- -22%
E-book
Dostawa | Czas dostawyod momentu wysłania | Płatność online | Płatność przy odbiorze | Powyżej 299zł |
---|---|---|---|---|
![]()
| do 3 dni roboczych | 6.99 zł gratis od 199 zł | - | Gratis |
![]() Brak opcji wyboru przy produktach oznaczonych jako "duży gabaryt" | 24-48h | 10.99 zł | 14.99 zł | Gratis |
![]() | 24-48h | 10.99 zł | 14.99 zł | Gratis |
![]() | 24-48h | 9.99 zł | 13.99 zł | Gratis |
![]() | 24-48h | 8.99 zł | 12.99 zł | Gratis |
![]() ul. Beskidzka 37, 91-612 Łódź | od pn do pt w godzinach 9:00 - 18:00 | Gratis | - | Gratis |
Dostawa | Czas dostawyod momentu wysłania | Płatność online | ||
---|---|---|---|---|
![]() | 5-7 dni | 20.00 zł + 12 zł za każdą sztukę | ||
![]() | 1-8 tygodni | 26.00 zł + 20 zł za każdą sztukę |
Możliwość zwrotu w 14 dni
Kasia przyglądała się Maciejowi. Poruszał się po niewielkim saloniku domku Kendrawa z dużą swobodą, ale co było dla niej ważniejsze, miał wreszcie doskonały humor. Uśmiechał się, zagadywał, był pełen inwencji.
– Tłuszcz z kiełbasek trzeba by czymś rozcieńczyć, co ty na to? – rzucił z uśmiechem.
Chętnie przystała. Z wyborem trunku obydwoje też nie mieli problemów; postawili na szkocką whisky o nazwie Kilkerran. Teraz przygotowywał kieliszki.
– W garażu… – Maciej wskazał palcem w dół – …jest mini morris. Możemy go używać, ile chcemy – uśmiechnął się.
– Cudownie! – Kaśka złożyła dłonie.
– Greg mi szepnął, że ich orkiestra ma szansę na udział w tegorocznym The Military Tattoo w Edynburgu, dlatego zależało im, żeby pojechać z Kendrawem. – Maciej usiadł obok Kasi i pogłaskał ją po ramieniu.
– Ale przecież Greg mieszka w Glasgow, a autobusy jechały tam właśnie…
– Podejrzewam, że autobusy i oni wylądują dzisiaj w Inveraray Castle. Zwolniło się jedno miejsce na Edynburg, a książę może ich zgłosić ze swojej puli, bo niespodzianie wypadła orkiestra jego klanu.
– Życzę im tego… ale ciągle myślę, jak ty to wszystko tutaj zorganizowałeś?
– Gdyby nie Kendraw, który wiedział, jak dotrzeć do szefa orkiestry McLachlanów, byłoby to trudniejsze, a reszta… to już twoi przyjaciele.
– Kochani są… Przyjadą na pewno na „Pobocza Folku”, bo o tym z kolei zdążyła mi szepnąć Susan.
– Powiedziałem też Gregowi o Klausie… – Maciej pokiwał głową. – Prosił, żeby przekazać Marysi wyrazy współczucia, ale potem poprosił o jej telefon.
– Maćku, dziękuję ci bardzo za wszystko… – Kasia odstawiła swój kieliszek na stolik i poczekała, aż on uczyni podobnie. – Kocham cię… bardzo – wpiła się w jego usta.
– Ja też ciebie, Kasiu, kocham – wyszeptał, gdy na chwilę oderwali się od siebie, aby zaczerpnąć powietrza.
Kasia wyprostowała się i uśmiechnęła szeroko.
– Muszę ci jeszcze powiedzieć, że do twarzy ci z blizną. – Wskazała na jego brzuch.
– Jak… co…, nie rozumiem! – Teraz on wyprostował się raptownie.
– Spokojnie. Wczoraj pewnie myślałeś, że zasnęłam, a ja po prostu ze szczęścia nie mogłam – zmrużyła oczy. – Przewijałam sobie film, od chwili kiedy się poznaliśmy… – uśmiechnęła się.
– Oszukujesz mnie… – Maciej pogroził palcem.
– Bynajmniej – zaprzeczyła. – Wczoraj też byłam na Mount Evereście i jeszcze miałam ze sobą składaną drabinkę – roześmiała się. – Nigdy dotąd tak wysoko się nie wspięłam – pogłaskała go po policzku. – Wszystkie kolejne miejsca na podium też zajmujesz.
