- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.pełną swobodę... - Czy to znaczy, że mam się wynieść z domu? - Niestety tak. Kolega pomoże się pani spakować, proszę wybaczyć, ale musi to się odbyć pod naszym okiem. W ciągu trzech dni proszę się zgłosić w prokuraturze i zawiadomić nas o swoim aktualnym adresie. Tu jest moja wizytówka. Willę musi pani opuścić. O ile wiem, zameldowana na stałe jest pani w Węgorzynie. Może pani tam pojechać. Ale proszę nas zawiadomić, jeśli zechce pani wyjechać ze Szczecina. - Pan oszalał? - Nie. Przeciwko pani Sergiej nie toczy się żadne postępowanie, natomiast będzie pani musiała składać pewne wyjaśnienia. Co do swoich powiązań z panem Brzezickim przede wszystkim. - A co tu jest do wyjaśniania? Mieliśmy się pobrać jesienią! Leszek! A Leszek jakby mnie nie słyszał. Zwątpiłam. - Dobrze - powiedziałam. - To ja się wyniosę. Samochód mogę zabrać? Jest mój. - Tego chryslera? Niestety nie dzisiaj. Samochód też jest zabezpieczony. Ale jest możliwe, że będzie go pani mogła odzyskać... za jakiś czas. Jeżeli uda się udowodnić, że został zakupiony za pieniądze niepochodzące z przestępstwa. I że jest czysty. - Ale o jakim przestępstwie pan mówi? - Dowie się pani wszystkiego we właściwym czasie. Na razie proszę tylko przyjąć do wiadomości, że pani narzeczony w środowisku, o którym pani najwyraźniej nie ma żadnego pojęcia, posiadał wiele mówiący pseudonim - Kałach. Nie był znany z delikatnego załatwiania No i tym Kałachem mnie załatwił ostatecznie. Nie mogłam już słowa więcej wykrztusić. Leszek siedział wciąż na krześle i udawał, że mnie nie ma w pokoju. Ani nikogo innego. Chciałam coś do niego zagadać, zapytać, ale ostatecznie nic nie wykrztusiłam. Bo co miałam powiedzieć? Poszłam się ubrać - w asyście jakiegoś wypłosza w cywilu. Nie próbowałam z nim rozmawiać i on też się nie rwał do konwersacji. Pozwolił mi wziąć ubranie i pójść do łazienki - widocznie jego kumple łazienkę już obejrzeli i uznali, że nic w niej nie schowałam. Za to kiedy pakowałam ciuchy - oczywiście nie wszystkie, tylko taki najpotrzebniejszy zestaw, który mi się zmieścił do dwóch toreb - każdą sztukę oglądał pracowicie. No i tak zostałam z tymi dwiema torbami na ulicy! Bo panowie władza skończyli swoje czynności służbowe, zabrali Lesia do radiowozu, zapieczętowali chatę, garaż z moim samochodem, bramkę wejściową i pojechali w siną dal. I gdyby mi nie przyszło do głowy zadzwonić do Luli, to może do tej pory bym tam siedziała. Lula, jak to dobra przyjaciółka, przyjechała natychmiast taksówką, o nic mnie nie pytała, złapała moje torby, wrzuciła do samochodu, mnie prawie wepchnęła na siedzenie i pojechałyśmy do niej. Strasznie byłam zdenerwowana i wcale nie zauważyłam, że ona jest prawie tak samo przejęta jak ja. Powiedziała mi potem, że ze swojego muzeum wyleciała jak z procy, nikomu się nie tłumacząc. Rzuciła tylko portierce: ,,Tragedia w rodzinie", i już jej nie było. W domu od razu zajęła się mną w ten sposób, że dała mi jakiegoś barszczyku i kazała zjeść. Myślałam, że nie przełknę ani łyczka, ale przełknęłam. Stała nade mną jak kat nad dobrą duszą i pilnowała, żebym gryzła każdy kartofelek i każdą pływającą kiełbaskę. Nigdy bym się nie spodziewała takiego rezultatu, ale jak się uporałam z barszczykiem, to coś się we mnie odblokowało i zaczęłam ryczeć, łzy się ze mnie lały jak z fontanny dłuższy czas, a ona mi tylko podawała chusteczki do nosa. Nie mogłam sobie poradzić z myślą, że Leszek cały czas mnie oszukiwał. To było jakieś takie idiotyczne i nierealne; przecież kochaliśmy się i mieliśmy zamiar się pobrać. Wszystko było jak najlepiej, a tu nagle ciach - jak nożem. Było, nie ma. I ten Leszek - jak obcy. Siedział na tym krześle, skuty, obojętny, w ogóle na mnie nie spojrzał! Przez kilka pierwszych nocy nie mogłam spać, jadłam tylko wtedy, kiedy Lula mnie zmuszała, ale znowu coś się we mnie zablokowało i żadne zupki już nie pomagały. Najgorsze było to, że nie potrafiłam się zdobyć na żaden czyn. Nie chodzi mi, oczywiście, o czyn zbrojny w celu odbicia Leszka z turmy, do której go zapakowano, tylko o jakąkolwiek decyzję, a choćby pomysł dotyczący mojej własnej przyszłości. Zaczęło się zanosić na to, że zostanę u Luli do końca życia, siedząc na jej kanapie i patrząc na ścianę. Po prostu nie byłam w stanie wyobrazić sobie przyszłości. Jakiejkolwiek. Lula nic nie mówiła, tylko martwiła się o mnie, co było dosyć widoczne na jej poczciwym obliczu, które nie nadaje się do ukrywania uczuć. W końcu przyniosła mi telefon do jakiegoś genialnego psychiatry, który wyciągnął jej koleżankę z ciężkiej depresji. Zaofiarowała się nawet, że mi go sfinansuje, bo gość strasznie dużo każe sobie płacić. To mnie wreszcie ruszy
ebook
Wydawnictwo Prószyński i S-ka |
Zabezpieczenie Znak wodny |
Produkt cyfrowy |
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Wydawnictwo: | Prószyński i S-ka |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Wprowadzono: | 20.06.2012 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.