- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.rastało w mojej piersi. Rozdzierał mnie od środka i wzbierał, blokując dopływ powietrza. W uszach słyszałam szmer szumiącej krwi, a ucisk w piersi był coraz silniejszy. Każdy kolejny wdech rozrywał mi płuca. Patrzyłam zdruzgotana, jak Kuba zbiera swoje rzeczy i tak po prostu mnie zostawia. - Nie odwiedzisz Szymona, prawda? - wyszeptałam drżąco. Byłam na skraju wytrzymałości. Powinnam być na niego wściekła, zaatakować i wkurzona wykrzyczeć, że jest idiotą, Nie mogłam. Powinnam zignorować to, jak kulił napięte ramiona, i to, jak jego palce zaciskały się, miętosząc marynarkę. Ale nie mogłam. Bo gdzieś w głębi duszy wiedziałam, że dzielimy ten sam ból. To samo poczucie straty. Tylko dlaczego stał się takim człowiekiem? Nie rozumiałam tak wielu rzeczy, a on nie chciał mi ich wyjaśnić. Prostsze było zbudowanie wokół siebie muru, odejście, porzucenie mnie. Właśnie to bolało najbardziej. Że już nie byliśmy sobie bliscy. I że najwyraźniej nigdy już nie będziemy. W momencie, gdy Kuba zniknął mi z oczu, obraz opustoszałego parkingu zaczął się zamazywać. Nie miałam już siły, by powstrzymać wzbierające łzy. Po prostu pozwoliłam im płynąć. Przysiadłam na krawężniku. Podkuliłam nogi i objęłam kolana ramionami. Ściągnęłam czapkę z głowy i odłożyłam ją na bok. Potarłam oczy, cicho prosząc, by w końcu przestały wylewać łzy. Od kilku chwil czułam wibrowanie komórki w tylnej kieszeni dżinsów. Jeśli dzwoniła mama, musiałam się uspokoić przed rozmową. - Dżizas, Ala, tu jesteś! Wszędzie cię szukałem! Możesz mi powiedzieć, po cholerę ci telefon, - Eryk urwał w połowie zdania. Odwróciłam szybko głowę, chcąc ukradkowo zetrzeć ślady swojej słabości. Wyczułam, że podszedł bliżej. Uklęknął tuż przy mnie i delikatnie odsunął mi ręce od twarzy. - Co się stało? - spytał cierpliwie. Nie chciałam mu mówić, co zrobiłam. Wielokrotnie mnie przed tym przestrzegał. - Kuba. - Nie pytał. Po prostu stwierdził fakt. Eryk z sykiem wciągnął powietrze. - To złamas. Zobaczyłam, że podrywa się i rusza w stronę rynku. Krztusząc się powietrzem, złapałam go za ramię. - N-nie, proszę, zostaw! Po Niepotrzebnie z nim rozmawiałam. Eryk posłuchał mnie i zatrzymał się, wzdychając ciężko. Pod palcami czułam jego prężące się mięśnie, gotowe wymierzyć serię szybkich ciosów. Najlepiej prosto w twarz Kuby. Już raz to zrobił. Tym razem odpuścił i sapiąc wściekle, pociągnął mnie za rękę, tak że wpadłam nosem prosto w jego szeroką pierś. Eryk otoczył mnie ramionami i mocno do siebie przytulił. - Kuba zawsze był zadufanym w sobie dupkiem - szepnął mi do ucha. - Szkoda, że dopiero teraz to odkryłaś. - Dawniej taki nie był. Nie wtedy - powiedziałam z trudem. - Nie. Nie był. Żadne z nas takie nie było. Rozdział 2 ,,I dont know why, I dont know why We need to break so hard I dont know why we break so hard". Birdy feat. Rhodes, Let It All Go Stałam przy oknie z kubkiem ciepłej herbaty w rękach i ogrzewałam zmarznięte dłonie. Zeszłej nocy spadł śnieg, a mroźny wiatr spotęgował zamieć. Krążący od czasu do czasu pług nie nadążał z odśnieżaniem. Nie mówiąc już o właścicielach posesji, którzy wyszli do pracy wczesnym rankiem, wobec czego większość uczniów z naszej szkoły już przed ósmą brodziła po kostki w zalegającym na chodnikach śniegu. A droga powrotna wcale nie była łatwiejsza. Wróciłam przemoczona i zziębnięta. Czekając, aż podgrzeje się zupa, przebrałam się i wciągnęłam na stopy najgrubsze góralskie skarpety, jakie miałam w szafie. Owinięta w koc zabunkrowałam się przy oknie, by ogrzać się przy kaloryferze. Nie licząc odgłosów siorbania gorącej herbaty, w domu panowała absolutna cisza. Rodzice jeszcze nie wrócili z pracy. Zazwyczaj obiad jadłam samotnie. Przyzwyczaiłam się. Nauczyłam się, że człowiek do wszystkiego może przywyknąć. Nawet do samotności. Powlekłam się do kuchenki i zdjęłam z niej garnek z zupą. Chochlą nabrałam trochę pomidorówki i zamarłam, obserwując, jak na wzburzonej powierzchni pojawiają się złotawe oczka tłuszczu. To była ulubiona zupa Szymona. Drgnęłam nerwowo, gdy rozdzwoniła się moja komórka. Odłożyłam chochlę, wyciągnęłam z kieszeni spodni telefon i zerknęłam na wyświetlacz. Wykrzywiona w szczerbatym uśmiechu dziecinna twarz Eryka sprawiła, że nieświadomie się uśmiechnęłam. Chyba właśnie po to ustawił tę starą fotografię jako zdjęcie kontaktu. Bawiła mnie niezmiennie, odkąd pierwszy raz zobaczyłam ją stojącą w srebrnej ramce na gzymsie kominka u niego w domu. Jego mama uważała, że jest rozczulająca. - Wpadnij. - Powitał mnie zniekształcony głos Eryka. - Wyglądałeś za okno? - Przyjadę po ciebie. - Chyba oszalałeś. Nie chcę się zarazić. - To nie SARS - stęknął żało
ebook
Wydawnictwo Burda Książki |
Data wydania 2020 |
Zabezpieczenie Znak wodny |
Produkt cyfrowy |
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Wydawnictwo: | Burda Książki |
Rok publikacji: | 2020 |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.