– Jesteś niesamowita… trochę pijesz do tej Angielki?
– Nie! Myślę, że to inteligentna kobieta… – Kasia potwierdziła słowa opuszczeniem powiek. – Użyła pięknego porównania, ja papuguję je, ale zdobywam wyższe szczyty.
Maciej przyciągnął do siebie Kasię.
– Ale zaczęłaś coś o bliźnie. O co ci chodziło?
– Kiedy wracałeś z łazienki, otworzyłeś szeroko drzwi i dopiero po chwili zgasiłeś światło… – Wygięła się do tyłu i popatrzyła mu w oczy. – Obie moje kamery cię zarejestrowały, choć trochę były przymknięte.
Pokazała dwoma palcami na oczy i uśmiechnęła się.
– Ach, to tak! Teraz muszę się czołgać po ciemku – zaśmiał się Maciej.
– Nie masz się czego wstydzić! – zachichotała.
– Z tej strony cię nie znałem – szepnął, kręcąc głową.
– Ty mnie dopiero poznasz! – obiecała. – Wiesz, chyba dzisiaj długo nie posiedzę… – Zmrużyła oczy i obserwowała jego mimikę. – Widzę, że nie załapałeś. Chcę po prostu znowu położyć się jak najszybciej koło ciebie.
Pocałowała go.
*
– Skąd wiedziałeś, że chciałam pójść obejrzeć wschód słońca?
– Bo powiedziałaś mi…
– Nie. Nic nie mówiłam – zaprzeczyła.
– A jednak. Kiedy wczoraj wróciłem… bo na chwilę wyszedłem, wyszeptałaś, żebym obudził cię przed świtem. Domyśliłem się, że chodzi ci właśnie o to.
– Wczoraj naprawdę szybko zasnęłam. Kamery nic nie zarejestrowały – uśmiechnęła się, wciskając rękę w jego dłoń, a potem wpychając obie do kieszeni jego kurtki.
– Przez uchylone drzwi łazienki wymacałem ręką wyłącznik i dopiero wtedy wyszedłem… żeby cię światło nie raziło – uśmiechnął się.
– Tyle starań, a ja zasnęłam… – Pocałowała go w policzek. – Ależ mokra trawa. Dobrze, że nałożyliśmy kalosze.
– A chciałaś iść w adidasach – przypomniał.
– Dobrze, że jesteś. Lubię, jak za mnie myślisz… Tutaj możemy stanąć. Spójrz! Niebo jest, a morza nie ma.
– Mhm. Gruba warstwa mgły sięga prawie do połowy wysokości klifu. Wchód właściwie już się zaczął… – Spojrzał przed siebie, a potem na zegarek.
Daleko na horyzoncie, na styku mgły i nieba, pojawiła się ciemnoróżowa poświata, z każdą chwilą jaśniejąca. Kiedy horyzont zaczął się skrzyć jasnym różem, zza niego wysunął się wierzchołek tarczy słonecznej w otoczce ciemniejszej, rzucający promienie na niebo i na otulającą morze mgłę, aż do klifu pod ich nogami. Tarcza z każdą chwilą unosiła się wyżej, powiększała i coraz bardziej jaśniała. Gdy wreszcie ukazała się w całej okazałości, skrzący się żółtawy korytarz połączył daleki horyzont z podnóżem klifu.
– Piękny kolorowy koncert. Dziękuję, Maćku. – Kasia pocałowała go.
Trzy dni w wiejskim domku minęły jak z bicza strzelił. Pogoda była jak dla nich. Chłodne poranki, ale im przytulonym do siebie było ciepło. Potem powolne śniadanie, długi spacer, przejażdżka na obiad do któregoś z okolicznych miasteczek, dużo fotografowania, powrót i rozmowy aż do kolacji, z muzyką w tle, a potem znowu zdobywanie szczytów.
Kiedy samolot był już nad morzem, Kasia skonstatowała, że przez ostatnie trzy dni ani przez moment nie nudziła się z Maćkiem. Byli zupełnie sami, na końcu świata, a jej było dobrze. Oparła głowę o jego ramię, a dłoń wsunęła do jego dłoni. Przymknęła oczy. Jakie piękne słowa jej wczoraj powiedział... Będziemy już zawsze razem…
Otworzyła na chwilę oczy i spojrzała w jego twarz. Uśmiechnął się. Kochany.