- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.nkach porobiła półeczki; od zimowego mrozu ochraniała słomianemi matami na noc, dogadzała każdej roślince. Gdy ziemię marzec odmroził i wysuszył -- pod oknami przy ścianie słonecznej skopała grządkę. Przybywało jej sił, ubywało troski. Na Wielkanoc, późną w tym roku, w okienkach zabarwiły się jakby narodowe sztandary -- szkarłatne i białe róże -- w wielkich, bogatych pąkach. Ludzie stawali, mijając domek, a zakrystjan wstąpił, prosząc o kilka wazonów do Grobu. Oburzyła się panna Róża. Co, miała dać swoje ukochane róże do ciemnego kościoła, na poniewierkę bez słońca, w ręce niedbałe! Odmówiła. Ale gdy została sama -- przypomniała sobie wesołego ogrodnika i jego oczy modre i słoneczne, i zrobiło się jej wstyd. On by pewnie dał. Nazajutrz dwa najpiękniejsze wazony, otuliwszy szalem -- zaniosła do kościoła. Oddawna tam nie była, ale przy różach swych została -- aż do Rezurekcji. A potem znowu, po takim rozmyślaniu, zaniosła piękny wazon ze szkarłatną różą -- dla chłopaka sąsiadów, który umierał na gruźlicę, a był to jeden z tych, co niegdyś ją przedrzeźniał, przezywał ,,panną Głóg" i rabował w jej ogrodzie. Latem starsi i dzieci zaczęli ją prosić o różane zrazy i pędy. Jeszcze miała ochotę odmówić, przypomnieć drwiny i poniewierkę, ale złe słowa już nie wyszły na usta -- dała -- uczyła jak sadzić i pielęgnować. Uśmiechała się do ludzi, oni do niej -- i śmiały się barwą i wonią kwiaty w jej okienkach. Czasem, często, siedząc pod ścianą w ciepłe lato, z kwiatami wkoło siebie -- wyglądała ogrodnika. Potem przyszło jej na myśl, że to może nie człowiek był, ale jaki Świątek czy Anioł -- nauczyła się modlić do niego z wdzięcznością, ze łzami, co nie miały goryczy, lecz rzeźwość rosy życiodawczej. I było jej bardzo dobrze na świecie. Gdy raz zachorzała, sąsiadki sprowadziły doktora i księdza. Obaj ją znali -- przez jej kwiaty. -- Będzie jeszcze pani długo róże hodować! -- rzekł lekarz po zbadaniu. -- Chciałabym mojego ogrodnika się doczekać -- odpowiedziała z uśmiechem, co jak słońce krasił jej biedną, brzydką twarz. Gdy odeszli -- i szli kęs drogi razem, ksiądz rzekł: -- Jej się roi, że to Anioł był -- a to może był człowiek, co pracę swą, słońce i bliźnich kochał. Taki przez to wesoły, ofiarny i przyjacielski. -- Proboszczu, -- uśmiechnął się doktór, -- taki człowiek w obecnych czasach -- to równie cudowne zjawisko, jak legendarny Świątek czy Anioł, po ziemi i wśród ludzi chodzący! -- A przecież jest, był i będzie! -- I sprawił różany cud panny Róży. LUTNIA, FINKA I DUGLAS Ze wszystkich historyj o psach, które kocham i cenię, jako szczerego druha, pomocnika i sługę człowieka, opowiem wam trzy. Można opowiedzieć setki, bo księga psich zasług, cnót i bohaterstwa nigdy nie wyczerpana. Więc pierwsza, to Lutnia. Żyła, była i służyła u moich sąsiadów spokojnie i szczęśliwie do jesieni wczesnej 1915 roku. Wtedy to na kraj nasz przyszła przeraźliwa plaga wielkiej wojny. Cofające się wojska moskiewskie rozgrabiły co się dało, zabrały inwentarz i wreszcie na pożegnanie podpaliły dom i folwark. Zebrali tedy ludzie na parę fur trochę szmat, żywności, dzieci -- i ukryli się w lasy. Przetrwali parę tygodni -- cofając się przed hałastrą i wreszcie, gdy się uciszyło i świat do cna opustoszał -- zawrócili do swego spalonego gniazda. Nie spotkali żywej duszy, aż na granicy swej -- pod starą sosną widzą: Lutnia siedzi na zadzie i na drogę wygląda! Dzieci zaczęły na nią wołać, ona skomląc do wozów przypadła, wspięła się, obwąchała, polizała starszych po rękach, dzieci po buzi, policzyła czy wszyscy są i zawróciła pędem w las. Wołali, gwizdali -- ani się obejrzała. Powlekli się tedy do domu. Z całego folwarku cudem została jedna kuźnia bez drzwi i okien, ale z dachem -- zajechali tam i co widzą? Przed kuźnią stoi już Lutnia, ale nie sama. Obok niej chrząka wielki biały knur. Szczekała Lutnia, kwiczał knur, śmieli się i krzyczeli ludzie i była na tej pożodze, wśród tej ruiny -- wobec ciężkiej czarnej przyszłości dźwigania bytu, chwila radości odnalezienia przyjaciół. Zrozumieli ludzie mowę tych jedynych, pozostałych domowników. Uciekli od pożogi, rabunku, strzałów w las; w haszczach i bagnach znaleźli kąt bezpieczny. Knur goił rany, Lutnia oparzelizny -- i gdy oprzytomnieli, suka poszła na drogę wyglądać gospodarzy. Siadywała pod sosną graniczną, pilnując szlaku -- gdy się doczekała -- wróciła z dobrą wieścią do towarzysza i pewni już znowu opieki, podreptali naprzełaj do domu. * * * Finka służyła u moich znajomych w Wilnie. Pilnowała uczciwie podwórza, ogródka i domu -- nie lubiła ulicy -- bała się policjantów, była w domu osobą szanowaną i traktowaną z należnem je
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | literatura piękna |
Wydawnictwo: | Psychoskok |
Rok publikacji: | 2012 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.