oczywiście do następnego wiecu. Bardzo jest interesujące, dlaczego u Galindów, ale także u Jaćwięgów i innych pruskich plemion nie wykształciła się warstwa ludzi bogatych, którzy mogliby stworzyć jakieś struktury państwowe, takie jak u plemion litewskich, też przecież bałtyjskich, pobratymczych lub polskich czy ruskich. Najprawdopodobniej główną przyczyną były skamieniałe od przeszło tysiąca lat obyczaje. Sprawdzone przez pokolenia. Prusom żyło się zupełnie dobrze. Smacznie i zdrowo odżywiali się, szczodrze korzystając z darów natury. Dzięki osiedleńczemu rozproszeniu i sporadycznym kontaktom z sąsiadami (nawet nie było wytyczonych dróg) unikali epidemii. Posługiwali się perfekcyjnie końmi. W boju, na łowach, w pracach polowych i transporcie. Hodowali bydło i nierogaciznę. Pod dostatkiem mieli surowców do produkcji odzieży, którą wyrabiali sami: przędli, tkali, barwili, garbowali, szyli. Nie zależało im na odzieży drogiej, jedwabnej ani na biżuterii jakiejś wymyślnej do ozdoby. Posiadali umiejętność wytapiania żelaza z rudy darniowej, roczna produkcja lauksu wynosiła ok. 7 kg obrobionego żelaza. Ich miecze i noże jakością nie ustępowały damasceńskim. I nie było u nich rzemieślników. Każdy musiał uczyć się wszystkiego od dzieciństwa. Chętnie się bawili, lubili rozrywki, dlatego bardzo byli gościnni. Radzi widzieli każdego obcego, zwłaszcza kupców. Bardzo nie lubili natomiast, kiedy bogato zdobieni mężczyźni śpiewali tajemnicze pieśni w nieznanych językach w ich świętych gajach, a na świętych kamieniach rozkładali jakieś płaty tkanin i stawiali dziwne przedmioty. Musieli więc bronić swoich bóstw, swoich świętości. I stąd właśnie męczeństwo świętych apostołów: Wojciecha Sławnikowicza i Brunona z Kwerfurtu. Galindowie mieli bardzo bogate życie duchowe, rozbudowany system wierzeń. Część z nich wiązała się z życiem pozagrobowym, a było to życie w szczęściu. Dusza zmarłego była tuż obok żywych, bytowała bez trosk, ale w takich samych warunkach jak za życia. Inną formą było istnienie w drzewach lub wcielanie się w zwierzęta. Obowiązkiem żywych było zadbać o szczęście wiekuiste zmarłego. Jeśli umarł nobil, ojciec rodu i gospodarz lauksu, najstarszy syn dziedziczył tylko budynki i pola. Osobiste dobra zmarłego musiały mu towarzyszyć w zaświaty: odzież, uzbrojenie, koń, psy, czasami też najbliżsi niewolnicy. Ogień był wehikułem, który ich przenosił poza próg życia. Tam, w pruskim empireum, żył życiem szczęśliwego wojownika myśliwego. Mieszkańcy lauksu i sąsiedzi w czasie długich, kilkudniowych uczt zjadali całą zgromadzoną w spichlerzach żywność, wypijali miód, piwo, sok brzozowy i napój alkoholowy z tego soku, podejmowani przez duszę nieboszczyka, podczas gdy zwłoki zabalsamowane ziołami w sposób znany tylko Prusom czekały na pochówek. Po pożegnaniu w płomieniach zmarłego odbywały się wyścigi konne. Jeźdźcy ścigali się o pozostałe w lauksie dobra. Dzielono je na siedem części. Najcenniejsze najdalej. Kto pierwszy dopadł, zabierał przedmioty i odpadał z wyścigu. Usatysfakcjonowana dusza ulatywała w niewidzialną krainę, zaś jego dom (w znaczeniu: rodzina i czeladź) kontent ze sprostania zadaniu, dziarsko zabierał się do odbudowy zasobów lauksu. To właśnie dlateg
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | przewodniki, sport i rekreacja |
Wydawnictwo: | Alma-Press |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Wprowadzono: | 06.02.2012 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.