- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.tóryś prychnął, inni odwrócili się. - Dajcie mu łyżkę - zarządził Fiodor Maksymowicz z takim namaszczeniem, jakby szlachcic prosił o gwiazdkę z nieba. Dydyński do tej pory jadał zwykle na cynie, a najchętniej na srebrze, pozostawiając drewniane miski chłopom i dworskim psom. Cóż jednak - nawet polski orzeł musi krakać, kiedy dostanie się między stado moskiewskich wron. Kasza twarda, o omastę strach było pytać. Cóż z tego - jednak i na szczęście - była to kasza. - Wyście szlachetny Lach - rzekł Fiedia. - Pewnie wam nie smakuje winko hosudarskie? - Najbardziej podchodzi mi węgrzyn i małmazja, bo alikant włoski zanadto zalatuje starym jajkiem. Ale co zrobić, czasem człowiek musi, inaczej się udusi. Dawajcie! Przechylił bukłak do ust i pił moskiewską gorzałczynę. O dziwo - nawet nie taką marną. - Naszego zdrowia nie wypijecie? - uśmiechnął się krzywo Fiodor Maksymowicz. - Mogliśmy cię tam, na brodzie, po szyi. - Uczynił prosty katowski gest. - Wypiję, jak do Moskwy wejdziemy. Z Dymitrem Iwanowiczem na przedzie. - Ty Lach, ty Boha nie boiszsia! - jęknął stary dworianin. - Łżedmitrija już nie ma, to koniec. Tak ty myśl lepiej, Jacku Andriejewiczu, o zbawieniu duszy. - Nie uwierzę, że przegrał, dopóki nie ujrzę go tu żywego na postronku. Albo ciała, które poznam, bo go często widziałem. - Nie gadajcie tak głośno o Dymitrze - przestrzegł Fiedia. - Bo za to knut i szubienica. - A co mnie jeszcze może spotkać gorszego? Wszak jestem jeńcem. - Bojarzy Szujskiego mogą cię sprzedać Tatarom! - To po coście mnie uratowali? - Nie gadajcie, Lasze. Różnie może być. Raz ten car, raz tamten. Lepiej, żebyś był żywy, bo w razie Dydyński sięgnął po bukłak, bo już rozumiał, czemu zawdzięcza taki, a nie inny los w rękach wroga. Moskale niepewni, kto zwycięży, woleli grać na dwie strony i w razie wiktorii Dymitra mieć kogoś na podorędziu, kto wstawiłby się za nimi do carewicza. - Milczcie, szszszsz! W obozie grzmiały strzały, bębny. Pijani strzelcy wiwatowali, rzucając czapki w górę - pewnie by uczcić tryumf kniazia Szujskiego. - Ten Dymitr - zapytał cicho Fiedia - jaki on jest? Bo u różnie powiadają. - W przeciwieństwie do waszych carów, z których jeden był groźny, drugi ślepy, a trzeci srogi, Dymitr jest łaskawy. Gdyby było inaczej, to czy ja, szlachcic, wolny człowiek, służyłbym pod rozkazami tyrana? Ofiarowałbym usługi gosudarom, którzy wedle własnej woli ucinają ludziom łby, topią, dławią i powiadają: my monarchowie jesteśmy, klucznicy boży. Co nam Hospod do serca poda, tak się dziać ma, chociaż kto niewinien? Diabła tam z taką monarchią. O nie, on jest inny. - Jaki tam inny?! - zagrzmiał Fiodor Maksymowicz. - Był mużykiem u kniazia Michała Romanowa i będąc u niego, zaczął kraść, a Michał za złodziejstwo rozkazał wyrzucić go z dworu. Potem go za łotrostwo chcieli powiesić, ale on uciekł, postrzygł się w zakonie na mnicha zwanego Grzegorzem. - Dymitr niesie wam wolność. - A co to takiego? - O, masz, tańcuj w koło Macieju! - jęknął szlachcic, bo już miał przed oczyma poprzednie rozmowy z Borysem i innymi Moskalami, toczone do ostatniej pustej flaszy, świtu i pierwszej blizny na gębie. A przy tym wszystkim równie owocne co ruta zimą. - Jeśli zasiądzie na carskim prestole, nie będzie wtrącał was do więzienia, nakładał podatków ani zabierał włości bez zgody sądu. Rozumiecie? Nowi moskiewscy przyjaciele pana stolnikowica kiwali głowami jak kozły nad żłobem pełnym siana. - Choroszo to tak u was - chrząknął wreszcie Fiodor Maksymowicz - ale to u nas się nie przyjmie. Bo my, naród prawosławny, za naszą powolność gosudarom tym większą zasługę mamy w niebie! - Dajcie lepiej gorzałki - jęknął szlachcic. Przechylił bukłak porządnie, czując, jak z każdym łykiem wznosi się na wyżyny retoryki. Nie przestał pić, póki nie poczuł się bardziej wzniosły od samego Katona. - Dymitr zwyciężyć musi! - zagrzmiał, niepomny na Fiodora Maksymowicza, który próbował uciszyć go dyskretnym gestem. - Bo kiedy weźmie Moskwę, nastanie unia Rzeczypospolitej i Wielkiego Księstwa! Razem pobijemy - zatoczył się, bo gorzałka była mocna - cesarza tureckiego, chana ze wszystkimi ordami, a przy okazji odbierzemy sumy neapolitańskie. Z Neapolu. - Jak będzie unia, przecież wy papieżnicy - zafrasował się Fiodor Maksymowicz. - Będziecie szanować naszą świętą ruską wiarę? Popi gadają, że Dymitr cerkwie obróci w katolickie chramy! - Przecież Moskale i Lachy prawie że bracia! - zagrzmiał Dydyński. - Imć pan Stanisław Sarnicki pisze jak wół w swoich Annales sive de origine et rebus gestis Polonorum et Lithuanorum1, że język słowiański był jednym z pomieszanych języków wieży Babel. Moskale, to jest Moschini lub Moschi, wywodzili się zaś od samego Mosecha i najpierw zamieszk
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Wydawnictwo: | Fabryka Słów |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Wprowadzono: | 02.09.2011 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.