- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.w pierwszej kolejności zobaczyć. Najwyraźniej kochała konie, czym trochę u mnie zapunktowała. Sam je uwielbiałem i praca z nimi była dla mnie czystą przyjemnością. Pragnąłem założyć kiedyś własną stadninę, ale do tego było jeszcze daleko. Na razie, musiałem się zadowolić pracą z końmi u kogoś innego. - Właśnie tam idziemy - rzuciłem przez ramię. Dziewczyna była już zgrzana, a na jej policzkach pojawiły się rumieńce, na tle których odbijał się milion piegów. Biedula, pomyślałem złośliwie, ale jednocześnie trochę zwolniłem. W końcu nie byłem złamasem. - Ile macie tu koni? - zapytała, zrównując się ze mną. Miała na sobie krótkie zielone spodenki i niebieską koszulkę na ramiączkach. Była szczuplutka i drobna, ale nie była znowu jakaś przesadnie chuda, jak pomyślałem, gdy zobaczyłem ją dziś rano po raz pierwszy. Miała dość zgrabne nogi i jędrny tyłek. Tak, przyjrzałem się mu uważnie, gdy wróciła po coś do swojego pokoju na poddaszu. - Trzy klacze i jednego ogiera - odpowiedziałem, zatrzymując się na chwilę w cieniu drzewa, żeby dać dziewczyninie odsapnąć. Nie chciałem jej zamęczyć, zanim w ogóle zabierze się za jakąś robotę. Tak naprawdę, to nie miałem pojęcia, jak takie chuchro zamierzało dać radę pracować w tym kołchozie. Chyba że miała zostać maskotką ośrodka. Tylko trzeba jej dorobić lisią kitę i uszy. Zaśmiałem się w głos, gdy to sobie wyobraziłem. - Co cię tak rozbawiło? - zapytała podejrzliwie. - Nie, nic. - Szybko się zreflektowałem i przestałem uśmiechać. Chyba trochę się jej bałem. - Czym będziesz się tu zajmowała? - zapytałem, bo nie pamiętałem, co mówiła wczoraj Anna. W zasadzie rzadko skupiałem się na tym, co mówi ta kobieta, ponieważ z każdym dniem drażniła mnie coraz bardziej. Starałem się ją ignorować, ale to nic nie dawało. Zagięła na mnie parol i chyba nie pozbędę się jej do końca pobytu. - Będę prowadziła zajęcia z hipoterapii i pomagała w kuchni - zakomunikowała, wzruszając ramionami. Zmierzyłem ją od stóp do głów, zastanawiając się, jak u licha poradzi sobie w kuchni. Właściciele dobrze płacili, ale nie byli samarytanami. Oczekiwali wielu poświęceń i pracy, czasami ponad siły. Nie mogłem sobie wyobrazić, jak ta drobna dziewczyna poradzi sobie z ciężką, fizyczną pracą. - Co? - zapytała, kiedy zapomniałem się w rozmyślaniu i wciąż się jej przyglądałem. - Teraz się pewnie zastanawiasz, skąd weźmiemy do tych zajęć hipopotamy - dodała z przekąsem. Nie potrafiłem się powstrzymać i uśmiechnąłem się na tę jej złośliwość. Najwyraźniej miała mnie za niezłego tępaka. Jeszcze się przekona, pomyślałem. Nie skomentowałem jednak tego, w zamian za to ruszyłem w stronę ogrodzonego pastwiska. Dwa razy szybciej. Gdy znaleźliśmy się przy ogrodzeniu, rudzielec zwinnie na nie wskoczył i zaczął cmokać i wymachiwać rękoma, próbując przywołać najbliżej pasącego się ogiera. Uśmiechnąłem się na te jej dziwne szamańskie praktyki i już miałem jej udzielić lekcji, jak to się prawidłowo robi, gdy nagle wszystkie cztery konie przybiegły do niej, jakby wezwała je po imieniu. Otworzyłem szeroko oczy, a ona posłała mi złośliwie tryumfujący uśmieszek, a potem zwróciła się do Arina - gniadego ogiera, który przygalopował do niej jako pierwszy. - Jak ma na imię? - zapytała, odwracając do mnie głowę, a jednocześnie głaszcząc zwierzę po chrapach. - Arin - powiedziałem i podszedłem bliżej, żeby przyjrzeć się tej rudej zaklinaczce koni. - Arin - powiedziała na głos. - To ciekawe - dodała. - Jak jeden z moich najukochańszych bohaterów książkowych - oświadczyła, bardziej do siebie niż do mnie. Ciekawe stworzenie, pomyślałem i nie miałem tu na myśli konia. - A ta ślicznotka? - zawołała, gdy kasztanowata klacz zaczęła się od niej domagać pieszczot. Wsunęła łeb pod jej drobną rękę i szturchała ją zaciekle. - Stokrotka - powiedziałem i skrzywiłem się, zupełnie jak wtedy, gdy pierwszy raz usłyszałem to głupie imię. Takie piękne i dostojne zwierzę nie powinno się nazywać Stokrotka. Paula zaśmiała się z mojej miny. - Ładnie. Pasuje do niej - oświadczyła i przeczesała dłonią grzywę klaczy. To był jej pierwszy szczery i naturalny uśmiech. Bardzo mi się spodobał. Dziewczyna pod tą maską złośliwości i wrogości na pewno ukrywa łagodną naturę i - Kurwa! - zaklęła głośno. Popatrzyłem na nią ze zdziwieniem i zapytałem: - Co się stało? - Nie, nic. Tylko rozcięłam sobie rękę - powiedziała, zeskakując z ogrodzenia. Podszedłem do niej, zaniepokojony. Bez zastanowienia chwyciłem za jej rękę i przysunąłem sobie do oczu, żeby dokonać inspekcji rany. Rzeczywiście - na wnętrzu dłoni widniało nieładne rozcięcie, z którego sączyła się krew. Wychyliłem się za bar
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | literatura piękna, dla kobiet, powieść społeczno-obyczajowa, romans |
Wydawnictwo: | Novae Res |
Rok publikacji: | 2019 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.