- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.w mojej szafie i do mnie pasuje. Dzisiaj na widok zdjęć ze ślubu zaczynam się śmiać, bo wyglądałam jak kluska, ale wtedy przeglądałam się w lustrze i twierdziłam, że wyglądam sexy (to chyba przez te trefne światła w łazience!). Swoją drogą, cieszę się, że przyszły mąż nie uciekł na mój widok, gdzie pieprz rośnie, a jednocześnie oszczędził sobie jakichkolwiek komentarzy pod moim adresem. Powtarzał w tym szczególnym dniu, że jestem piękna. Zarówno zdjęcia, jak i sam fakt, że wyglądałam na ślubie jak jedna wielka pyza, były dla mnie dodatkową motywacją do osiągnięcia wymarzonego i jedynego na tamten czas celu, czyli bycia chudą. Spróbowałam więc raz jeszcze - dla zdrowia, dla zaspokojenia ciekawości, dla pięknej figury, a przede wszystkim dla polepszenia nastroju i podreperowania psychiki, która z każdym mijającym dniem była w coraz bardziej opłakanym stanie. Na szczęście zdążyłam w samą porę. Na twarzy zagościł nieśmiały uśmiech, buzia sama promieniała, a ja czułam, że w końcu to wszystko ma sens i dzieje się naprawdę. Biła ode mnie niesamowita pewność siebie, a z każdym gubionym kilogramem było jej więcej i wię Płyty z treningami naprawdę działały! A pomyśleć, że ćwiczyłam we własnych czterech ścianach, będąc dla siebie samej nie tylko motywacją, ale też trenerem personalnym. Największym plusem obrania takiej strategii jest fakt, że zaoszczędziłam sporo pieniędzy, które mogłam wydawać na coś innego. Po pierwszych małych sukcesach (nie mam tutaj na myśli wagi, chodzi bardziej o ten uśmiech, bo wcześniej nie było go widać na mojej twarzy zbyt często, no chyba że jadłam akurat tabliczkę czekolady) ustaliłam, że będę ćwiczyć sześć razy w tygodniu, by w niedzielę wypocząć i nabrać sił na kolejny tydzień. Z ustaleniem posiłków też sobie świetnie poradziłam, jako że wcześniej bardzo dużo czytałam na temat zdrowego odżywiania. Nie było dnia, żebym czegoś nowego się nie dowiedziała i dlatego miałam dużą wiedzę na temat tego, co kłaść na talerz, by schudnąć i wyglądać jak milion dolarów (zdrowym odżywianiem zaczęłam interesować się już w czasach okołolicealnych i tak pozostało do dziś). Doszło do tego, że wydrukowałam sobie tabelę kaloryczności i powiesiłam ją w kuchni, by móc rzucać okiem na liczby i skrupulatnie zapisywać do kajetu zjedzoną ilość kalorii w danym posiłku. W moim kalendarzu panował idealny porządek w tym temacie. Szczegółowo zapisywałam, jaki trening wykonałam, co zjadłam na śniadanie, obiad, kolację, a co na podwieczorek i ile to wszystko miało mniej więcej kalorii. Nie zostało nawet trochę miejsca, by zapisywać takie informacje, jak: zrób pranie, pójdź po zakupy, posegreguj dokumenty, odwiedź rodziców. Był moment, że liczyłam skrupulatnie, próbując oszacować, czy w danym dniu przekroczyłam zalecaną dla mnie ilość kalorii, czy też nie. Skąd wiedziałam, ile powinnam spożywać, by chodzić najedzona i w tym samym czasie chudnąć? W internecie roiło się od kalkulatorów, które pomagały w ustaleniu limitów. Wystarczyło wpisać odpowiednie dane, czyli wzrost, aktualną wagę, typ wykonywanej na co dzień pracy i częstotliwość robionych treningów. Proste, prawda? Szacowanie kalorii nie trwało jednak zbyt długo, bo po pewnym czasie doszłam do wniosku, że te wyliczenia zabierają mi za dużo czasu i nie są tak miarodajne, jak bym chciała. Przestałam więc to robić i w jakimś sensie mi ulżyło, bo mogłam skupić się na czymś innym, mniej pracochłonnym. Ponieważ jestem perfekcjonistką, założyłam, że pierwszy dzień mojej wielkiej metamorfozy, jak i każdy kolejny, będzie idealny pod względem wykonanych treningów i zjedzonych posiłków. Jak łatwo się można domyślić, już na starcie porzuciłam cukier, tłuszcze trans i nasycone oraz inne smakowite ulepszacze. Zrobiłam to ot tak, bez żadnej specjalnej celebracji, wielkiego smutku z tego powodu i przekonywania się, że to tylko na jakiś bliżej nieokreślony czas. Nie było mi z tym specjalnie trudno, bo widziałam, jak wyglądam i wiedziałam, o co walczę. Nie powiesiłam w widocznym miejscu żadnego zdjęcia modelki wyciętego wcześniej z gazety. W kolorowych pismach podpowiadają, że takie właśnie zdjęcie ma motywować i działać na wyobraźnię (może działa, ale nie tak, jak powinno; sprawdziłam to w momencie, kiedy wpatrywałam się w takie piękne fotki w internecie - wycinać mi się nie chciało). Sam fakt, że byłam gruba, stanowił dla mnie dużą motywację. Założyłam sobie, że będę po prostu szczupła, chciałam pozbyć się nie tylko niepotrzebnego tłuszczyku, ale też cellulitu, rozstępów i sflaczałej skóry. Z czasem poprzeczkę powiesiłam wyżej i zamarzyłam o tak zwanej kracie na brzuchu. Wszystko rozpisałam i samodzielnie ułożyłam plan, bo zwyczajnie nie było mnie
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | nauki humanistyczne, psychologia, poradniki, zdrowie, choroby i schorzenia, dietetyka |
Wydawnictwo: | Novae Res |
Rok publikacji: | 2019 |
Liczba stron: | 244 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.