- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.niej zupełnie nie zdawała sobie z tego sprawy. Być może działał szok albo wypity alkohol. To nie miało znaczenia. Nikt nie mógł się dowiedzieć, że to ona prowadziła. Wytargał ją prawie bezwładną z auta i przeprowadził na drugą stronę. Otworzył drzwiczki i z wielkim trudem posadził na fotelu pasażera. I wtedy zobaczył krew. Płynęła po nodze Justyny wprost na jasną tapicerkę samochodu i wycieraczkę pod jej stopami. Nieważne - zadecydował. Jeśli teraz jej powie, Justyna tylko zdenerwuje się jeszcze bardziej, a przecież i tak miał zamiar zadzwonić po karetkę. Lekarze się tym zajmą. Nie odezwał się. Obiegł auto, sprawdził, czy nie zostawili jakichś śladów, obejrzał siedzenie, które było czyste, i zajął miejsce przy kierownicy. Dopiero wtedy wezwał pogotowie. - Ratunku! - krzyczał, starając się brzmieć jak najwiarygodniej. - Mieliśmy wypadek. Moja żona jest w ósmym miesiącu ciąży. Krwawi. To bliźniaki, błagam o pomoc! - Udawane przejęcie w jego głosie zamieniło się w autentyczne. Kiedy bowiem odwrócił głowę, zobaczył Justynę i wiedział, że jej spojrzenia nie zapomni do końca życia. Miała wielkie puste źrenice i krew na wyciągniętych w górę dłoniach. Chyba właśnie do niej dotarło, co się stało. ROZDZIAŁ 2 W tym samym czasie daleko w górach też budził się dzień. Był bardzo wczesny poranek. Słońce delikatnie muskało horyzont ciepłą pieszczotą. Niewielki drewniany dom położony u stóp porośniętej lasem góry wyglądał o tej porze zjawiskowo. Jak zaczarowany. Czerwona dachówka błyszczała, a stary ogród zdawał się skrywać fascynujące tajemnice. Miękka mgła pokrywała gęste kępy narcyzów i naturalnie rozsiane kolorowe ostróżki. Wysokie trawy szumiały łagodnie, na jabłoniach zieleniły owoce, niosąc nadzieję na obfite zbiory. To miejsce sprawiało wrażenie jeśli nie bramy, to z pewnością przynajmniej furtki do raju. Nie jest bowiem prawdą, że te magiczne krainy znajdują się w innym wymiarze, gdzieś daleko. Tu i teraz można odszukać swoją windę do nieba, ale też znaleźć się w przedsionkach piekieł. To dzieje się w każdej chwili w życiu wielu osób. Ale ten dom położony w starym ogrodzie zdawał się tylko kusić. Kwitnące pęki czarnego bzu kołysały się ciężkie od porannej rosy, a wielka lipa przed wejściem pachniała obłędnie tysiącem kwiatów. Nic, tylko zrywać, suszyć i cieszyć się dobrym zdrowiem cały rok. Było bardzo wcześnie, gdy cicho zamknęły się drewniane drzwi i słusznej postury mężczyzna wyszedł na zewnątrz. Ciaśniej zapiął kurtkę. O tej porze było jeszcze chłodno. Obejrzał się kilka razy za siebie, jakby bał się zostawić dom lub kogoś, kto znajdował się w środku. W końcu jednak zaczął iść pospiesznie. Wsiadł do starego samochodu. Stan auta nie wzbudzał zaufania, pojazd zdawał się trzymać kupy wyłącznie dzięki silnej woli kierowcy. Ale mężczyzna pewnie przekręcił kluczyk, a silnik wydał dźwięk umierającego tura. Mimo tego auto ruszyło i po chwili żwawo zaczęło się toczyć z wysokiej góry wąską, pełną zakrętów kamienistą drogą. Słońce wschodziło coraz odważniej. Panorama gór prezentowała się imponująco, zachęcając z całych sił, by ją podziwiać. Tylko że zabrakło chętnych do tej czynności. Mężczyzna już odjechał, a nikogo innego w ogrodzie nie było. W starym domu jako następny obudził się młody chłopak. Wstał, ale jego dusza chyba wciąż znajdowała się w łóżku. Takie przynajmniej miał wrażenie. Jak bowiem inaczej wytłumaczyć fakt, że po kuchni poruszała się wyłącznie nieprzytomna skorupa odziana w jego piżamę. Nie było jednak czasu na rozważania. Wiktor miał sporo pracy. Musiał się ubrać i przygotować do wyjścia młodszego brata i siostrę. Oboje zwykle nie kwapili się do ochoczego porannego wstawania, więc przewidywał trudności. Piknął jego stary telefon. Morze jakieś wagary dzisiaj? - Kamil, najlepszy kolega Wiktora od pierwszej klasy, był na bakier z ortografią i czuł z tego powodu ogromną dumę. Kolekcjonował rekordy błędów w jednym zdaniu i wciąż starał się pobić swój własny wynik. Drugim jego celem było złamać wszystkie zapisy statutu szkoły, zanim zakończy edukację, i był na całkiem dobrej drodze do osiągnięcia swoich założeń. O ile go dyrekcja wcześniej nie wyrzuci. Wiktor westchnął i spojrzał na łóżko braciszka. Leoś spał. Oddychał spokojnie. To oznaczało, że jest zdrowy. Będzie mógł pójść do przedszkola. Nic z tego - odpisał Kamilowi. - Spotkamy się w szkole. Dzisiaj nie zostaję w domu. Rzałuj - przyszła natychmiastowa odpowiedź. - Mam nowom gre. Bombiasta. Do zobaczenia na przystanku - odpisał Wiktor z uśmiechem. Tam się zwykle spotykał z kolegą. Razem wchodzili do szatni. Kamil nie znosił chodzić do szkoły, każdy pretekst był dla niego dobr
ebook
Wydawnictwo Edipresse Książki |
Data wydania 2018 |
Zabezpieczenie Znak wodny |
Produkt cyfrowy |
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Wydawnictwo: | Edipresse Książki |
Rok publikacji: | 2018 |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.